ŚWIĘCI NA CZASY ZARAZY
Anna Małgorzata Budzińska
Dzisiaj żyjemy w dobie pandemii koronawirusa Covid 19 i przeraża nas ta sytuacja. To normalne- ludzie chorują, umierają, cierpią- jest się czego bać.
Nie pierwszy to przypadek w dziejach ludzkości. Zarazy różnego typu rozprzestrzeniają się szybko, a w miarę rozwoju ludzkości coraz szybciej. Przemieszczamy się różnymi środkami lokomocji, podróżujemy, wyjeżdżamy służbowo i turystycznie, więc nie dziw, że wirusy też wędrują.
Możemy się tylko cieszyć, że jednak lepiej sobie radzimy z taką sytuacją niż przed laty bywało. Ludzie nie umierają jak muchy, zwłoki nie leżą na ulicach, a lekarze robią co mogą, żeby zapobiegać i leczyć. Łatwiejszy dostęp do informacji daje możliwość dotarcia do ludzi z ostrzeżeniami i zakazami.
Nie jest lekko, ale bywało gorzej.
Każda epoka ma swoją, tylko jej przynależną zarazę, obszar choroby dominującej, odciskającej własne, niewygodne piętno. W starożytności i średniowieczu rolę tą odgrywała dżuma, w renesansie syfilis i poty angielskie, natomiast od wieku XVII zaczyna się okres naprzemiennych nawrotów epidemii ospy, duru, malarii. Oprócz leków, medykamentów, pseudo-medykamentów, środków ochronnych, starano się walczyć z epidemiami za pomocą środków duchowych – ten właśnie rodzaj leczenia stanowił wyraz pojmowania zarazy jako Boskiej Kary zesłanej na ludzi za grzechy.
Fundowano zatem msze wotywne, kaplice, kościoły, tzw. kolumny dżumowe, składano w świątyniach wota, jednak przede wszystkim kierowano modlitwy do popularnych patronów anty-zarazowych. Tak było od wieków.
Przyjrzyjmy się kilku świętym, którzy uznawani byli za patronów chroniących przed epidemiami.
Najpierw wspomnijmy świętego, który żył i pracował na Kresach Rzeczypospolitej- w Wilnie i w wioskach Polesia, bo postaci kresowe są u nas na pierwszym planie.
To święty Andrzej Bobola, jeden z patronów Polski.
św.Andrzej Bobola niesie pomoc na ulicach Wilna
Dzisiaj żyjemy w dobie pandemii koronawirusa Covid 19 i przeraża nas ta sytuacja. To normalne- ludzie chorują, umierają, cierpią- jest się czego bać.
Nie pierwszy to przypadek w dziejach ludzkości. Zarazy różnego typu rozprzestrzeniają się szybko, a w miarę rozwoju ludzkości coraz szybciej. Przemieszczamy się różnymi środkami lokomocji, podróżujemy, wyjeżdżamy służbowo i turystycznie, więc nie dziw, że wirusy też wędrują.
Możemy się tylko cieszyć, że jednak lepiej sobie radzimy z taką sytuacją niż przed laty bywało. Ludzie nie umierają jak muchy, zwłoki nie leżą na ulicach, a lekarze robią co mogą, żeby zapobiegać i leczyć. Łatwiejszy dostęp do informacji daje możliwość dotarcia do ludzi z ostrzeżeniami i zakazami.
Nie jest lekko, ale bywało gorzej.
Każda epoka ma swoją, tylko jej przynależną zarazę, obszar choroby dominującej, odciskającej własne, niewygodne piętno. W starożytności i średniowieczu rolę tą odgrywała dżuma, w renesansie syfilis i poty angielskie, natomiast od wieku XVII zaczyna się okres naprzemiennych nawrotów epidemii ospy, duru, malarii. Oprócz leków, medykamentów, pseudo-medykamentów, środków ochronnych, starano się walczyć z epidemiami za pomocą środków duchowych – ten właśnie rodzaj leczenia stanowił wyraz pojmowania zarazy jako Boskiej Kary zesłanej na ludzi za grzechy.
Fundowano zatem msze wotywne, kaplice, kościoły, tzw. kolumny dżumowe, składano w świątyniach wota, jednak przede wszystkim kierowano modlitwy do popularnych patronów anty-zarazowych. Tak było od wieków.
Przyjrzyjmy się kilku świętym, którzy uznawani byli za patronów chroniących przed epidemiami.
Najpierw wspomnijmy świętego, który żył i pracował na Kresach Rzeczypospolitej- w Wilnie i w wioskach Polesia, bo postaci kresowe są u nas na pierwszym planie.
To święty Andrzej Bobola, jeden z patronów Polski.
św.Andrzej Bobola niesie pomoc na ulicach Wilna
W latach 1625-1629 Wilno nawiedziło kilka niezwykle groźnych epidemii, które dziesiątkowały jego mieszkańców. Ludzie masowo opuszczali miasto, pozostawiając niejednokrotnie swych bliskich bez opieki, skazując ich na samotną śmierć.
Chorzy często leżeli na ulicach lub w zamkniętych domach. Ojciec Andrzej Bobola wraz z innymi kapłanami nieśli tym opuszczonym i porzuconym swą ofiarną pomoc duchową i materialną. Nie bacząc na możliwość zarażenia się, Ojciec Andrzej opiekował się chorymi i głodnymi ludźmi.
Spowiadał wiernych i udzielał im sakramentów świętych, a zmarłych grzebał. Wielu duchownych oddało swe życie w czasie tych straszliwych epidemii, służąc do końca swym braciom potrzebującym pomocy.
wizerunek św. Andrzeja Boboli
Tradycja przypisuje wstawiennictwu św. Andrzeja Boboli uratowanie Pińska i jego okolic od zarazy w latach 1709 – 1710.
