Kołomyja 2017

Fot. 1 Zniszczony przez wandali pomnik Skrzyńskich
W dniach 04 – 15.08.2017 r. odbyła się kolejna, ósma, akcja Towarzystwa Miłośników Kultury Kresowej, remontowania i porządkowania cmentarza rzymsko-katolickiego w Kołomyi, na Ukrainie.
Większą część 13 osobowej grupy wolontariuszy, która wyjechała w wakacyjnym okresie pracować na cmentarzu, stanowiła młodzież (9 osób) należąca (bez jednej) do ZHP (Cieszków – 5 i Miękinia – 3).

Fot. 2 Wolontariusze pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Parku Miejskim, w Kołomyi
Uczestnikami grupy byli (na fot. 2, od lewej):
Zbigniew Saganowski – organizator grupy
Roma Saganowska – uczestniczy w akcji od 2010 r.
Marian Kańduła – pierwszy wyjazd
Dominik Zięcina – ZHP Miękinia, po raz drugi
Artur Byczkowski – ZHP Miękinia, pierwszy raz
Przemek Kobel – uczestniczy od 2013 r.
Szymek Krupa – ZHP Cieszków, pierwszy raz
Marta Trawińska – ZHP Cieszków, szefowa „Cieszkowian”, po raz pierwszy
Kacper Tomaszewski – ZHP Cieszków, po raz pierwszy
Zuzia Berlińska – ZHP Cieszków, po raz pierwszy
Jula Haba – po raz drugi
Ada Zawadzka - ZHP Miękinia – po raz pierwszy
Ola Marszałek – ZHP Cieszków – po raz pierwszy
Wyjazd obfitował w wiele różnych zdarzeń, które urozmaiciły pobyt wolontariuszy na terenie Ukrainy.
Pobyt na Kresach rozpoczęliśmy od wizyty w Radiu Lwów i spotkania z panią Marią Pyż, która przeprowadziła z nami rozmowę w studio, wyemitowaną na antenie rozgłośni w sobotę 12 sierpnia br.

Fot. 3 Spotkanie z panią Marią Pyż w redakcji Radia Lwów
Po opuszczeniu siedziby Radia nastąpiła ekspresowa wizyta na Rynku Lwowskim, a następnie jazda do Kołomyi, gdzie dotarliśmy późnym wieczorem. Ze względu na dużą liczebność grupy musieliśmy rozdzielić się z kwaterunkiem. Piątka harcerzy cieszkowskich „stacjonowała” w hotelu, a pozostała 8-ka, tradycyjnie, w domu Sanojców, gdzie czekała na nas gospodyni Ulana.
Rozdział kwaterunku powodował nieco komplikacji logistyczno-organizacyjnych, ale nie wpłynęły one znacząco na przebieg naszych działań.
Na podstawie wieloletniego doświadczenia i obserwacji dotyczącej stanu cmentarza kołomyjskiego stwierdziliśmy, że część naszych corocznych działań idzie na marne, gdyż pomiędzy przyjazdami letnimi brak jest skutecznych działań pozwalających na utrzymanie osiągniętego w trakcie akcji wyglądu nekropolii.
Wykoszony teren wyremontowanego obszaru ponownie zarasta roślinnością, gdyż nikt w międzyczasie nie wykasza go. Brak również kilkukrotnego (na jesień i przede wszystkim na wiosnę) spryskania dzikiej roślinności przekazywanymi do dyspozycji środkami chwastobójczymi. Owszem odbywa się to jeden raz, tuż przed naszym przyjazdem, lub w trakcie naszych prac. Szanujemy bardzo i doceniamy tą pracę, ale to jest stanowczo za mało, gdyż efekt takiej pracy jest widoczny przez kilka, może kilkanaście tygodni. Później rośliny znowu górują nad mogiłami.

Fot. 4 Roślinność w tylnej części cmentarza (rejon mogił kolejarzy)
Wysprzątany w czasie naszego pobytu z ogromnej ilości śmieci cmentarz (papiery, opakowania po napojach i produktach spożywczych, zużyte artykuły gospodarstwa domowego oraz inne wyrzucane na cmentarz przedmioty, a także duże ilości strzykawek po narkotykach i tłuczone przez wandali wypalone znicze), w następnym roku – gdy przyjeżdżamy na kolejną akcję – ponownie wymaga dużej pracy i kolejnych wywiezionych przyczep traktorowych uzbieranych takich samych śmieci, aby wyglądał jak cmentarz, a nie wysypisko odpadów.

