Kołomyja 2018 - IX ETAP - z inwentaryzacją grobów


Fot. 1 Zaniedbany dotychczas zakątek cmentarza
Kolejny – dziewiąty – etap akcji ratowania cmentarza kołomyjskiego przez Towarzystwo Miłośników Kultury Kresowej miał miejsce w okresie wakacyjnym, w dniach 02-16.08.2018 r.
Tym razem, dzięki uzbieranym funduszom i bardzo wydatnemu wsparciu finansowemu Fundacji KGHM Polska Miedź, do Kołomyi mogła pojechać najliczniejsza, jak dotąd, grupa wolontariuszy.
Było nas 24 osoby, w tym 14 młodzieży (szkolnej, studiującej i pracującej), z której dwójka mieszkających na Ukrainie, w Stanisławowie.

Fot. 2 Zespół wolontariuszy
ZAPRASZAMY DO GALERII FOTO - otworzy się po naciśnięciu tego linku
Dalsza część sprawozdania znajdą państwo po rozwinięciu informacji.
Dodatkowo, w sobotę 4 sierpnia, przyjechała ze Lwowa grupa 6 młodych osób, związanych z Lwowskim Klubem „Strefa Młodzieży”, która przez kilka godzin bardzo intensywnie porządkowała część wejściową nekropolii, doprowadzając ją do przyzwoitego wyglądu.

Fot. 3 Młodzież ze Lwowa
Plan działania na bieżący rok przewidywał remontowanie kolejnego fragmentu cmentarza, który znajduje się w środkowej części nekropolii, za kaplicą, pomiędzy rozchodzącymi się alejkami cmentarnymi – jedną, idącą w lewo, ku końcowi cmentarza, drugą, idącą ukośnie w kierunku pomnika ofiar Kosaczowa i kwatery wojskowej.

Fot. 4 Obszar przewidziany do remontu i uporządkowania w 2018 roku
Jak co roku należało podnieść z podłoża odkryte pomniki i ich elementy, oczyścić z ziemi, glonów i porostów, umyć wodą, ustawić na pierwotne miejsce i odnowić (o ile się da rozszyfrować) napisy.
W bieżącym roku, na skutek wcześniejszych zabiegów Towarzystwa i współpracującego z nami środowiska kołomyjskich Polaków, zrzeszonych w Towarzystwie Kulturowym Polskim im. A. Mickiewicza, mieliśmy ułatwione zadanie, gdyż dzięki wielkiemu zaangażowaniu wiceprezesa tej organizacji, pana Włodzimierza Hułaja oraz środkom finansowym otrzymanym na ten cel z Konsulatu RP we Lwowie, od wiosny dokonywane były opryski i wykoszenia chwastów na znacznej części cmentarza.
W wyniku tych zabiegów teren, w którym działaliśmy w sierpniu był dostępny, bez potrzeby tracenia czasu na walkę z zieloną dżunglą, jak to bywało w latach poprzednich. Zaoszczędziło nam to wiele czasu, który mogliśmy poświęcić pracy przy remoncie mogił, pomników i grobowców.

Fot. 5 Fragment remontowanego obszaru - po częściowym uporządkowaniu ze śmieci i chwastów

Fot. 6 Uporządkowany teren wokół pomników, które czekają na wymycie i odnowienie napisów

Fot. 7 Przygotowane do podnoszenia i ustawienia na właściwe miejsca elementy pomników (częściowo umyte)

Fot. 8 Przewrócone i porozrzucane pomniki - stan przed akcją

Fot. 9 Stan mogił na początku działań

Fot. 10 Częściowo odkopane elementy dopasowywane do siebie

Fot. 11 Przewrócone, zapadnięte w ziemię pomniki i elementy, które zostały odnalezione wśród
usuniętej już zieleni i będą odkopane oraz osadzone w pierwotne miejsca

Fot. 12 Inny fragment obszaru działań - na początku akcji

Fot. 13 Znaleziony w ziemi i wydobyty nagrobek Kazimierza Hołyńskiego, który zostanie odczyszczony i ustawiony na swoje miejsce (z odnowieniem napisów)

Fot. 14 Zrzucona przed wielu laty „głowica” grobowca (bez opisu nazwisk), która zostanie podniesiona i ustawiona na pierwotne miejsce
Intensywna praca przy wycince chwastów i zbędnej roślinności potrzebna jednak była w końcowej części cmentarza i rejonie mogił wojskowych, choć zieleń, dzięki wcześniejszym opryskom i wycinkom była znacznie niższa niż bywało to bez takich zabiegów we wcześniejszych latach. Terenem tym zajął się pan Włodzimierz, pracując osobiście oraz zapewniając osoby, które wykonały tam potrzebne czynności odchwaszczające i opryski.

Fot. 15 Zieleń (Rdestowiec) pokrywająca wszystkie niskie mogiły w końcowej części cmentarza (tym razem, dzięki wcześniejszym – wiosennym zabiegom, sięga tylko 1 m wysokości, a nie jak w poprzednich latach 2-3 m)

