Nad Dniestrem...
sierpień 2011
Henryk Sienkiewicz; Ogniem i mieczem

Fot.1 Widok na Dniestr i Mołdawię z cmentarza w Jampolu.

Fot.2 Przełom Dniestru w Jampolu. W tle widoczny prom na rzece Dniestr, który zarazem jest jedynym międzynarodowym przejściem granicznym na obszarze 100 km.


Fot 3.4 Progi skalne na Dniestrze pod Jampolem.
„Pierwej puszczali się Dniestrem bądź w handlowem, bądź w badawczem celu Koziebrodzki, starosta olchowiecki, brygadier Dzierżak, na koniec sławny ów książę de Nassau-Sygen, pilnie wypracowaną mapą tej rzeki od Żwańca aż do Benderu zalecony. Głównym przedmiotem trwogi były zawsze owe skaliste progi pod Jampolem, gdyż wątpiono czy głębsze i ładowne statki bez szwanku przebyć je zdołają. Koziebrodzki bowiem spławił mąkę i inne legominy*** na wiązanym tylko drzewie. Dzierżek wyładował był tam zboże ze czterech swoich balów (z których każdy zresztą niósł tylko 50 korcy) i wozami za skaliste progi przewiózł, gdy statki lekko spływały; książę de Nassau na koniec szedł jednym galerem bez żadnego ładunku i zrażony ostrzeżeniem Turków, że galery takie nie dochodzą do Akermanu, przedsięwzięcia swego zaniechał i lądem puścił się do Izmaiłowa”
Dzisiaj te skaliste progi dalej uniemożliwiają normalną żeglugę i wykorzystanie tak ogromnej rzeki jaką jest Dniestr. Większość z nich znajduje się na wysokości wsi Porohy, w kierunku miasta Krzyżopol. Nie są to bracia bliżniacy z bardziej znanymi (lecz, nie istniejącymi) porohami na Dnieprze.
Te dniestrzańskie bardziej współcześnie przypominają zwaliska wielkich głazów, niż granitowe grzbiety zagrażające statkom. Wszystkim, którzy planują jednak wyprawę kajakiem, przed wyprawą polecam jedną z pierwszych książek Arkadego Fiedlera pt. Przez wiry i porohy Dniestru.

"Tymczasem zbliżała się noc, a z nią chłód, pomroka, niepewność drogi i niepokój.Przedmioty poczęły się zacierać, mącić, tracić określone kształty, a zarazem jakby się ożywiać tajemniczo i czaić. Nierówności na zrębach wysokich skał wyglądały jakby głowy poprzybierane w czapki spiczaste i okrągłe, które wychylają się zza jakichś olbrzymich murów i spoglądają cicho a złożyczliwie, kto tam przejeżdża dołem.

Gałęzie drzew, poruszane powiewem, miały jakieś ruchy ludzkie: jedne kiwały na Basię, niby chcąc ją przywołać i tajemnicę jakąś straszną jej powierzyć; drugie zdawały się mówić i ostrzegać: „Nie zbliżaj się!” Skarpy przewróconych drzew podobne były do jakichś potwornych istot skurczonych do skoku.
Basia była odważna, bardzo odważna, ale jak wszyscy ówcześni ludzie — przesądna. Toteż gdy pomroka zapadła zupełnie, włos wyprężał się jej na głowie, a dreszcz przechodził przez ciało na myśl o nieczystych siłach, które mogą zamieszkiwać te strony. Bała się szczególniej upiorów. Wiara w nie była szczególniej rozpowszechniona po całym Naddniestrzu z powodu sąsiedztwa Multan i właśnie te strony, koło Jampola i Raszkowa, miały pod tym względem złą sławę.

Tylu tu ludzi schodziło ustawicznie ze świata nagłą śmiercią, bez spowiedzi, rozgrzeszenia. Basia przypomniała sobie wszystkie opowieści, które wieczorami w Chreptiowie prawili przy ogniu rycerze: więc o dolinach przepaścistych, w których gdy wiatr powiał, zrywały się nagle jęki: „Jezu, Jezu!” — o płomieniach błędnych, w których coś chrapało — o śmiejących się skałach — o bladych dzieciach „sysunach” z zielonymi oczyma i potwornej głowie, które prosiły, by je zabrać na koń, a zabrane poczynały wysysać krew — wreszcie o głowach bez kadłubów chodzących na pajęczych nogach i o najstraszniejszych z tych wszystkich okropności, dorosłych upiorach, czyli tak zwanych z wołoska „brukołakach”, które wprost rzucały się na ludzi."
Henryk Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski

Basia Wołodyjowska (a raczej świetnie przygotowny do pisania Trylogii Henryk Sieniewicz) podróżując nad Dniestrem doskonale wiedziała jak musi się zachowywać.
O "Brukołakach" do dzisiejszego dnia opowiadają sobie starsi nad Dniestrem, żeby straszyć dzieci. Co to za stworzenia?Brukołaki to istoty z wierzeń greckich. Jego obrzmiała twarda skóra, ponoć wydaje dźwięk podobny do bębna, kiedy się w nią uderzy. Co ciekawe, może krzyknąć tylko raz w ciągu jednej nocy, ten, kto odpowie na jej krzyk umiera.
Brukołaki obarczano winą za rozprzestrzenianie się plag i epidemii. Do dnia dzisiejszego region ten jest mieszanką tradycji rusińsko- mołdawskich ( dodajmy jeszcze wpływy polskie, tureckie, tatarskie, etc.) i zaskakującej nowoczesności. Niestety; jest to nowoczesność w najgorzej rozumianym stylu amerykańskim. Zdjęcie przedstawia wypoczynek najzamożniejszych mieszkańców nad Dniestrem.
Rodem, który możemy nazwać reprezentacyjnym dla Podola byli Potoccy ze Złotego Potoka. Wielu przedstawicieli rodu Potockich zdobyło uznanie uchodząc za wzór gospodarności. Antoni Protazy Jacek Potocki (1761-1801), znany jako Prot, był jednym z pierwszych polskich bankierów i przemysłowców oraz prekursorem kapitalizmu.
Należał do grona współtwórców Kompani Handlowej Polskiej, która miała umocnić polski handel na Morzu Czarnym. w 1784 r. Ułożył wspólnie z Antonim Dzieduszyckim jej statut, a następnie objął kierownictwo. De facto przejął on na siebie jej kapitał i tą decyzją uratował przedsięwzięcie.
Założył port oraz magazyny w Jampolu. Za jego sprawą z Chersonia nad Morzem Czarnym przez Bosfor szły statki z podolskim zbożem do zachodniej Europy.
W 1784 r. od brzegów portowych odprawiono pięć polskich okrętów: „Polska”, „Podole”, „Jampol”, „Św. Prot” i „Ukraina” do Egiptu i Marsylii. W okresie Sejmu Wielkiego pośredniczył w procedurze pożyczki zaciąganej przez Rzeczypospolitą w Holandii.
Ponadto podjął negocjacje w celu uzyskania dla Polski pożyczki w Genui. Równocześnie wyasygnował skarbowi ze swego banku 5 000 000 złp. Pieniądze te były potrzebne m.in. na realizację uchwały sejmowej o 100 tys. armii.
(Informacja za S I E M I A N O W I C K I R O C Z N I K
M U Z E A L N Y N R 7 – 2 0 0 8)

Henryk Sienkiewicz Ogniem i Mieczem

.Fot .9 Twierdza turecka w Sorokach
Bezdroża, a wlasciwie drogi szutrowe w tym regionie występują dość często. Z pewnością dla turysty z Polski (mimo, ze stan naszych dróg również wiele pozostawia do zyczenia) będzie szokiem. Kierowcy autokarów z pewnością będą zaskoczeni drzewami, których gałęzie często zarastają drogi. Właściwie po tym jak sie prowadzi auto, od razu mozna rozpoznac kierowcę, skąd przybył nad piękny Dniestr.


Fot.10,11 Wsie mołdawskie Kosowce i Wróblówka
Jednym z najpiękniejszych miejsc w okolicy jest Góra Magnata (vel Magnacka Góra) połozona na zachód (około 1 km) od Jampola, od strony Mohylowa Podolskiego. Warto zobaczyć to miejsce. Dla młodzieży jest to miejsce romantycznych spotkań. Dla nowożeńców miejsce obowiązkowe w dniu ślubu. Góra wznosi sie 184 m n.p.m.

Fot.12 Widok z Magnackiej Góry na Dniestr
Cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja (Nikołajewskaja) w Jampolu znajduje się przy ul. Nadniestrzańskiej. Nie robi zbyt wielkiego wrazenia.
Jednak jest to miejsce wyjątkowe. To tutaj starszy syn Chmielnickiego, Tymofiej po pokonaniu wojsk polskich pod Batohem w 1652 r., zawarł małżeństwo z córką Bazylego Lupu (Wilka), hospodara mołdawskiego Ruxandą(Roksaną), legendarną ze swej urody. Wedle jednej z wersji prawie do końca swojego zycia mieszkała w okolicy Raszkowa i Jampola ochraniana przez wojska kozackie i mołdawskie.
Cerkiew jest jedynym w pełni zachowanym miejscem o charakterze historycznym na terenie Jampola.

Fot.13 Cerkiew św Mikołaja w Jampolu (powyżej)

Fot.14 Klasztor w Kosowcach po stronie mołdawskiej.
Pobyt na Pograniczu (rozumianym jako teren podzielony między Mołdawię, Nadniestrze i Ukrainę), który łączy rzeka Dniestr pozwolił na dostrzeżenie fenomenu tego regionu. Fenomenu, który tkwi w jego wieloetniczności.
Mieszkające tam narody żyją bez większych konfliktów. I tak jak za czasów I Rzeczpospolitej za handel (szeroko rozumiany) odpowiadają Ormianie, którzy wciąz napływają na Podole. Podobnie mozna pisać o innych nacjach.
Polacy stanowiący mniejszość, są widoczni w wielu sferach życia. Jedną z nich jest budowa kościoła parafialnego, inną zaangażowanie we wszelkich przejawach aktywności społecznej.
Wydaje się, ze jest niezbędne stworzenie szkoły sobotnio/niedzielnej z nauczaniem języka polskiego, poniewaz większość nie posługuje się językiem polskim.
Czekają przede wszystkim jednak na naszą pomoc przy budowie koscioła. Jak mozemy pomóc? Nie tylko materialnie, ale równiez udzielając pomocy przy kontakcie z firmami budowlanymi, czy też innymi.
Kontakt telefoniczny z Ks. Władysławem Chałupiakiem +380674301270. Pamiętajmy o Jampolu.

P.S Już po napisaniu tekstu otrzymałem zdjęcia potwierdzające znalezienie brakującej kolumny z mauzoleum Konstantego Sarneckiego (fotografie na końcu) . Tutaj naleza sie ogromne podziękowania dla pana Bachrama Abdulajewa za czas i pracę poświęconą jej znalezieniu. Wielkie podziękowania za gościnę naleza się równiez pani Natalii i Nadii Szewczuk oraz ich rodzinom. To dzięki takim ludziom jak Wy, mozna wierzyc w drugiego człowieka. Dziękujemy!!!