Fot. 5 Widok „powitalny” w nieremontowanym dotychczas rejonie cmentarza
Podniesione z wielkim trudem, mozołem i ciężką pracą wolontariuszy elementy pomników, które zostają odczyszczone, wymyte, ustawione na właściwe miejsce i otrzymują odnowione napisy, przy następnej naszej wizycie są w pewnej części ponownie zniszczone, przewrócone i pomalowane sprayem.
Cmentarz, jak widać, nie ma porządnego „opiekuna”, który byłby w stanie zadbać o jego bieżące, stałe utrzymanie we właściwym stanie, mimo naszych starań o zmobilizowanie do tego miejscowego środowiska Polaków, a akcje pomocowe z Polski idą w części na marne. Brak jest przede wszystkim podstawowych działań, które pozwoliłyby na stanowcze zastopowanie dewastacji cmentarza przez miejscowych wandali.
Mając powyższe na uwadze, uwzględniając angażowanie przez naszych wolontariuszy sił i wielu tygodni pracy, w ciągu kolejnych 7 lat, czuliśmy się zobowiązani podjąć próbę poprawy istniejącego stanu, w kierunku zmiany sytuacji na lepszą.
Wobec tego, jeszcze przed wyjazdem z Polski, wystosowaliśmy do Kołomyjan obszerny list z naszą oceną sytuacji i propozycją podjęcia działań naprawczych, który został skierowany do 2 Towarzystw skupiających Polaków w Kołomyi oraz do Parafii rzymsko-katolickiej pw. Św. Ignacego Loyoli
Przedstawiliśmy w nim swoją diagnozę stanu nekropolii i obawy o dalsze losy niszczonego przez mieszkańców Kołomyi cmentarza. Proponowaliśmy także pomoc i służenie naszymi przemyśleniami, wiedzą i dalszymi działaniami wspierającymi na rzecz cmentarza, widząc pilną konieczność zjednoczenia się wszystkich zainteresowanych stron (zakładając, że są one zainteresowane cmentarzem autentycznie, a nie tylko deklaratywnie) i podmiotów chcących utrzymania i dalszej poprawy stanu nekropolii. Dobrą okazją do takiego wspólnego zastanowienia miała być nasza obecność w Kołomyi w okresie sierpniowym.
Niestety ani Towarzystwo Pokucie, ani Ksiądz Proboszcz nie zareagowali na apel i nie znaleźli dla nas czasu, aby w ciągu 12 dni naszej obecności w mieście spotkać się i porozmawiać w sprawie pomocy w ratowaniu tak ważnej historycznie i tak pięknej, a ginącej z powodu dewastacji nekropolii kołomyjskiej.
Jedynym podmiotem, który wykazał zainteresowanie rozmową o losach cmentarza było Towarzystwo im. A. Mickiewicza.
Pierwsze, po przyjeździe do Kołomyi, spotkanie z cmentarzem okazało się bardzo przykro zaskakujące. Już po wejściu za jego główną bramę dało się dostrzec powalone, zniszczone w tej części pomniki lub ich elementy. Ponieważ cmentarz odwiedziliśmy późną wiosną (kwiecień/maj) i wówczas stwierdziliśmy, że od listopada 2016 zostały przewrócone 3 pomniki, tym razem naliczyliśmy ich 27. Część ze zrzuconych na ziemię elementów uległa zniszczeniu, połamaniu, a część leżąc w ziemi i zaroślach ulegała erozji. Przez wszystkie lata naszej działalności w Kołomyi nie wystąpiła tam taka ilość zniszczeń.

Fot. 6 Rozwalona płyta grobowca Morawskich

Fot. 7 Powalone pomniki, które były wydobyte z ziemi i ustawione w roku 2011 (i tyle lat nikomu nie przeszkadzały)

Fot. 8 Zniszczony krzyż z pomnika Marii Blauth
Na taki widok, tym z nas, którzy remontują cmentarz od lat, opadły ręce i zrobiło się bardzo gorzko na duchu. Żal i wściekłość z naszej bezsilności w stosunku do takiej sytuacji mieszały się nawzajem.
Cóż? Rozładowaliśmy cały przywieziony sprzęt i udaliśmy się do miejsc zakwaterowania.
Na rok 2017 zaplanowaliśmy remont kolejnej części cmentarza, po lewej stronie jego głównej alejki, posuwając się tym samym za obszar remontowany w roku 2015.

Fot. 9 Widok remontowanego w 2017obszaru (fragment)

Fot. 10 Ten sam fragment po usunięciu zarośli, odkopaniu zapadniętych elementów pomnikowych, częściowym wymyciu i odtworzeniu napisów

Fot. 11 … i po zakończeniu akcji
Drugim założeniem tego planu było zajęcie się, odnalezionymi dotychczas na cmentarzu, mogiłami kolejarzy. Ze względu na fakt usytuowania tych mogił w różnych częściach nekropolii, które w większości nie były dotychczas objęte naszymi systemowymi działaniami, nie były one także do tej pory remontowane. Problem dojrzał w tym roku z dwóch powodów.
Raz, że corocznie w ekipach wolontariuszy pracujących w Kołomyi znajdują się osoby związane zawodowo z koleją (konkretnie PKP Cargo S.A.). Dwa – w roku bieżącym fundusz akcji został zasilony m.in. przez Fundację Grupy PKP, co pozwoliło rozszerzyć zakres działań i zwiększyć liczbę uczestników akcji, umożliwiając zajęcie się także tymi mogiłami. Dotychczas także, co roku, pewne wsparcie finansowe otrzymujemy od organizacji związkowych z Węglińca (Związek Maszynistów i Solidarność), działających w PKP Cargo S.A. Zakład Dolnośląski, a także od pracowników tego Zakładu. W ubiegłych latach do grona darczyńców finansowych należała także organizacja związkowa Solidarność przy Dolnośląskim Zakładzie spółki Przewozy Regionalne.

Fot. 12 Odremontowane w 2014 roku groby kolejarzy (ojca i syna – Włodzimierza i Józefa Kisielewskich)
Nadszedł więc czas, jakby spłaty długów, a mówiąc inaczej, spełnienia potrzeby serca.
Jadąc do Kołomyi mieliśmy do spełnienia jeszcze jedną misję osobistą, gdyż mieszkanka Tarnowa, pani Krystyna, ufając naszemu doświadczeniu i zapałowi, powierzyła nam, wykonaną na jej zamówienie płytę nagrobną, dotyczącą pochówku jej babci Dominiki Albiny Ostrowskiej.
Okazało się bowiem, że gdy odwiedziła kilka lat temu cmentarz kołomyjski, odnalazła na nim grobowiec Ostrowskich, który nie miał żadnej tabliczki dotyczącej tego pochówku. Tak więc dzięki pani Krystynie mogliśmy uzupełnić mogiłę tej rodziny o informację o spoczywającej tam osobie, przywracając pamięć o kolejnej mieszkance Kołomyi.