Fot. 16 Lewa alejka cmentarza przed opryskami i wykoszeniem zieleni (rejon grobowca Piskozubów) – zielony „kobierzec” wypełnia cały końcowy obszar cmentarza
Duża liczba uczestników akcji dawała nadzieję na wyremontowanie i uporządkowanie znacznie większej ilości grobów i terenu niż w dotychczasowych edycjach akcji. Mieliśmy także potrzebę uzupełnienia lub dokończenia prac remontowych przy kilkunastu mogiłach (pomnikach i grobowcach), którymi zajmowaliśmy się w ubiegłym roku, gdyż wówczas nie wszystko zdążyliśmy przy nich zrobić.
Życie jednak brutalnie skorygowało nasze plany, gdyż okazało się, że zniszczone przez wandali jesienią 2017 roku i wiosną 2018 pomniki, które podniesione były z ziemi i wyremontowane wiele lat temu, w poprzednich etapach akcji, wymagają bardzo dużego nakładu pracy i czasu, aby je ponownie naprawić i ustawić na pierwotnym miejscu.
W tej sytuacji grupa 3-4 członków naszej drużyny codziennie pracowała przez pełne 2 tygodnie, naprawiając zniszczenia. Należy stwierdzić, że i tak nie zdołali usunąć wszystkich dotychczasowych szkód, a jednocześnie wyłączeni byli z prac bieżących, w zaplanowanym rejonie działań.
Cóż? Nie chcieliśmy pozostawić połamanych, leżących na ziemi elementów pomnikowych na dalsze niszczenie i mimo wściekłości i bólu z powodu tak bezsensownego aktu wandalizmu i barbarzyństwa ze strony prymitywnych, miejscowych sprawców, postanowiliśmy ponownie nimi się zająć.

Fot. 17 Zniszczony pomnik Kazimiery Scholzowej, z pięknego, białego marmuru,
który stawialiśmy już z ziemi bodaj w 2012 roku

Fot. 18 Przewrócony przez barbarzyńców pomnik przy mogile 4 księży (niewidoczny na fotografii żeliwny krzyż, wieńczący wierzchołek monumentu, uległ ułamaniu u jego podstawy)

Fot. 19 Połamany krzyż z piaskowca na pomniku Leopoldo de Nemety, który z wielkim trudem restaurowaliśmy w 2017 roku

Fot. 20 Kolejne przewrócone i ułamane pomniki

Fot. 21 Powalony pomnik Edwarda Klimka i połamane pomniki Wrzecińskich
Przewróconych i połamanych przez wandali pomników znaleźliśmy około 30. Oprócz tego, w rejonie remontowanym przez nas w 2017 roku, zobaczyliśmy, że wiele odnowionych wówczas pomników zostało oszpeconych wulgarnymi malowidłami sprayowymi.

Fot. 22 Naniesione wulgarne malowidła na umytych i ustawionych w 2017 roku na właściwe miejsce pomnikach

Fot. 23 Podobnie - jak wyżej
W trakcie naszego pobytu w Kołomyi, podczas prac na cmentarzu, kilkakrotnie spotkaliśmy przychodzących tam „biesiadników”, po których przybywa śmieci i odpadów, które później trzeba pozbierać i usunąć z obszaru nekropolii.

Fot. 24 Widok alejki z lewej strony wejścia przez bramę główną (od ul. Mazepy) – miejsce częstych biesiad

Fot. 25 Widok śmietniska w rejonie pomnika (krzyża) organizacji „Gwiazda”. Akurat mamy na zdjęciu jednych z „gości”, dla których cmentarz jest miejscem popijawy i konsumpcji towarzyskiej. W tym miejscu także znajdujemy narkomańskie strzykawki i akcesoria z aktów seksualnych

Fot. 26 Kolejni goście cmentarni – biesiada na całego

Fot. 27 Inny, chętnie nawiedzany punkt cmentarza – pomnik ofiar obozu w Kosaczowie oraz kwatera wojskowa

