Młodzi piszą
Historia mojej rodziny
Cieszymy się, że nasza akcja „Młodzi piszą” spotkała się z zainteresowaniem młodzieży. Poniżej wspomnienia spisane przez Angelikę Sakowską ze Starego Wołowa
Przedstawiam historię mojej rodziny, która jak wiele innych przeżyła w swym życiu lepsze i gorsze chwile oraz burzliwe czasy II wojny światowej.
Konkurs: Lwów - piękno, prestiż, Polska
Do rozpowszechnienia wśród uczniów.
Regulamin III edycji konkursu „Sarmatia” im. Karola Levittoux
Młodzi piszą - Moja Babcia
Cieszymy się, że nasza akcja „Młodzi piszą” spotkała się z zainteresowaniem młodzieży. Poniżej wspomnienia spisane przez
Katarzynę Prorok.
Ryszard Zaremba
Wywiad Joanny Moszczyńskiej
Osoba pytająca : Joanna Moszczyńska, 12 lat.
Osoba odpowiadająca : Maria Krawczuk, 84 lata.
Kresy Wschodnie-
„Kresy” to nic innego jak pogranicze państw, czyli mówiąc krótko krańce. Dzisiejsze tereny Kresów Wschodnich, to obszary Litwy, Ukrainy, Białorusi, czyli państw powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego, zawiązane na linii jego granic.
JM: Czy pamięta Pani czasy , kiedy żyła Pani w niewoli, pod zaborem rosyjskim?
MK: Pamiętam, tego nie da się zapomnieć. Mogę nie pamiętać ostatnich dni, a to zawsze będę pamiętać..
JM: Czy odpowie Pani na kilka pytań?
MK: Tak.
JM : Kiedy i gdzie się Pani urodziła?
MK: W 1928 roku, na wsi , zwała się Glinna, na Ukrainie.
JM: Kim byli Pani rodzice?
MK: Mój ojciec Michał, był kolejarzem, matka Anna, była gospodynią domową, oboje byli Polakami.
JM: Czy ma Pani rodzeństwo?
MK: Miałam… Brata, Kazimierza i siostrę, Janinę. Pięciu nas było w domu.
JM: Czy pamięta Pani, kiedy wybuchła II wojna światowa?
MK: Miałam wtedy 12 lat, 1940 rok, Ukraińcy mordowali, a my w nocy uciekaliśmy w pola, lasy, łąki i tam spaliśmy. Ciągle żyliśmy w strachu, to było wtedy dla mnie najgorsze..
JM: Czy w Pani miejscowości mieszkali Żydzi?
MK: Żydzi mieszkali w sąsiedniej wiosce, ale czy ukrywali ich? Pewnie tak, ale nie donosiliśmy na siebie, wtedy donosić znaczyło kogoś uśmiercić. Przecież za ukrywanie Żydów groziła taka kara..
JM: Jaka była to kara?
MK: Oczywiście , że śmierć.. Palili domy, nieraz za ukrywanie Żydów, karali całą wioskę, po prostu ją spalali, ale nie byłam tego świadkiem, my nie ukrywaliśmy Żydów.
JM: Czy wśród Ukraińców miała Pani przyjaciół?
MK: Wśród Ukraińców, Ukraińcy byli dobrzy i źli. Ci dobrzy, ostrzegali nas, Polaków, kiedy nadchodziło niebezpieczeństwo. Ostrzegali nas przed tym, kiedy źli Ukraińcy chcieli nas mordować. Wtedy kazali nam uciekać w kukurydzę, do lasu i dlatego przeżyliśmy…
JM: Jak wyglądało wtedy życie?
MK: Żyliśmy w ciągłym strachu, mieliśmy własne pole, małe, ale własne. Mieliśmy jedną krowę. Matka zajmowała się domem i obejściem, kiedy ojciec chodził do pracy. Raz w tygodniu chodziliśmy do szkoły, do Nawarii, chociaż mieliśmy szkołę w naszej wiosce, to i tak tam nie chodziliśmy. Przedmioty? Podobne do tutejszych. Były języki: ukraiński, rosyjski, niemiecki. Chodziliśmy do kościoła, też do innej wsi, bo wtedy nie było u nas kościoła. Chodziliśmy do miejscowości Pustomyty. W nocy nie spaliśmy w domu, uciekaliśmy w pola, czasami chodziliśmy do taty, bo pracował na kolei. Byli tam stróże niemieccy z bronią i wiedzieliśmy, że mamy tam schronienie, bo przecież tam ruscy nie wejdą.. Leczyliśmy się u lekarza kolejowego. Wtedy życie, to nie było życie. Był strach..
JM: Co było wtedy dla Pani największym szczęściem?
MK: A co mogło być wtedy szczęściem? Szczęście? Jedyną pociechą było dla mnie to, że mam przy sobie rodzinę, mamę, tatę i rodzeństwo, to dla mnie było najważniejsze.. Wiedziałam , że przy nich jestem bezpieczna.