Fot. 13 Grobowiec Ostrowskich w trakcie porządkowania jego otoczenia

Do pracy przystąpiliśmy następnego dnia, w sobotę.
Jak zawsze, na początek poszły w ruch kosy spalinowe, maczety, grabie, łopaty, sekatory i sprzęt do mechanicznego czyszczenia grobowców i pomników oraz wydobywania z ziemi tych elementów, które były w niej zagłębione, po zrzuceniu z postumentów.

Fot. 15 W fazie koszenia powstają wielkie sterty wycinanej zieleni
2 – 3 tygodnie wcześniej działali na tym cmentarzu uczestnicy akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, więc część obszaru cmentarza była wówczas wykoszona, co sprawiło, że w tym rejonie zastane przez nas chwasty i zarośla, które zdążyły ponownie wyróść nie były zbyt wysokie.
Pozostała, nieskoszona część przedstawiała się jako dżungla, która dopiero po jej wycięciu pozwoliła na dostęp do mogił. Poprzednicy usunęli także część zalegających na cmentarzu śmieci, jednak ich pozostała ilość pozwoliła napełnić, jeszcze w trakcie naszego sprzątania, kilkanaście wielkich worków foliowych, a zapewniony przez władze miasta traktor z dużą przyczepą zrobił w ciągu 2 wyznaczonych dni wiele kursów, wywożąc poza teren cmentarza nieprzebrane ilości śmieci i wyciętej przez nas zieleni.

Fot. 16 Część worków ze śmieciami czeka na wywóz

Fot. 17 Kolejny załadunek przyczepy traktorowej
Od początku naszego przyjazdu do Kołomyi pomocą służył nam (jak co roku) wiceprezes Polskiego Towarzystwa Kulturowego im. Adama Mickiewicza w Kołomyi, pan Włodzimierz Hułaj, który dbał o wszelkie sprawy związane ze współpracą z władzami miasta (choćby udostępnienie traktora do wywozu śmieci i zieleni), czuwał nad naszym bezpieczeństwem, a także był łącznikiem między nami, a środowiskiem Polaków kołomyjskich oraz personelem i uczniami Szkoły Sobotniej Polskiej.
Jednocześnie pan Włodzimierz pracował razem z nami na cmentarzu, wykonując m.in. bardzo ciężką pracę – wycinki zarośli kosą spalinową, co bardzo obciąża przede wszystkim ręce, z powodu dużych wibracji urządzenia.

Fot. 18 Pan Włodzimierz (czerwona koszulka) w trakcie przenoszenia trójnogu z wciągarką
Jak co roku, także i teraz pracowali z nami panowie Bolesław Śliwiński i Stanisław Baraniuk, którzy oprócz wykonywanej na cmentarzu pracy, w stosownych chwilach przekazywali nam wiele informacji związanych z dawną Kołomyją i losami Polaków, mieszkańców miasta.

Fot. 19 Pan Bolesław odkopuje kolejny ukryty w podłożu element pobliskiego pomnika

Fot. 20 Pan Stanisław z panem Igorem
Do prac na cmentarzu włączyli się tradycyjnie już młodzi członkowie rodziny Perekasza oraz kilkoro innych uczniów Szkoły Sobotniej, którymi zawiadywała pani dyrektor Olesia Zabawczyk.
Wśród osób pracujących codziennie na cmentarzu byli także mieszkający w Kołomyi: bracia Misza i Wasia oraz wykonujące napisy na pomnikach Marianna i Solomija.


W pracach brał także codziennie udział Mirek Kołt, który obsługiwał kosę spalinową oraz wykonywał wszelkie roboty siłowe (odkopywanie elementów pomników, podnoszenie ich, usuwanie zieleni itp.) Niestety tydzień po naszym wyjeździe z Kołomyi (22.08.2017 r.) otrzymaliśmy bardzo smutną wiadomość o zgonie Mirka.

To dla nas kolejna (po Wołodii Sanojcy) bolesna strata w gronie osób miejscowych, które corocznie wydatnie wspomagały nas podczas prac remontowych. Panie świeć nad Jego duszą!
Na początku tegorocznych działań od razu wyznaczyliśmy obszar, na którym będą prowadzone kompleksowe prace remontowo-porządkowe, a także zlokalizowaliśmy grobowiec Ostrowskich oraz mogiły kolejarzy, określając zakres prac i osoby, które zajmą się tam koniecznymi czynnościami.
Działaliśmy więc równolegle w 3 obszarach cmentarza. Niezależnie od tego pamiętaliśmy aby „odświeżyć” grobowiec Piskozubów, który po roku znowu ginął w chwastach

Fot. 24 Porastający wokół grobowca Piskozubów Rdestowiec ostrokończysty

również zarośla w całym obszarze za grobowcem
W rejonie objętym tegoroczną akcją, po usunięciu chwastów, ukazało się naszym oczom bardzo wiele elementów, które tworzyły pierwotnie (przed zdewastowaniem) okazałe i piękne pomniki. Wśród nich znalazły się m.in. części pomników Łukasiewiczów, Gerlachów, Meraviglia Crivellich, Rybczyńskich, Jakubowiczów, Wilczków, Spendlingów, Wołoszyńskich, Piotrowiczów, Skowrońskich, Domainów, Ficów, Wernerów, Patkowskich, Łoniewskich, Olszanowskich i wiele, wiele innych.
Większość, ukryta w zaroślach i zapadnięta w ziemi, nie pozwalała odgadnąć ku czyjej pamięci została dawno temu wykonana i postawiona. Dopiero po wydobyciu z tego otoczenia, odczyszczeniu, wymyciu i ustawieniu na pierwotne miejsce, a także odnowieniu odszyfrowanych napisów przywróciła świadectwo spoczywającym pod nimi osobom.