Fot. 28 „Panienki” strachliwie czmychnęły, a kulturalni „dżentelmeni”, niezbyt pewnie stojący na nogach, starali się sobie nie przeszkadzać w konsumpcji.
Widząc grupę młodych ludzi (fot. Nr 28) wykonałem zdjęcie i podjąłem rozmowę. Dziewczyny od razu uciekły kilkanaście metrów dalej, nie rezygnując jednak chyba z fascynującej imprezy towarzysko-rozrywkowej na cmentarzu, natomiast panowie dzielnie pozostawali w miejscu biesiady.
Ponieważ wiedziałem, że cały pomnik został odświeżony (pomalowany na biało i wysprzątane otoczenie) w lipcu przez wolontariuszy, uczestników akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, widząc jak już jest zanieczyszczony błotem (od buciorów – co widać na siedzeniu i oparciu ławy kamiennej) i zaśmiecony pozostałościami z konsumowanych produktów (butelki po alkoholu i innych napojach, opakowania, śmieci) zgłosiłem telefonicznie sytuację dyżurującemu patrolowi Policji, prosząc o przyjazd i interwencję.
Po otrzymaniu zapewnienia przyjazdu kombinowałem później z kolegą Przemkiem jak nie pozwolić pijanym osobnikom czmychnąć z cmentarza przed przybyciem patrolu, mając nieco „stracha”, gdyż po wykonaniu telefonu panowie ci jednak odrobinę zwątpili i próbowali się ulotnić.
Patrol na szczęście zdążył przybyć i zająć się tymi gośćmi. Czy jednak wyciągnięto w stosunku do nich jakieś konsekwencje? Nie mamy na ten temat żadnych informacji.
Gdyby to takich wizytatorów cmentarza zobowiązać do sprzątnięcia całego jego obszaru z pozostawianych przez nich odpadów i wyegzekwować to, to może więcej by tego nie robili, a informacja o takim działaniu mogłaby odstraszyć innych imprezowiczów(?).
Corocznie, w lipcu, 2-3 tygodnie przed przyjazdem wolontariuszy naszego Towarzystwa, przyjeżdża do Kołomyi grupa dzieci i młodzieży w ramach akcji „Mogiłę pradziada…”. Tak było i w tym roku. Oczywiście pracy na tym cmentarzu jeszcze przez wiele lat nikomu nie zabraknie i cieszy nas każde pozytywne działanie poprawiające stan nekropolii, choćby w najmniejszym zakresie.
Rzecz jednak w tym, aby pomagając nie szkodzić. Mam corocznie mieszane uczucia, oglądając efekty niektórych działań podejmowanych z dobrego serca i w dobrej wierze, które jednak czasem okazują się … (hm!) szkodliwe(?).
Tak (myślę) stało się w tym roku m.in. (bo nie tylko tu) z pomnikiem na grobowcu rodziny Michtów.
Pomnik ten remontowany był przez nas w pierwszy roku akcji tj. w 2010. Wówczas gruntownie odczyszczony i wymyty poddany był również żmudnym pracom związanym z odnowieniem napisów.
Ponieważ erozja miękkiego piaskowca, z którego jest pomnik wykonany, była znaczna i napisy ryte w głąb trudne do odczytania, dodatkowo na niektórych ścianach pomnika teksty były bardzo długie i pisane drobnej wielkości literami, odnowienie napisów było bardzo trudne i zajęło dużo czasu, a i tak nie cały tekst odszyfrowaliśmy.
Malowanie wykonaliśmy złotą farbą – tak jak było to w oryginale. Wówczas nie dysponowaliśmy jeszcze środkami do impregnacji pomników, więc praca ta nie została zabezpieczona przed wpływem warunków środowiska.
Później do tego pomnika nie wracaliśmy, gdyż był on dostatecznie odnowiony i pracowaliśmy w kolejnych obszarach cmentarza, gdzie należało ratować mogiły w znacznie gorszym stanie. Po latach oczywiście farba u Michtów wyblakła i choć nadal jeszcze czytelna, mało kontrastowała z podłożem.
Po naszym przyjeździe w tym roku zobaczyliśmy, że wolontariusze z „Mogiły Pradziada” „zaopiekowali” się tym pomnikiem, postanawiając odnowić napisy. Podjęto decyzję (nie wiem kto i z jaką wiedzą konserwatorską?), aby nanieść napisy na czarno (może i dobrze, bo bardzo kontrastowo do tła?), jednak wygląda na to, że albo robiło to małe dziecko z niewyrobioną do tego ręką, albo ktoś wykonywał to jakimś patykiem zamiast pędzelka, bo proszę sprawdzić poniżej jak to wygląda.
Do tego niechlujstwo wykonawcy widać na zachlapaniach powierzchni pomnika w wielu miejscach poza napisami. Jak farba kapała z pędzla czy patyka, tak została. Nasuwa się pytanie kto polecił komu i kto nadzorował tą pracę, ewentualnie czy wykonawcy są zadowoleni z efektów pracy. Nie mam tu pretensji, czy żalu do tego kto osobowo malował.
Tak potrafił to tak zrobił! Jednak na tym cmentarzu jest bardzo wiele innych pomników wymagających odnowienia napisów, które są o wiele łatwiejsze do wykonania, a w razie pomyłki, zabrudzenia, czy innych przypadków łatwo je odczyścić bo są z granitu a liternictwo duże i proste. Myślę, że organizator i kierujący tą pracą, osobie która malowała ten pomnik, wyrządził dużą krzywdę, bo z dobrej woli, chęci i zaangażowania wyszło oszpecenie pomnika – zresztą bardzo zacnej rodziny.
Takich sytuacji zobaczyliśmy niestety więcej. Przykro, bo to nie poprawia stanu nekropolii.
W imieniu naszego Towarzystwa zaproponowałem w ubiegłym roku pani Prezes drugiego Towarzystwa Polaków w Kołomyi o nazwie „Pokucie” współpracę i współdziałanie w ratowaniu cmentarza w celu zjednoczenia sił i jednolitego kierunku działania. Niestety propozycja pozostała bez jakiejkolwiek odpowiedzi.

Fot. 29 Część „radosnego” paćkania farbą po pomniku Michtów

Fot. 30 Malunek w zbliżeniu: ani farba czarna nie pokrywa się z wgłębieniem i kształtem liter, ani pokrycie farbą nie jest właściwe (prześwituje złota farba lub podłoże), ani nie ma w tym żadnej estetyki! Do tego, poza obszarem fotografii,
bardzo dużo plam czarnej farby na powierzchni pomnika, która skapywała malującemu z narzędzia malarskiego, co nie
zostało usunięte, a napis nie odmalowany w całości (to akurat na szczęście, bo strach pomyśleć jakby wówczas wyglądał)
Początek naszych działań zawsze jest podobny i polega na uprzątaniu terenu ze śmieci i zieleni (świeżej i zeschłej), odszukiwaniu zagłębionych w podłożu, przewróconych elementów pomników, czyszczeniu ich z ziemi, mchu, glonów i innych porostów i przygotowaniu do dalszych działań (mycie, podnoszenie i ustawianie na pierwotne miejsce, odnawianie napisów, konserwacja środkiem zabezpieczającym).

Fot. 31 Czekające na remont pomniki i mogiły

Fot. 32 Pozbierane jeszcze w lipcu, przez „Mogiłę Pradziada:” śmieci i odpady zielone,
które wraz z zebranymi (w podobnej ilości) podczas naszych działań zostaną,
dzięki pomocy władz miasta, wywiezione przez służby miejskie poza cmentarz

Fot. 33 Wolontariusze przygotowują elementy pomników i mogiły do dalszych działań remontowych

Fot. 34 Dziewczyny czyszczą mechanicznie pomniki i grobowce: Ewa, Ania, Michalina

Fot. 35 Pani Lesia Hułaj będzie pakować do worków śmieci z rejonu pomnika „Gwiazdy”, szykując je do wywozu

Fot. 36 Pan Bolek użyczył wózka gospodarczego, który bardzo się przydał. Mała (9 lat) Zosia i duży (15 lat)
Bogdan (ze Stanisławowa) wywożą śmieci, Michał (akurat odwrócony tyłem) czuwa nad brygadą.