W dzisiejszej zarazie koronawirusowej ludzie również modlą się do tego świętego.
Od 16 do 24 marca trwała też w Polsce nowenna do św. Andrzeja Boboli w czasie epidemii.
Oto jeden z fragmentów tej nowenny:
„Święty Andrzeju Bobolo, Patronie Jedności!
za Twoim pośrednictwem zwracamy się do Boga Wszechmogącego o jedność w naszym narodzie, o szczerość i wielkoduszność w zakończeniu waśni i kłótni w rodzinach, miejscach pracy i polityce. Bardzo pragnąłeś, by Polski nie rozdzierały podziały religijne, społeczne, polityczne i ekonomiczne.
Przez Twoje wstawiennictwo prosimy Boga, aby ten trudny czas prowadził do wielkiego oczyszczenia naszego narodu i odbudowywania wspólnoty opartej na przeszłości i otwartej na przyszłość. Pomóż nam pojąć, że inność nie musi oznaczać wrogości, a rozmowa jest fundamentem porozumienia.
Ty rozmawiałeś ze wszystkimi: prostymi chłopami, uczonymi, prawosławnymi kapłanami, szlachcicami i dworzanami królewskimi. Niech będzie to czas trwania przy Bogu wraz ze Świętymi naszego kraju i otwarcia na ludzi w duchu ewangelicznej miłości.
Oręduj za nami u Pana, abyśmy nie zmarnowali tego czasu, który może nas pokrzepić duchowo i doprowadzić do większej dojrzałości.
Z Twojej inspiracji w Katedrze Lwowskiej zostały złożone Śluby króla Jana Kazimierza i Stanów Rzeczypospolitej, dotyczące polepszenia doli ludu pracującego oraz oddawania czci Najświętszej Panny jako Królowej Korony Polskiej. Potrzeba nam dzisiaj Twojego dojrzałego spojrzenia na wszystkie sprawy naszej Ojczyzny.”
Kolejna święta, którą warto przypomnieć to święta Korona.
św. Korona
Nie znaliśmy jej do tej pory, a teraz zdumienie:
-Jak to?! Na koronawirusa jest święta Korona? – ano tak.
W obecnych warunkach szerzenia się na całym świecie koronawirusa warto przypomnieć postać tej męczennicy z pierwszych wieków chrześcijaństwa – św. Korony, czczonej od dawna jako patronka przed epidemiami. Choć należała niegdyś do popularnych świętych, to o jej życiu i pochodzeniu wiemy bardzo niewiele. Miała się urodzić na ziemiach dzisiejszego Egiptu lub Syrii ok. 160 roku. Jako młoda wdowa zginęła śmiercią męczeńską w okresie prześladowań za czasów cesarza Antoniusza Piusa albo Dioklecjana.
Świętą Koronę czczą Kościoły grecki, łaciński i etiopski.
Nasz kościół wspomina św. Koronę 14 maja i oby już do tego dnia zostało na świecie pokonane największe zagrożenie związane z koronawirusem.
Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu świętemu, do którego zwracają się ludzie w czasie zagrożenia.
Św. Sebastian jest zaliczany do grona 14 Przyczyńców w potrzebie, czyli jest patronem chroniącym przed epidemią.
św. Sebastian
Święty Sebastian za papieża Agatona swoim wstawiennictwem uchronił Rzym od morowego powietrza w 680 roku, za arcybiskupa Karola Boromeusza - Mediolan w 1575 roku i Lizbonę w 1799 roku.
W czasie zarazy kładziono na ołtarzu poświęconym św. Sebastianowi grube woskowe świece, aby uprosić odwrócenie nieszczęścia.
Św. Sebastian został patronem ludzi dotkniętych zarazą. Cieszył się tak wielką czcią w całym kościele, że należał do najbardziej znanych świętych. Rzym uczynił go jednym ze swoich głównych patronów.
Dla nas –Polaków ciekawostką jest też to, że w bazylice św. Piotra w Watykanie znajduje się kaplica św. Sebastiana, która obecnie jest miejscem spoczynku św. Jana Pawła II.
Jest jeszcze wielu innych świętych, do których ludzie modlą się w czasach zarazy. A modlą się wtedy więcej, choć w gorszych warunkach, bez dostępu do świątyń. A może właśnie to są lepsze warunki- modlitwa w skupieniu, bez innych ludzi, prosto do nieba? – nieważne jak, ale wszyscy się modlą, każdy na swój sposób.
Nie na darmo powstało powiedzenie: Jak trwoga to do Boga.
Na koniec zacytuję jeszcze jeden fragment nowenny do św. Andrzeja Boboli:
„Wstawiaj się za tymi, którzy codziennie stają do walki z chorobą innych, którzy są gotowi służyć bliźnim w potrzebie, Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i trzeźwego myślenia (2 Tm 1,7). Oby dobry Bóg chronił ich przed wszelkim niebezpieczeństwem i docenił ich ofiarność. Rozumiesz to, bo sam posługiwałeś chorym w czasie wielkiej zarazy w Wilnie, z poświęceniem towarzysząc chorym i umierającym.”
Dziękujemy wszystkim, którzy walczą z zarazą i niosą pomoc innym.
Opracowując temat korzystałam ze stron:
https://bobola.jezuici.pl/2020/03/16/nowenna-za-przyczyna-swietego-andrzeja-boboli-sj-w-czasie-epidemii/
https://kosciol.wiara.pl/doc/6217320.Sw-Korona-patronka-przed-epidemiami
https://niezlasztuka.net/o-sztuce/swiety-sebastian/
Tym razem wizerunki świętych nie są mojego autorstwa, tylko z internetu.
Artykuł przeczytano 1776 razy