Fot. 26 Powalone na ziemię elementy pomnika z grobowca Gerlach i Meraviglia Crivelli

biały marmur (wymyte, z odmalowanymi napisami – czekają na ustawienie)

Fot. 28 Grobowiec z przywróconymi na pierwotne miejsce elementami (w głębi),
a przed nim odzyskany dla pamięci pomnik Aleksandra Żurawskiego

Fot. 29 Pomnik z grobowca Jakubowiczowej

Fot. 30 Ten sam pomnik po akcji (obok – również wydobyty z ziemi i odnowiony pomnik sędziego Stanisława Czerwińskiego)

Fot. 31 Stan grobowca Łukasiewiczów przed renowacją – po całkowitym wycięciu otaczających go zarośli


Fot. 33 Strącony pomnik pułkownika Józefa Wilczka

Fot. 34 Pomnik po wymyciu i odmalowaniu napisów – gotowy do ustawienia na postumencie grobowca
Doprowadzenie pomników i grobowców oraz ich otoczenia do właściwego wyglądu wymagało od wolontariuszy nie mało wysiłku i zabiegów, a praca przebiegała w dni upalne, jak i deszczowe

Fot. 35 Roma z Arturem i Dominikiem odkrywają w czasie deszczu kolejne elementy nagrobne

Fot. 36 Ada z Dominikiem podczas pracy

Fot. 37 Przemek myje Karcherem kolejne odkopane elementy pomnikowe

Fot. 38 Panowie omawiają technikę podniesienia kolejnego elementu oraz czyszczą fragmenty pomników

Fot. 39 Pan Bolek przygotowuje do podniesienia elementy zrzucone z grobowca.
Roma domywa Domestosem fragmenty pomnika

Fot. 40 Właśnie trwa najbardziej niebezpieczna operacja – dźwiganie wciągarką
ciężkiego elementu i ustawianie na właściwe miejsce

Fot. 41 Zuzia z Martą – malowanie synchroniczne u Wołoszyńskich

Fot. 42 Malowanie „deszczowe” w wykonaniu Solomii

Fot. 43 Pan Stasiu napełnia kolejny worek odpadami

Fot. 44 Odkopany, przygotowany do poziomowania, jednostronnie zapadnięty pomnik z grubą, betonową płytą
na mogile Kropaczków. Niestety nie zdążyliśmy już ustawić go w położenie poziome
W trakcie prac dowodzona przez Martę grupa harcerzy porządkowała m.in. otoczenie pomnika poświęconego ofiarom obozu internowania w Kosaczowie. Zebrali tam wszystkie śmieci i pozostawioną po ścięciu, zeschniętą zieleń, przywracając temu miejscu uporządkowany wygląd.

Fot. 45 Marta w trakcie prac przy pomniku

Fot. 46 Kacper wynosi do worka resztkę śmieci

Fot. 47 Ola zbiera do wywozu zeschniętą zieleń
Drużyna z Cieszkowa oczyściła również bardzo dokładnie rejon mogił usytuowanych w pobliżu krzyża ufundowanego przez organizację „Gwiazda”.
Jest to miejsce, które mieszkańcy miasta wykorzystują jako skrót w przejściu w poprzek cmentarza, ale jednocześnie, ze względu na rosnące na nim obfite zarośla, gromadzą się tam narkomani i cmentarni biesiadnicy.
Nasi harcerze zadali sobie wiele trudu aby wyciąć wszystkie zarośla i odsłonić ten rejon oraz gruntownie wysprzątać teren i uporządkować okoliczne mogiły. W trakcie zbierania odpadów zgromadzili około 40 strzykawek z igłami.
Po zakończeniu tej pracy, następnego dnia, zastaliśmy tam znowu pozostawione po biesiadzie butelki, a przy grobowcu rodziny Wimmerów i Mareszów usadzoną po chamsku kupę. Opadają ręce!


Fot. 49 Część uzbieranych śmieci

Fot. 50 Krótka przerwa w sprzątaniu (od lewej: Kacper, Marta, Ola, Szymek, Zuzia)

Pracę przy mogiłach kolejarzy należało rozpocząć od ich lokalizacji i gruntownej wycinki wszystkich rosnących wokół grobów zarośli.
Część pomników nagrobnych wymagała wyłącznie odczyszczenia i pomalowania, a część należało dodatkowo podnieść z gruntu i ustawić na pierwotne miejsce. 2 pochówki kolejarskie dokonane były w grobowcach rodzinnych, a odnalezienie ich nastąpiło po wycięciu otaczającej je roślinności.
Tam wystarczyło uporządkowanie grobowców i odmalowanie napisów.