Fot. 37 Iryna (Stanisławów) i Patrycja oczyszczają pomniki

Fot. 38 Kacper i Ewa porządkują teren przed kaplicą w pierwszym dniu prac

Fot. 39 Patrycja. Chciałoby się tu zacytować Mickiewicza: „Młodości! ty nad poziomy wylatuj ….”

Fot. 40 Młodzież ze Lwowa porządkuje teren między grobami

Fot. 41 Pani Terenia, pomimo słabego zdrowia, w akcji porządkowej (jak co roku)

Fot. 42 Niezawodny pan Bolek

Fot. 43 Pan Stanisław – na pierwszym planie – w głębi nasi wolontariusze (Piotr, Michał, Krystian, Tomasz – zasłonięty, Kacper)
Podobnie jak w latach ubiegłych liczyliśmy na włączenie się do prac miejscowych mieszkańców, w szczególności młodzieży ze szkoły sobotniej i Polaków związanych z Towarzystwem im. A. Mickiewicza.
Tym bardziej, że będąc w Kołomyi na wiosnę, gdy zawieźliśmy i przekazaliśmy tam opryskiwacz spalinowy i środki chemiczne, poinformowaliśmy o dokładnym terminie pobytu wakacyjnego. Niestety był to rok, w którym w akcję zechciała włączyć się najmniejsza – jak dotychczas - grupa osób.
Stałymi naszymi życzliwymi współpracownikami są: pan Włodzimierz, pan Stanisław, pan Bolek, pani Irenka, pani Teresa. Pomagają też młodzi: rodzina Perekaszów. Była pani Marysia – w miarę posiadanego czasu wolnego oraz na kilka godzin wpadły dzieci ze szkoły sobotniej (3-4 osoby) i pani znajdująca się na fot. nr 35.
Smutne to i przykre, bo niby kto ma porządkować ten cmentarz? My, oddaleni od niego 800 km i właściwie w żaden rodzinny sposób nie związani z nekropolią (choć stało się to naszą pasją), czy miejscowi mieszkańcy, których powinien być on skarbem historycznym i kulturowym?
Mimo różnych, mieszanych odczuć akcję jednak kontynuujemy, a zaangażowanie w prace i pomoc grupki wymienionych powyżej Kołomyjan, pomaga nam stawiać czoła pojawiającym się trudnościom.
Grupa, o której wspomniałem wcześniej, a byli to Andrzej, Sebastian i Ryszard, wspomagana doraźnie w razie potrzeb przez inne osoby, zajęła się naprawianiem zniszczeń, czyli stawianiem na nowo powalonych przez chuliganów pomników, a więc działała głównie w rejonie pomiędzy wejściem od ul. Mazepy i kaplicą cmentarną.
Niestety niektóre z nich doznały dodatkowych zniszczeń (połamania, ubytki materiału itp.) i po ponownym ustawieniu nie były już takie jak poprzednio. Tak stało się m.in. z pomnikiem dra Jana Reinera, Pierwszego Prezesa Sądu Kołomyjskiego, wykonanym z pięknego białego marmuru, który po przewróceniu przez barbarzyńców doznał połamań i bardzo znacznych wykruszeń materiału, których nie zdołaliśmy uzupełnić.
Zestawiane w tym roku elementy wszystkich pomników (naprawianych i podnoszonych po raz pierwszy), ze względu na przykre doświadczenie z niszczeniem ich przez osiłków, łączone już były na stalowe pręty, aby znacznie utrudnić ich ewentualne kolejne przewracanie.

Fot. 44 Sebastian podczas końcowej fazy osadzania zwalonego przed laty elementu grobowca (porównaj z fot. 14)

Fot. 45 Brygada ratuje pomnik Kazimiery Scholzowej (z fot. 17). Sebastian, Rysiek i Andrzej

Fot. 46 Andrzej i Sebastian w trakcie napraw pomnika Jana Reinera
Tymczasem pozostali członkowie grupy działali w środkowej części cmentarza. Tam odnajdywane były i podnoszone elementy pomników i nagrobków, a także odnawiane istniejące mogiły. Prace wykonywane były przez wszystkich wolontariuszy według doraźnych potrzeb i możliwości fizycznych, a więc panowie głównie ciężkie prace fizyczne, a panie więcej prac porządkowych i malowania, choć i panowie wspomagali odtwarzanie napisów

Fot. 47 Prace przy wydobywaniu z ziemi zapadniętych elementów i zestawianiem pomnika w całość.
Ewa, Tomek, Zosia, Michał, Kacper, Bogdan, Krystian)

Fot. 48 Michał „wyłuskuje” z ziemi jeden z ukrytych pomników (w głębi Przemek, Marian i Dominik)

Fot. 49 Osadzanie w postumencie wykopanego z ziemi krzyża z piaskowca (Piotr, Krystian, Tomek)

Fot. 50 Ustawianie na grobowcu zwalonego na ziemię elementu z ciężkiego, czerwonego piaskowca (kolejny element jeszcze nie podniesiony leży za grobowcem): Piotr, Krystian, Sebastian

Fot. 51 Dominik myje ciśnieniowo zanieczyszczony błotem i glonami pomnik

Fot. 52 Przemek spłukuje wulgarne malunki, na które wcześniej Roma naniosła specjalny środek chemiczny

Fot. 53 Niestety malowidło zmyło się w niewielkim stopniu
Niemożliwe byłoby pracowanie wiele godzin, bez wzmocnienia ciała i odrobiny odpoczynku. Służyły temu m.in. przerwy śniadaniowe. Codziennie przywoziliśmy ze sobą na cmentarz pieczywo i produkty do przygotowania kanapek i Roma, z pomocą zmieniających się „dyżurnych”, przygotowywała pracowicie drugie śniadania.
Dziękuję Romie za inicjatywę i jej wykonanie, gdyż były to czynności dodatkowe, poza normalnymi zajęciami „cmentarnymi”.
Produkty i pieczywo trzeba było zakupić w czasie „pozacmentarnym”, w czym wyręczała nas nasza przyjaciółka Ulan, niejednokrotnie przywożąc potrzebne artykuły (pieczywo, dodatki, ogórki, pomidory) na cmentarz o odpowiedniej porze tak, aby panie zdążyły z szykowaniem jedzenia na przerwę śniadaniową. Kanapki schodziły ze „stołu” dość szybko.