JM: A kiedy poznała Pani swojego męża?
MK: Mojego Mikołaja poznałam, jak już wróciłam z Ukrainy. On też tam był, ale tam się nie spotkaliśmy. Mimo to, że mój mąż od 12 lat nie żyje, to do dziś noszę obrączkę..
JM: Kiedy Pani wróciła do Polski?
MK: Do Polski, w 1946 roku, w wieku osiemnastu lat. Był specjalny pociąg, który był przeznaczony dla ludzi wyjeżdżających stamtąd. Wracaliśmy pociągiem towarowym, razem z bydłem, razem z tym, co zabrali ludzie. Do Polski wróciłam z całą rodziną, po dwóch tygodniach podróży. My wzięliśmy naszą krówkę, ubrania i jedzenie, najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy wracaliśmy do Polski, staliśmy tydzień w polu, a kiedy już dojechaliśmy do Polski, zamieszkałam w Długołęce. Zamieszkaliśmy w pierwszym domu obok stacji, bo ojciec miał blisko do pracy. Wyjechałam z Glinnej, bo nie chciałam żyć w ciągłym strachu. Zostać tam jeszcze kilka dni, było dla mnie niewyobrażalne. Do dzisiaj, kiedy to wspominam, mam łzy w oczach…
Dziękuję za rozmowę.
Była to dla mnie niezwykła lekcja historii, dowiedziałam się więcej, niż mogłam dowiedzieć się w książkach.
Bardzo mnie to poruszyło. Zaczynam doceniać to, co posiadam..
Zdj: Joanna Moszczyńska i Maria Krawczuk
,,Trzeba szanować każdy okruszek chleba”
Dziadek mojej mamy pochodził z przedwojennych Kresów. Urodził się w miejscowości Niecież w województwie nowogródzkim. Rodzice mieli 22 ha gospodarstwo rolne, ojciec dziadka dorabiał dodatkowo szyciem. W Niecieży dziadek razem ze swoim 6 rodzeństwa mieszkał do 11 roku życia.
ZE WSPOMNIEŃ MOJEJ BABCI
Moja babcia Irena Krygier pochodzi z dawnych Kresów Wschodnich. Urodziła się 05.09.1937 roku we wsi Bedrowicze powiat Słonim województwo Nowogródzkie. Tato babci, mój pradziadek Stanisław Krygier urodził się w Warszawie w 1902 roku. Kilka miesięcy przed urodzeniem pradziadka zginął tragicznie jego ojciec, pozostawiając ciężarną żonę i troje dzieci.
Przy narodzinach pradziadka umarła jego mama. Od tej chwili opiekę nad nimi przejęła najstarsza z rodzeństwa 14 letnia Józefa. Dzięki dużej pomocy sąsiadki z kamienicy dziewczynka mogła uczyć się krawiectwa. Mijały lata.
Pradziadek ukończył szkołę podstawową w Warszawie. Tam odbył służbę wojskową. Pewnego razu przeczytał w gazecie ogłoszenie pana Herubowicza, właściciela lasów i dużego gospodarstwa w Berdowiczach. Oferta dotyczyła przyjęcia do pracy jako gajowego w majątku.
Pradziadek udał się do tego pana, zaraz został przyjęty jako ,,gajowy bez zawodu”. Do jego obowiązków należało pilnowanie lasu przed złodziejami , sprzedaż drewna na opał, nadzór przy zrębach i wiosenne sadzenie drzew. Dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków i był lubiany przez dziedzica.
W tym samym majątku poznał swoją przyszłą żonę, a moja prababcię Olgę Pracowała tam, jako pokojówka. Jej obowiązkiem było nakrywanie i podawanie do stołu. Czasami zajmowała się synkami pani dziedziczk i- Krzysiem i Markiem .Kiedy jaśnie państwo jechali w odwiedziny do swoich krewnych, przeważnie do Warszawy, zabierali z sobą prababcię, żeby im usługiwała.
Zapraszamy
Młodzi piszą
„Nigdzie bowiem miłość Ojczyzny nie objawia się tak bardzo jak w badaniu przeszłości rodzinnego domu i rodziny” Tadeusz Jerzy Stecki
Projekt "Młodzi Piszą" przeznaczony jest dla młodzieży, która chce spróbować się w roli badacza historii Kresów Wschodnich i ich mieszkańców.
Przeprowadzajcie wywiady z żyjącymi świadkami dziejów Polesia, Wołynia, Podola, Litwy czy Białorusi.
Spróbujcie dotrzeć do tych , którzy jako pierwsi dotarli na Dolny Śląsk po wojennej zawierusze.
Napiszcie o tych, którym należy się nasza pamięć. Ten dział będzie przeznaczony tylko dla Was.
Zapraszamy dorosłych: zachęcajcie młodzież do zdobywania pierwszych szlifów dziennikarskich.
J.R