Fot. 52 Rejon cmentarza z mogiłami kolejarzy




Fot. 56 Mogiła i otoczenie po uporządkowaniu

Fot. 57 Roma wycina roślinność ukrywającą mogiłę młodego funkcjonariusza PKP Kazimierza Grossa

Fot. 58 Mogiła Kawalera Orderu Virtuti Militari Kazimierza Grossa po odnowieniu

Fot. 59 Odnowiona mogiła emerytowanego tokarza kolejowego z Nowego Sącza Karola Pilgrama

Fot. 60 Stan pierwotny grobowca rodziny Hellstein

Fot. 61 Uporządkowane otoczenie mogiły rodziny Hellstein i odczyszczony grobowiec

Fot. 62 Tablica nagrobna emerytowanego oficjała PKP Karola Hellsteina

Fot. 63 Grobowiec rodzinny, w którym spoczywa starszy radca Kolei Państwowych inż. Józef Łysakowski

Fot. 64 Tablica poświęcona inż. Łysakowskiemu

Fot. 65 Element pomnika na grobowcu rodziny Spendling upamiętniający c.k. Oficjała Kolejowego Alfreda
Podczas tegorocznej akcji zinwentaryzowaliśmy 9 mogił, w których spoczywają kolejarze, a z uzyskanych po powrocie do kraju informacji wynika, że na kołomyjskim cmentarzu leżą jeszcze kolejni, choć nie jest to zaznaczone w nagrobnych inskrypcjach. Być może uda się nam jeszcze wzbogacić zasób ewidencji kolejarskich grobów przy kolejnej okazji.
Tymczasem prace na cmentarzu, w podstawowym obszarze tegorocznego działania, postępowały dalej i ich stan zaawansowania w różnych jego fragmentach był zróżnicowany. Część mogił i ich fragmentów była jeszcze odkopywana z ziemi, część już była wydobyta i podlegała czyszczeniu mechanicznemu (szczotki druciane, szpachelki) oraz myciu ciśnieniowemu, inne elementy pomników były po wymyciu w trakcie podnoszenia i ustawiania we właściwe miejsce.
Czasem malowanie napisów dokonywane było przed podniesieniem elementów z ziemi, a czasem dopiero po zestawieniu pomnika w całość. Wszystko było warunkowane wzajemnym współdziałaniem uczestników akcji tak, aby nie było niepotrzebnych przestojów, a czas pobytu na cmentarzu każdej z osób pracujących był wykorzystany możliwie w pełni.

Fot. 66 Misza odkopuje kolejne elementy pomników

Fot. 67 Dominik z Arturem wydobywają z ziemi pomniki, aby przygotować je do ustawienia na pierwotne miejsce, a Roma z Julą porządkują obszar, na którym czekają do podniesienia wciągarką umyte już elementy pomnikowe

Fot. 68 Przemek dumnie pozuje przy pomniku c.k. poborcy podatkowego Franciszka Wernera, który z wielkim mozołem wymył ciśnieniowo w najdrobniejszych szczegółach – bardzo duża ilość „zakamarków” na powierzchni pomnika wymagała ogromnego nakładu czasu i pracy, aby cała powierzchnia kamienia odzyskała swój pierwotny wygląd. Jak widać praca Przemka, połączona z pracą osoby, która odnowiła napisy, przyniosła wspaniały efekt. Jeszcze tylko zaimpregnujemy i wystarczy na wiele lat.

Fot. 69 Julka czasowo porzuciła grabie na rzecz pędzelka

Fot. 70 Wasia impregnuje chemicznie ustawiony, umyty i odmalowany pomnik Karpińskich

Fot. 71 Ada nanosi napisy na grobowcu Hołotków

Fot. 72 Solomia maluje dzielnie pułkownika Wilczka, choć pozycja „bociana” była raczej rzadkością
Na wielu pomnikach i grobowcach odnajdywaliśmy bogate w treści i niespotykane dzisiaj sentencje

Fot. 73 Przykład ciekawej inskrypcji na pomniku grobu Zofii z Jakubowiczów Łukasiewiczowej
Codzienna żmudna i trudna praca wymagała także chwil odpoczynku oraz wzmocnienia sił poprzez spożycie przygotowanego przez naszą gospodynię Ulanę Sanojca posiłku, który każdorazowo przywoziła nam około południa na cmentarz osobiście. Zawsze otrzymywaliśmy smaczne kanapki i dodatki w postaci ogórków i pomidorów. Pozwalało to zachować siły i energię do końca dnia pracy.

Fot. 74 Posiłek w połowie dnia pracy
Po pracy na cmentarzu pozostawał nam czas wolny, który zagospodarowywaliśmy w różny sposób.
W trakcie pobytu w Kołomyi zdołaliśmy zwiedzić Muzeum Huculszczyzny, Muzeum Pisanki i odbyć pieszą wycieczkę po mieście. Przewodniczką w tych działaniach była pani Irena Hułaj – Nazarowa, która oprowadzała naszą grupę osobiście i wiele opowiadała o historii miasta i regionu, pokazując najciekawsze historycznie miejsca. Dziękujemy więc pięknie za poświęcony czas własny i włożone w to serce.

Fot. 75 Grupa podczas zwiedzania Kołomyi

Kierownictwo Szkoły Sobotniej prowadzonej przez Towarzystwo im. Adama Mickiewicza zorganizowało jednego popołudnia spotkanie uczniów i pracowników szkoły oraz władz Towarzystwa z naszą grupą. Spotkanie odbyło się na terenie szkoły, a młodzież kołomyjska i „nasza” bawiła się świetnie, ubogacając się wzajemnie swoimi pomysłami i zabawami.
Sprzyjało to zawiązaniu znajomości i wzajemnemu integrowaniu się. Także dorośli mieli okazję do wspólnych rozmów i miłego spędzenia czasu. Od gospodarzy spotkania dowiedzieliśmy się o warunkach działania Szkoły, codziennych problemach i trudnościach, osiągnięciach społeczności szkolnej, a także obejrzeliśmy pomieszczenia, w których Szkoła funkcjonuje.