Fot. 54 Dziś z Romą dyżuruje Patrycja

Fot. 55 Część wolontariuszy na śniadaniu u Rosnerów: Sebastian, Andrzej, Marian, Natalka, Kacper, odwrócony w tył Michał, za nim niewidoczna Patrycja, Ewa, Michalina, Dominik, Ania, Przemek, Tomek, siedzi z lewej na dole Rysiek
Po posiłku powracaliśmy ponownie do pracy.

Fot. 56 Ewa podczas malowania napisów

Fot. 57 Tu Natalka i Zosia

Fot. 58 Roma kierowała całością prac malarskich i sama je wykonywała

Fot. 59 Ewa – z dużą praktyką w odnawianiu grobów – podpowiedziała nam jakich pędzelków używać do precyzyjnego malowania

Fot. 60 Ania z pędzelkiem przy Rosnerach (pomnik podniesiony i umyty przez kolegów (por. fot. 50)

Fot. 61 Tu maluje Agnieszka

Fot. 62 Marian też niejedno „zmalował”

Fot. 63 Michalina wykonywała pracę przy napisach w najdziwniejszych pozycjach – to klęcząc, to leżąc, to skulona, gdyż trafiały jej się czasem trudne usytuowania odnawianych napisów

Fot. 64 Pani Irenka radziła sobie doskonale, choć wyrażała obawy czy da radę

Fot. 65 Sebastian - po ustawieniu ciężkiego elementu pomnikowego rozszyfrowuje napis. W głębi Michalina w pozycji .... horyzontalnej
W trakcie naszego pobytu i pracy na kołomyjskim cmentarzu odwiedziła nas ekipa TVP Rzeszów, która przygotowała reportaż związany z ratowaniem nekropolii. Z ekipa rzeszowską była też pani redaktor z ośrodka warszawskiego.
Czas ten zbiegł się akurat z użyciem przez nas w akcji ciężkiego sprzętu, bez którego niemożliwe było dokończenie pracy rozpoczętej w roku 2017. Chodzi mianowicie o pomnik na grobie Antoniny i Franciszka Kropaczków.
Grób ten (jego naziemna część) składa się z dużej, prostokątnej płyty betonowej o grubości około 0,5 – 0,6 m i ustawionego na niej pomnika z piaskowca, o wysokości około 1,5 m. Całość przypuszczalnie waży kilka dobrych ton i była niestety bardzo mocno pochylona w stronę lewego, przedniego narożnika – pod kątem około 35-40°. Mieliśmy obawy, że pomnik ten (wraz z płytą) może się całkowicie zapaść do komory grobowej. Pomnik ten dokładnie odczyściliśmy i wymyliśmy, odnawiając na nim częściowo napisy.
Częściowo, gdyż nie wszystko zdołaliśmy odczytać, ze względu na znaczne zerodowanie powierzchni piaskowca w miejscu napisów. Pomnik został również pokryty impregnatem, aby chronić jego powierzchnię przed działaniem czynników atmosferycznych i biologicznych.
Niestety wielki ciężar całości nie pozwolił nam na przywrócenie go do poziomu posiadanym, przez nas sprzętem mechanicznym, choć odkopaliśmy zapadnięty narożnik z ziemi, w której był zagłębiony, aby sprawdzić grubość tej płyty. Tak rozstaliśmy się z pomnikiem w 2017 r.
Na rok bieżący zaplanowaliśmy wspomożenie się ciężkim sprzętem , aby dokończyć dzieło i wyprostować położenie płyty z pomnikiem i nie dopuścić do jego zapadnięcia. Dzięki panu Włodzimierzowi udało się wynająć sprzęt (koparkę) z operatorem, który zdołał wjechać na cmentarz pomiędzy groby i wyprostować naziemną część grobowca.
Praca przebiegała etapami, gdyż należało najpierw usunąć spod lewego, tylnego narożnika stary pniak z korzeniami, który „wysadził” płytę pomnika w górę, powodując jej przechylenie, a następnie wypoziomować samą płytę z pomnikiem.
Wprawa i opanowanie sprzętu przez operatora pozwoliły osiągnąć sukces i przywrócić pomnik z podstawą do właściwego, pierwotnego ułożenia. Koparka – gdy już była na cmentarzu – okazała się pomocna również przy ustawianiu na miejsce elementów pomnika Jana Reinera, gdyż ze względu na ich całkowitą wysokość nie byli byśmy w stanie uczynić tego posiadanym przez nas sprzętem. Przebieg prac dokumentują poniższe fotografie.

Fot. 66 Stan grobu Kropaczków w 2017 r. Widoczne znaczne pochylenie i zagłębienie płyty betonowej z pomnikiem. Odkopany narożnik pozwala ocenić grubość płyty i przez to oszacować ciężar całego elementu, co przekonało nas, że posiadaną wciągarką 1T nie mamy co myśleć o podniesieniu i wypoziomowaniu płyty

Fot. 67 Stan grobowca w 2018 r. Koparka częściowo wzruszyła wielki pniak, który przeszkadzał wypoziomowaniu płyty betonowej

Fot. 68 Pniak zabrany na bok

Fot. 69 Koparka unosi zapadnięty narożnik, poziomując płytę grobową z pomnikiem

Fot. 70 Widok grobowca po akcji

Fot. 71 Przygotowywanie elementów pomnika Jana Reinera do połączenia i ustawienia w pionie.
Obecna ekipa telewizyjna. W głębi pan Włodzimierz, przy pracy Andrzej i Sebastian (por. fot. 46)

Fot. 72 Pomnik gotowy do zestawienia w całość. Na zdjęciu widoczne bardzo duże ubytki (wykruszenia) marmuru, których nie dało się uzupełnić, spowodowane przewróceniem pomnika przez bandziorów i upadkiem.