Fot. 77 Początek spotkania integracyjnego wydawał się być mało dynamiczny

Fot. 78 Później jednak coś drgnęło

Fot. 79 … aż wreszcie nabrało rozpędu …

Fot. 80 … choć niektórzy woleli spokojne zajęcia na uboczu, lub obserwację z dystansu

Fot. 81 Mina Przemka świadczy sama za siebie, choć i Marian okazuje lekkie zadowolenie

Fot. 82 Panie mogły wreszcie odrobinę spokojnie porozmawiać

Fot. 83 Jak widać Pani Dyrektor (siedząca 2. na prawo od drzewa) także integrowała się
z młodzieżą, uczestnicząc we wspólnych zabawach
W pierwszą niedzielę naszego pobytu na Ukrainie (6 sierpnia) odbyliśmy, zainspirowaną przez Martę, eskapadę do Czerniowiec, gdzie obejrzeliśmy kompleks uniwersytecki z ogrodem oraz kilka atrakcyjniejszych zakątków miasta, choć ze względu na padający deszcz musieliśmy przyspieszyć powrót do Kołomyi.

Fot. 84 Trwa chwila narady co do kierunku zwiedzania

Fot. 85 Zwiedzamy ogród uniwersytecki
W kolejną niedzielę (13 sierpnia) „wypuściliśmy” się bliżej Karpat, odwiedzając Kosów (stolicę huculszczyzny), Kuty i Szeszory (popularną miejscowość wypoczynkową).
W Kosowskim kościółku MB Różańcowej uczestniczyliśmy w mszy świętej, a harcerze, po jej zakończeniu, odśpiewali przed ołtarzem modlitwę harcerską.

Fot. 86 Ołtarz kościoła w Kosowie

Fot. 87 Harcerze w czasie śpiewania modlitwy
Z wysokości szczytu Góry Zamkowej obejrzeliśmy panoramę miasteczka, a także wstąpiliśmy do prywatnego muzeum huculskiego założonego przez rodzinę Korneluków.

Fot. 88 W drodze na górę

Fot. 89 Panorama Kosowa

Fot. 90 Muzeum Korneluków

Fot. 91 Pani Korneluk prezentuje gromadzone przez nią z nieżyjącym już mężem zbiory

Fot. 92 W muzeum spotkaliśmy rodowitych Hucułów: ona – Marta, on - Dominik
Będąc w Kosowie nie sposób było nie wstąpić do słynnego sanatorium, założonego dawno temu i prowadzonego przez dra Apolinarego Tarnawskiego.
O założycielu i sanatorium niezwykle barwnie i ciekawie pisze pan prof. Sławomir Nicieja w III. tomie Jego „Kresowej Atlantydy”. To co pozostało dziś po dawnej świetności ośrodka budzi smutek i żal, choć sanatorium aktualnie pełni nadal rolę leczniczą.

Fot. 93 Brama wejściowa do kompleksu sanatoryjnego

Fot. 94 Pomnik założyciela sanatorium

Fot. 95 Zachowany jeden z pierwotnych budynków

Fot. 96 Kompletnie zrujnowany budynek łaźni
W Kutach odwiedziliśmy odremontowany w dużej mierze kościół rzymsko-katolicki, a także cmentarz, na którym pochowanych jest bardzo wielu Ormian.

Fot. 97 Cmentarz w Kutach
W drodze powrotnej wstąpiliśmy na krótko do miejscowości Szeszory, gdzie wydarzyła się nam niesamowita, szczęśliwie zakończona, przygoda. Otóż schodząc do zakola górskiej rzeki Pistynki (która w Kołomyi łączy się z Prutem), gdzie woda jest bardzo rwąca i ma kilka stopni kaskad (wodospadów), Przemek poślizgnął się na kamieniu i wpadł do wody.
Choć było bardzo zimno w powietrzu, a woda górska dodatkowo schłodzona, Przemek postanowił się cały wykapać. Gdy po kilkunastu minutach zbieraliśmy się do odejścia, jedna z naszych harcerek spostrzegła w rwącej wodzie leżący na dnie brelok z kluczem od samochodu.
Po wydobyciu go z wody okazało się, że jest to klucz od pojazdu Przemka, który musiał mu wypaść z kieszeni spodni podczas poślizgnięcia i upadku do wody, a Przemek nawet nie zorientował się o takiej zgubie. Większego szczęścia nie można sobie chyba wyobrazić jak takie znalezisko.
Co więcej, okazało się, że klucz, pomimo zalegania kilkunastu minut w wodzie, okazał się być hermetyczny (całe wnętrze elektroniczne pilota nie zamokło) i samochód odpalił, dzięki czemu mogliśmy w komplecie, bez przeszkód powrócić do Kołomyi.

Fot. 98 Zakole Pistynki, gdzie miało miejsce zdarzenie

Fot. 99 Przemek w lodowatej wodzie dziarsko gra twardziela, nie wiedząc, że chwilę wcześniej
pozbył się z kieszeni spodni kluczyka od swojego samochodu
Stało się już tradycją, że jedno z sobotnich popołudni spędzamy nad Prutem, gdzie zażywamy kąpieli i konsumujemy przygotowane przez Ulanę smaczne potrawy, które pieczone są na ogniu. Od kilku lat specjalnością Ulany są makrele. Także w tym roku nie mogło się obyć bez rytuału odpoczynku nad Prutem aż do zachodu słońca. Towarzyszył temu śpiew przy gitarach i szum rzeki.

Fot. 100 Pierwsze przymiarki do kąpieli w Prucie

Fot. 101 Marta z Ulaną chłodzą nogi (lub wypatrują ryb?)


Fot. 103 Śpiew harcerski, turystyczny i patriotyczny, przy szumie Prutu
Tak minęły chwile ciężkiej pracy i wypoczynku w czasie wolnym podczas pobytu w Kołomyi, na kolejnej akcji przywracania właściwego wyglądu tamtejszemu zabytkowemu cmentarzowi.
Praca w sierpniu 2017 roku pozwoliła odremontować mogiły i uporządkować kolejny obszar tej nekropolii. Dzięki liczniejszej, niż w poprzednich latach, ekipie udało się ogarnąć działaniami spory fragment cmentarza, a także pomnik ofiar Kosaczowa i groby kolejarzy.
Dzięki temu wiele nazwisk pochowanych tam osób zostało odkrytych na nowo i upamiętnionych na pomnikach nagrobnych, poprzez odnowienie napisów. Groby odkryte i wydobyte z zieleni i ziemi zostały zinwentaryzowane i przywrócone do godnego wyglądu.

Fot. 104 Fragment uporządkowanej części cmentarza

Fot. 105 Inna część odremontowanego rejonu
Pozostało nam więc tylko spakować sprzęt i zakończyć działania na cmentarzu w akcji roku 2017

Fot. 106 Część używanego sprzętu przygotowana do pakowania
Jak zawsze, na zakończenie akcji, zapalamy na kilkudziesięciu mogiłach znicze pamięci i otaczamy pochowanych tam zmarłych modlitwą, którą w tym roku poprowadziła pani Irena Hułaj-Nazarowa

Fot. 107 Modlitwa na cmentarzu na zakończenie akcji
Ostatni dzień pracy i zakończenie działań miało miejsce w poniedziałek 14 sierpnia 2017 r. Po zapakowaniu do samochodów sprzętu udaliśmy się do miejsc swojego zakwaterowania, aby spędzić tam ostatnią noc i we wtorek ruszyć w drogę powrotną do kraju.
Wyjeżdżając we wtorkowy ranek z Kołomyi zajrzeliśmy jeszcze na cmentarz, aby się z nim symbolicznie pożegnać. Po wejściu nieco w głąb, na wysokości kaplicy zobaczyliśmy, że już zaczyna się jego ponowne zaśmiecanie i dewastacja, gdyż na jednym z grobowców grupa młodych mieszkańców miasta urządza tam już sobie biesiadowe, alkoholowe spotkanie, po którym odpadki zostaną na miejscu.
Cóż? Jaka to kultura? Czy wobec tego jakieś kolejne, czyjekolwiek działania remontowo-porządkowe na tej nekropolii będą miały sens i uzasadnienie?

Fot. 108 Przedpołudniowi „goście” cmentarza

Fot. 109 Jak widać, na świeżo wysprzątanym cmentarzu, chętnie biesiadują miejscowe elementy
W drodze powrotnej nie zabrakło krótkich odwiedzin cmentarza w Starym Siole, gdzie nasze Towarzystwo tworzy lapidarium.

Fot. 110 Zarośnięty chwastami fragment cmentarza w Starym Siole

Fot. 111 Utworzona w kwietniu 2017 „płyta” żwirowa pod lapidarium czeka na kontynuację działań
Na trasie jazdy z Kołomyi nie można też pominąć Lwowa, więc tam spędziliśmy kilka chwil, aby m.in. spotkać się z panem redaktorem Kuriera Galicyjskiego Konstantym Czawagą, który przybliżył nam nieco historię cmentarza kołomyjskiego i miasta, z którego – jak się okazało – sam pochodzi.

Fot. 112 Rynek lwowski przygotowywany był w swojej scenerii do kręcenia jakiegoś filmu (budowano elementy dekoracji)