Fot. 73 Koparka podnosi i ustawia górną część pomnika Reinera na podstawie. Wysokość elementów nie pozwalała nam na ustawienie ich przy użyciu naszego, 4-ro metrowej wysokości sprzętu do podnoszenia. Pracują Sebastian i Andrzej

Fot. 74 Ekipa TVP Rzeszów pracuje: red. Małgorzata i operator Damian

Fot. 75 TVP Warszawa: red. Marzena podjęła pracę przy czyszczeniu grobowca, co szło jej całkiem nieźle.
Być może zasili szeregi wolontariuszy w przyszłym roku (?) – obiecała!

Fot. 76 Dominik w charakterze gwiazdy telewizyjnej

Fot. 77 Jeden z trudniejszych do podniesienia pomników (ze względu na ciężar i wysokość), Antoniego
Niementowskiego, który udało się osadzić na pierwotnym miejscu (por. fot. 7)
W trakcie prac odkopany został, leżący płasko w ziemi, pomnik dotyczący pochówku 3 osób: Franciszka i Eleonory Jaworskich oraz Franciszki Baraniuk. Pracujący zawsze z nami pan Stanisław stwierdził, że jest z wymienionymi na pomniku osobami powiązany rodzinnie, w związku z czym postaraliśmy się podnieść ten pomnik i odświeżyć.

Fot. 78 Zalegający w ziemi, częściowo już odkopany pomnik Jaworskich i Baraniukowej

Fot. 79 Pomnik po całkowitym odkopaniu, odczyszczeniu i ustawieniu, z odnowionymi napisami
W miarę upływu dni i włożonej przez wolontariuszy pracy zaczynały być widoczne efekty naszych działań i przybywało odremontowanych grobów oraz uporządkowanego obszaru cmentarza, co przynosiło pracującym sporo satysfakcji.

Fot. 80 Grupa odnowionych nagrobków (por. fot. 11 i 48)

Fot. 81 Końcowy fragment odnawianego w 2018 roku sektora

Fot. 82 Jeden z wielu odnowionych przez Michalinę pomników (por. fot. 63 i 65)

Fot. 83 Odnowiony pomnik Teodora Meroniuka – adiunkta podatkowego, z napisami – jak powiedziała pani Irenka - jeszcze w języku starocerkiewnym (lub staroruskim?)

Fot. 84 Kolejny uporządkowany fragment cmentarza

Fot. 85 Uporządkowane otoczenie pomnika Teodora Meroniuka (por. fot. 9)

Fot. 86 Odnowiona grupa grobów środkowego fragmentu cmentarza (por. for. 8)

Fot. 87 Złożony krzyż i odnowione mogiły (por. fot. 9 i 10)

Fot. 88 Uporządkowany i wyremontowany teren w ciągu głównej alei

Fot. 89 Obszar z fotografii 43 po restauracji

Fot. 90 Podniesiony z ziemi i odnowiony pomnik Antoniego Niementowskiego (por. fot. 7 i 77)

Fot. 91 Zestawione elementy pomnika Kazimiery Scholzowej (por. fot. 17 i 45)
W obszarze naszego zainteresowania znajdują się także inne, wcześniej restaurowane pomniki, w tym m.in. Ostrowskich, Kraśnickich, Piskozubów, Sanojców. Przy nich staraliśmy się uporządkować teren poprzez wycinkę pojawiających się chwastów i oczyścić same pomniki z różnych zanieczyszczeń.

Fot. 92 Grobowiec Ostrowskich

Fot. 93 Kraśniccy …
Praca na cmentarzu nie wypełniała naszego całego czasu pobytu w Kołomyi. Czas wolny i odpoczynku zagospodarowywaliśmy rozmaicie. Część osób, która zakwaterowana była w hotelu, na obrzeżach Kołomyi, uprzywilejowana była poprzez dostęp do basenu zewnętrznego, którym ten hotel dysponował.
Z relacji mieszkańców hotelu wiemy, że korzystanie z kąpieli pozwalało skutecznie zregenerować siły po pracy na cmentarzu.
Niewielka grupka uczestników akcji mieszkała, po staremu, u naszej przyjaciółki Ulany, co z kolei dawało nam przywilej zaznawania znakomitej atmosfery domowej i serdeczności, jakimi obdarzała nas nasza gospodyni. W domu Ulany nie brakło wieczornych spotkań w salonie, ze śpiewami przy gitarach.
Nie zabrakło również tradycyjnego wypadu sobotniego nad Prut.