Fot. 113 Spotkanie z panem redaktorem Konstantym Czawagą

Fot. 114 Zdjęcie pamiątkowe przed katedrą lwowską
Po miłym spotkaniu we Lwowie wyruszyliśmy pospiesznie w stronę kraju i w późnych godzinach wieczornych powróciliśmy do Wrocławia, kończąc tym samym akcję sierpniową 2017.
Zakończony kolejny etap wielkiej, wieloletniej akcji ratowania cmentarza rzymsko-katolickiego w Kołomyi, dla jego realizacji, wymagał wielu działań organizacyjno-logistycznych.
Każdorazowy wyjazd grupy wolontariuszy na Kresy związany jest przede wszystkim z koniecznością zdobycia odpowiednich funduszy na pokrycie związanych z tym wydatków (m.in. koszty przejazdu, ubezpieczenia, noclegów, wyżywienia, potrzebnych materiałów, sprzętu i paliwa do urządzeń spalinowych oraz innych nieprzewidzianych przed wyjazdem niezbędnych wydatków). Wobec tego, aby zorganizować każdą eskapadę, należy zgromadzić odpowiednie środki finansowe.
Na zrealizowanie sierpniowego wyjazdu środki takie uzyskaliśmy dzięki wielu osobom prywatnym, a także instytucjom i parafiom rzymsko-katolickim z Dolnego Śląska, przy których przeprowadzaliśmy, za zgodą ich Proboszczów, kwesty do puszek.
Wielebnym Księżom Proboszczom za życzliwe zezwolenie, a szczodrobliwym Parafianom za ofiary pieniężne bardzo serdecznie dziękujemy.
Zbiórki pieniędzy przeprowadzane były dzięki pomocy harcerek Zawiszaczek oraz harcerek i harcerzy ZHR i ZHP z Wrocławia i Mrozowa, a także kilku osób dorosłych, za co szczególnie dziękujemy.
Osób prywatnych nie wypada wymienić z nazwiska, gdyż nie uzyskałem takiej zgody, więc nie wiem, czy życzyłyby sobie tego. Na konto Towarzystwa wpłynęły na cel akcji wpłaty od kilkunastu życzliwych osób.
Wszystkim Szanownym Darczyńcom chcemy za to wyrazić naszą wdzięczność.
Do Darczyńców instytucjonalnych natomiast należą:
- Parafia p.w. Św. Bonifacego we Wrocławiu,
- Parafia p.w. Św. Faustyny we Wrocławiu,
- Parafia p.w. Matki Bożej Różańcowej we Wrocławiu Złotnikach,
- Parafia p.w. Narodzenia NMP w Miękini,
- Parafia p.w. NMP Zwycięskiej w Mrozowie,
- Parafia p.w. Św. Jerzego Męczennika i Podwyższenia Krzyża Św. we Wrocławiu Brochowie,
- Fundacja Grupy PKP wsparła finansowo budżet akcji, dzięki czemu w bieżącej edycji mogliśmy podjąć się remontu rozrzuconych po cmentarzu mogił kolejarzy,
- NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” Komisja Oddziałowa w Węglińcu Przy PKP CARGO S.A. Dolnośląski Zakład Spółki, która od kilku lat dokłada swoją cegiełkę,
- Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych w Węglińcu” Przy PKP CARGO S.A. Dolnośląski Zakład Spółki – jest również wspierającą nas kolejny rok organizacją.
Corocznym szczodrym darczyńcą materiałowym akcji jest Firma DAF z Trzebnicy (pan Artur Figiel), która wspomaga nas w narzędzia, środki chwastobójcze, impregnaty, pędzelki, wiadra, węże itp. wielce użyteczne akcesoria. Dzięki więc serdeczne za wieloletnią życzliwą pomoc.
Opiekę konsularną, w tym wystąpienie do władz miasta Kołomyja o zapewnienie bezpieczeństwa wolontariuszom podczas pobytu i prac w Kołomyi oraz możliwą pomoc organizacyjno-techniczną, a także wystąpienie do władz granicznych RP zapewnił nam Konsulat Generalny Rzeczpospolitej Polskiej we Lwowie – Panowie Konsulowie Marian Orlikowski i Rafał Kocot, za co również bardzo dziękujemy.
Sam pobyt w Kołomyi wiązał się z pracą osób, które zapewniały nam zakwaterowanie i wyżywienie, a więc nasza przyjaciółka Ulana Sanojca – bardzo wielkie dzięki za rodzinną, serdeczną atmosferę i bardzo obfite i smaczne jadła, oraz obsługa i kierownictwo hotelu Monarch – także dziękujemy za gościnę.
Ogromne podziękowania należy skierować do Pana Włodzimierza Hułaja, który w imieniu Polskiego Towarzystwa Kulturowego im. A. Mickiewicza w Kołomyi, ale i na pewno własnym, zapewniał nam opiekę organizacyjną, kontakty z władzami miasta, a także osobiście pracował z nami na cmentarzu przez wszystkie dni naszej akcji.
Drugim „opiekunem” okazała się Pani Irena Hułaj – Nazarowa, która zadbała, jak w poprzednich latach, o sferę duchową pobytu wolontariuszy, a więc zwiedzenie muzeów oraz miasta, poświęcając nam swój wolny od codziennych obowiązków czas. Zawsze jesteśmy Pani Irenie za to wdzięczni.
Podobna życzliwość spotyka nas również corocznie od Pani Olesi Zabawczyk – Dyrektor Szkoły Sobotniej prowadzonej przez Towarzystwo im. Mickiewicza, która wraz z uczniami pomagała w pracach porządkowych na cmentarzu, a także wraz z gronem pracowników Szkoły i innych członków Towarzystwa zorganizowała spotkanie młodzież szkolnej z naszymi wolontariuszami – za wszystko serdecznie dziękujemy.
Zorganizowana akcja nie była by możliwa do zrealizowania, gdyby nie znalazły się osoby chętne do żmudnej, niełatwej, codziennej pracy na cmentarzu.
Przede wszystkim nasi wolontariusze z Polski, którzy zdecydowali się poświęcić niemal 2 tygodnie własnego czasu wakacyjnego lub urlopowego na wyjazd na Ukrainę, a więc Roma, Marian, Przemek, Marta, Ola, Zuzia, Szymek, Kacper, Jula, Ada, Dominik i Artur – jestem Wam bardzo wdzięczny za Waszą pracę i zniesione trudy i niedogodności oraz dziękuję za obecność w Kołomyi i aktywne uczestnictwo w akcji. Mam nadzieję, że wykonana praca i osiągnięty stan remontowanego fragmentu cmentarza stanowi dla Was nagrodę i daje satysfakcję z wykonanego dzieła.
Pragnę również podziękować tym mieszkańcom Kołomyi, którzy włączyli się w prace na cmentarzu czy systemowo (codziennie), czy okazjonalnie. Każda Państwa praca przyczyniła się do poprawy wyglądu jakiegoś fragmentu nekropolii.
Chcę tu wymienić Pana Stasia, Pana Bolka, zmarłego Mirka, Mariannę, Solomiję, Miszę, Wasię, Perekaszów, Chłopców i Dziewczynki ze Szkoły Sobotniej i wspólnoty parafialnej oraz tych, których nie zapamiętałem z imienia lub nazwiska.
Dziękuję również Władzom Miasta Kołomyja za zapewnienie wywozu śmieci i wyciętej roślinności poza teren cmentarza.
Wszystkim (także tym niewymienionym) pragnę bardzo serdecznie podziękować za pomoc w realizacji akcji ratowania cmentarza kołomyjskiego w 2017 roku.
Zbyszek Saganowski
Artykuł przeczytano 1243 razy