Fot. 94 Jeden z rozśpiewanych wieczorów w domu Ulany

Fot. 95 Poziom wody w Prucie był w tym roku niespotykanie, jak dotychczas, wysoki, gdyż przed naszym przyjazdem wystąpiły znaczne opady deszczu – tu miejsce dopływu do Prutu rzeki Pistinki

Fot. 96 Agnieszka regeneruje siły nad Prutem – w głębi nasi wolontariusze po kąpieli w rzece idą schnąć

Fot. 97 Częściowo wysuszeni, wolą cień: Michał, Andrzej, Rysiek, Sebastian, Kacper, Piotr

Fot. 98 A tu koncert na całego. Nawet szum Prutu nie przeszkadzał. Ewa, Dominik, Patrycja, Iryna. Był oczywiście śpiewany „Czerwony Pas”

Fot. 99 …i te cudowne zachody słońca nad Prutem
W trakcie pobytu w Kołomyi zorganizowaliśmy również zwiedzanie samego miasta, jak również wypady: na targ huculski w Kosowie, do wodospadu Huk i miejscowości Jaremcze oraz do Stanisławowa, poznając historię rejonu i podziwiając zabytki i obiekty turystyczne.
W wypadach w Karpaty oraz zwiedzaniu Kołomyi dużą pomocą służyła pani Irena Hułaj-Nazarowa, która osobiście oprowadzała wolontariuszy w Kołomyi, jak również uczestniczyła w wyjeździe w góry, czuwając nad sprawnym przebiegiem całości. Towarzystwo im. Adama Mickiewicza sfinansowało nam przewodników podczas wyjazdu w Karpaty (wodospad Huk i Jaremcze) oraz po Stanisławowie. Pani Irence i Towarzystwu Mickiewicza ogromnie dziękujemy. Podróże te były dla nas dużą przyjemnością i wzbogaciły naszą wiedzę o tym rejonie, pozwalając jednocześnie zregenerować siły.

Fot. 100 Znane wszystkim miejsce w Kołomyi – muzeum pisanki: Iryna, Przemek, Dominik, Patrycja

Fot. 101 W drodze w Karpaty

Fot. 102 Nasz nieoceniony kierowca Sebastian (my odpoczywamy, a on pracuje)

Fot. 103 Piękne budowle po drodze

Fot. 104 Okazało się, że droga jest uszkodzona po ulewach i trzeba do wodospadu dotrzeć na własnych nogach

Fot. 105 ..a był to kawałek drogi – później trzeba oczywiście wrócić. Zabrało nam to dużo czasu, przez co musieliśmy zmodyfikować plan dnia (niestety)

Fot. 106 Widok i autentyczny huk wynagrodziły nam poniesiony trud. Przodem do fotografii tylko Przemek, więc pleców nie wymieniam

Fot. 107 Cóż? W powrotnej drodze dopadł nas deszcz – Roma z panią Irenką

Fot. 108 Niedzielny wypad do Stanisławowa – dawny cmentarz katolicki, dziś park (?!)

Fot. 109 Pozostało kilka mogił w obecnym parku. Pani przewodnik opowiada o postaci Maurycego Gosławskiego
(żołnierza i poety)

Fot. 110 Istniejący (na szczęście) jeszcze pomnik polskich bohaterów poległych za ojczyznę

Fot. 111 Istniejący również do dziś w Stanisławowie pomnik Adama Mickiewicza

Fot. 112 Zdjęcie pożegnalne z sympatyczną panią przewodnik
Czas pracy oraz poznawania i zwiedzania Ukrainy szybko przeleciał i zrobiło się już trochę tęskno do domów. Na zakończenie prac na cmentarzu ustawiliśmy na wielu grobach zapalone znicze i pomodliliśmy się za wszystkich tam spoczywających.
Nastąpił ostatni rzut oka na cmentarz i wykonaną na nim pracę, pożegnanie się z wszystkimi naszymi życzliwymi współpracownikami kołomyjskimi, pakowanie w miejscach zakwaterowania, pożegnanie z gospodarzami i wyjazd w drogę powrotną.
Powrót zawsze wiąże się z odwiedzeniem Lwowa, w tym wstąpieniem na cmentarz Łyczakowski. Po drodze jednak odwiedziliśmy Stare Sioło i po zgrubnym usunięciu chwastów zapaliliśmy znicze u generała Romana Wybranowskiego, jego córki Ludwiki Ujejskiej, Franciszka Doleczka i Orlęcia Jerzego Leliwy-Żurowskiego. Po tradycyjnym wstąpieniu do ruin zamku starosiolskiego (aby pokazać je nowym uczestnikom wyjazdu) dotarliśmy na Łyczaków. Tam bezwzględnie wizyta na „Orlętach”, a także u niektórych z licznych naszych znanych postaci

Fot. 113 Stare Sioło. Roma porządkuje mogiłę Jerzego Leliwy-Żurowskiego

Fot. 114 Stare Sioło. Przemek przedziera się do mogił ze zniczami

Fot. 115 Ruiny zamku w Starym Siole. Ewa, Roma, Marian, Ryszard

Fot. 116 Łyczaków. Cmentarz Orląt Lwowskich

Fot. 117 Michalina, Dominik, Ewa składają w naszym imieniu znicz na grobie nieznanych żołnierzy.
Z tyłu: Kacper, Natalka, Rysiek, Marian, Patrycja, Przemek, Andrzej,
Agnieszka i zasłonięty Sebastian

Fot. 118 Sebastian u Marysi Konopnickiej

Fot. 119 Przy grobie słynnego polskiego matematyka Stefana Banacha

Fot. 120 Niestety przykro patrzeć, jak na mogile Władysława Bełzy jest pusto, a przecież jest ona nieopodal Konopnickiej, Zapolskiej i Banacha, gdzie zawsze pełno zniczy i kwiatów. Złożyliśmy Bełzie nasz znicz
We Lwowie umówieni byliśmy z naszym przyjacielem Władkiem Kuczyńskim, który oprowadził nas krótko po centrum miasta, za co Mu serdecznie dziękujemy.

Fot. 121 Przed kościołem Dominikanów Władek (w środku) opowiada historię miejsca

Fot. 122 Ratusz. Krótka informacja dotycząca lwowskiej tradycji kawowej (stoimy przed tzw. „kopalnią kawy”)

Fot. 123 Trudno ominąć piękną lwowską operę
Po krótkiej wizycie we Lwowie ruszyliśmy czym prędzej w drogę powrotną do kraju, aby we Wrocławiu zakończyć ten etap akcji ratowania kołomyjskiego cmentarza.
Chcę bardzo podziękować wszystkim osobom, firmom, instytucjom i organizacjom, które w jakikolwiek sposób uczestniczyły w tegorocznej akcji i przyczyniły się do jej pomyślnego zrealizowania. Trudno wszystkich wymienić, aby nie urazić. Spróbuję jednak jakoś spełnić tą powinność.
Podstawowym składnikiem całej akcji byli wolontariusze, którzy odważyli się i zdecydowali wyjechać na ponad 2 tygodnie na Ukrainę, poświęcając swój czas, siły, zdrowie i umysł. Bardzo dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna.
Byli to m.in. Roma, Agnieszka, Andrzej, Kacper, Michalina, Michał, Natalia, Tomek, Ryszard, Marian, Przemek, Ania, Sebastian, Ola, Zosia, Ewa z Łodzi i Ewa z Wrocławia, Krystian, Piotr, Dominik, Patrycja, Iryna (Stanisławów), Bogdan (Stanisławów), Pan Bolek, Pan Stanisław, Pani Terenia, Pani Marysia, młodzież od Perekaszów i młodzież ze szkoły sobotniej w Kołomyi
Osoby i podmioty współpracujące z nami w realizacji dzieła, które bardzo pomogły nam w głównie (choć nie tylko) organizacyjnie, tj. Konsulat RP we Lwowie – w szczególności Pan Konsul Rafał Kocot, Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej, Pan Konsul Ukrainy w Krakowie, Towarzystwo Kulturowe Polskie w Kołomyi im. Adama Mickiewicza – zwłaszcza w osobie Wiceprezesa Pana Włodzimierza Hułaja i Pani Ireny Hułaj-Nazarowej, Władze miasta Kołomyja, Policja w Kołomyi, Ośrodek Szkolenia Kierowców „BIS” s.c. B. Ćwiklak-S. Doroszko z Wrocławia, nasi gospodarze, u których mieliśmy zakwaterowanie tj. hotel Monarch w miejscowości Kornicz – jego Kierownictwo i Personel, a także Nasz wieloletni Przyjaciel Ulana Sanojca, u której kwaterujemy od 2010 roku.
Bardzo serdecznie Wszystkim dziękujemy.
Niemniej ważnym składnikiem akcji są oczywiście finanse, a więc konieczne środki finansowe, materiały, narzędzia i sprzęty, które są niezbędne w realizacji zadania.
Głównym Darczyńcą finansowym tegorocznych działań (nie tylko wakacyjnych) stała się Fundacja KGHM Polska Miedź, która udzieliła nam dotacji pozwalającej pokryć zdecydowaną cześć naszego preliminarza. Za tą pomoc jesteśmy ogromnie wdzięczni i z serca dziękujemy.
Konieczny wkład własny uzyskaliśmy dzięki tradycyjnym kwestom w parafiach i w środowiskach przyjaznych naszym działaniom, a także od wielu indywidualnych darczyńców.
Tak więc chcemy serdecznie podziękować Wielebnym Księżom Proboszczom i Ich Życzliwym Parafianom:
- Parafii Matki Bożej Różańcowej we Wrocławiu-Złotnikach
- Parafii Św. Jerzego i Podwyższenia Krzyża Św. we Wrocławiu-Brochowie
- Parafii narodzenia NMP w Miękini,
- Parafii NMP Zwycięskiej w Mrozowie
- Parafii Św. Andrzeja Apostoła we Wrocławiu-Stabłowicach
Wszystkie zbiórki wymagały wolontariuszy, którzy stanęliby z puszkami i w większości byli to harcerze z ZHR, ZHP i Skautów Europy, ale dokonywali tego również dorośli. Wszystkim za trud i niełatwe zadanie wyciągania ręki do obcych bardzo dziękujemy.
Wsparcie finansowe i sprzętowe otrzymaliśmy od Dyrekcji i Pracowników PKP Cargo S.A. Dolnośląskiego Zakładu Spółki, jak również od działających na Jego terenie Związków NSZZ Solidarność z Wrocławia-Brochowa i Węglińca. Serdecznie dziękujemy.
Do stałych wspomożycieli sprzętowo-materiałowych akcji należy również Firma „DAF” – Artur Figiel z Trzebnicy. Panie Arturze wielkie dzięki.
Wrocławski Oddział IPN zapewnił nam przedmioty, którymi mogliśmy obdarować środowiska Polaków na Ukrainie – szczególnie Szkołę Sobotnią prowadzoną przez Towarzystwo im. Mickiewicza, ale też osoby prywatne. Bardzo dziękujemy Panu dr-owi Tomaszowi Gałwiaczkowi - Naczelnikowi Okręgowego Biura Edukacji Narodowej Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu za przekazane gry edukacyjne i materiały wspomagające kształtowanie i podtrzymywanie tożsamości narodowej Polaków mieszkających na Ukrainie.
W tegoroczne działania nasze włączyło się także Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Stanisławowie (Ivano-Frankivsku) na Ukrainie, dzięki któremu nasze szeregi zasilili młodzi wolontariusze Iryna i Bogdan. W szczególności pomagały nam Panie Maria Osidacz i Danuta Stefanko. Bardzo dziękujemy za tą sympatyczną współpracę.
Mam wielkie obawy czy zdołałem wymienić Wszystkich Życzliwych Wspomożycieli akcji, więc bardzo przepraszam kogo pominąłem i także serdecznie dziękuję za wszelkie dobro przyczyniające się do pomyślnego osiągnięcia celu jakim była realizacja tegorocznego etapu akcji pomocy cmentarzowi w Kołomyi.
Zbyszek Saganowski
INWENTARYZACJA GROBÓW NA CMENTARZU - STAN NA 2018
PIERWSZA CZĘŚĆ
DRUGA CZĘŚĆ
Artykuł przeczytano 431 razy