Byłem na Zasłuczu
W dniach 8-13.05.2011 r. odbyła się pielgrzymka dawnych mieszkańców Zasłucza na Wołyniu i ich potomków skupionych w Kole "Zasłuczanie" Towarzystwa Miłośników Kultury Kresowej we Wrocławiu.
Granicę przekroczyliśmy w Jagodzinie, przez który 21.04.1944 r. przebijały się na Polesie oddziały drugiego rzutu 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. W jednym z oddziałów znalazł się mój ojciec, Marceli Marek Słowiński, który poprzedniej nocy, będąc w oddziale koni jucznych, nie przekroczył torów. Tym razem też się nie udało. Poległ i gdzieś tam pozostał. Jadąc dalej, minęliśmy kierunkowskaz do Rymacz, gdzie na cmentarzu wojennym znalazło wieczny spoczynek kilkudziesięciu żołnierzy Dywizji poległych podczas forsowania linii kolejowej.
.jpg)
Następnie przez Kowel i Łuck skierowaliśmy się do Równego. Tam zakwaterowano nas w Domu Pielgrzyma Parafii Rzymskokatolickiej św. Ap. Piotra i Pawła, w której od 20 lat proboszczem jest ks. kan. Władysław Czajka. Przyjęto nas z otwartym sercem – jak zwykle w tej parafii.
W następnych dniach pojechaliśmy przez Kostopol i Berezie na Zasłucze. W Kostopolu, w kościele rzymskokatolickim zbudowanym dwa lata temu, spotkaliśmy się z członkami Towarzystwa Kultury Polskiej w tym mieście oraz uczestniczyliśmy we wspólnej mszy świętej odprawionej przez towarzyszącego pielgrzymce ks. Wacława Kuriatę z Mirkowa koło Wrocławia. W Bereznem pomodliliśmy się i zapaliliśmy znicze na dawnym cmentarzu – obecnie parku, w którym pozostały resztki kamiennych nagrobków.
W następnych dniach pojechaliśmy przez Kostopol i Berezie na Zasłucze. W Kostopolu, w kościele rzymskokatolickim zbudowanym dwa lata temu, spotkaliśmy się z członkami Towarzystwa Kultury Polskiej w tym mieście oraz uczestniczyliśmy we wspólnej mszy świętej odprawionej przez towarzyszącego pielgrzymce ks. Wacława Kuriatę z Mirkowa koło Wrocławia. W Bereznem pomodliliśmy się i zapaliliśmy znicze na dawnym cmentarzu – obecnie parku, w którym pozostały resztki kamiennych nagrobków.
W drodze na Zasłucze zajechaliśmy do Białki, wsi ukraińskiej, w której na cmentarzu prawosławnym znajduje się mogiła szczątków mieszkańców wsi Lipniki zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich 25/26 marca 1943 r. Zmówiliśmy Anioł Pański i zapaliliśmy znicze.
Na Zasłuczu spotkaliśmy się z przewodniczącymi Rad Wiejskich Białaszówki, Jackowicz, Bystrzyc i Hubkowa celem uzgodnienia naszych działań na ich terenie. Z przewodniczącą z Białaszówki udaliśmy się do Rudni Łęczyckiej, która 15 kwietnia 1943 r. została wymordowana i spalona przez Niemców, którym pomagała policja ukraińska. Na pomniku zbiorowej mogiły obok tablicy upamiętniającej w języku polskim umieściliśmy również tablicę w języku ukraińskim. Następnie odwiedziliśmy szkołę w Łęczynie, której przekazaliśmy zestaw komputerowy ufundowany przez członków pielgrzymki oraz pisemne podziękowania dla młodzieży za wieloletnią opiekę i dbanie o mogiłę.
Na Zasłuczu spotkaliśmy się z przewodniczącymi Rad Wiejskich Białaszówki, Jackowicz, Bystrzyc i Hubkowa celem uzgodnienia naszych działań na ich terenie. Z przewodniczącą z Białaszówki udaliśmy się do Rudni Łęczyckiej, która 15 kwietnia 1943 r. została wymordowana i spalona przez Niemców, którym pomagała policja ukraińska. Na pomniku zbiorowej mogiły obok tablicy upamiętniającej w języku polskim umieściliśmy również tablicę w języku ukraińskim. Następnie odwiedziliśmy szkołę w Łęczynie, której przekazaliśmy zestaw komputerowy ufundowany przez członków pielgrzymki oraz pisemne podziękowania dla młodzieży za wieloletnią opiekę i dbanie o mogiłę.
Udaliśmy się również do Rudni Bobrowskiej, spalonej w tym samym okresie. Młodzież zabrano na roboty do Niemiec, a pozostałych mieszkańców zwolniono. Do ekspatriacji w roku 1945 przetrwali w ziemiankach w okolicznych lasach. Przez Bober, bo tak najczęściej nazywano tę miejscowość, przechodziłem dwukrotnie w grudniu 1943 r. z oddziałem partyzanckim „Wujka-Bomby”. W drodze do Rudni Lwy, gdzie w starciu z banderowcami zostałem postrzelony oraz w drodze powrotnej nieudanej wyprawy na tory na linii Sarny-Rokitno.
W Radzie Wiejskiej w Jackowicach uzyskaliśmy zgodę na wycięcie zarośli i ogrodzenie cmentarza rzymskokatolickiego w Rudni Potaszni, na którym zachowały się nieliczne szczątki krzyży drewnianych, ale też i grób kamienny z czytelnym napisem. Został on jednak rozkopany. I to nie tak dawno…
W rejonie Bystrzyc odwiedziliśmy zbiorową mogiłę 365 mieszkańców wsi Jezierce spalonej i wymordowanej przez Niemców z udziałem policji ukraińskiej 16 grudnia 1942 r. Następnie samochodem terenowym przeprawiliśmy się przez Słucz do wymordowanej i spalonej przez nacjonalistów ukraińskich 24/25 maja 1943 r. wsi Niemila, zasadniczego celu naszej pielgrzymki. Na pomniku zbiorowej mogiły umieściliśmy dodatkową tablicę pamiątkową w języku ukraińskim, a ks. Wacław Kuriata odprawił mszę świętą.
W Starej Hucie, zamieszkanej do ekspatriacji w roku 1945, z całą pewnością można ustalić jedynie miejsce kościoła, po którym pozostały betonowe schody wejścia głównego i bocznego. Teren wsi to obecnie pusta polana, a kiedyś było tam ponad 100 gospodarstw. W roku 1943 było to centrum polskiej samoobrony Zasłucza. W jej pobliżu od sierpnia do grudnia 1943 r. stacjonował OP „Wujka-Bomby”, który wspólnie z partyzantami radzieckimi ocalił Zasłucze podczas najazdu banderowców 16 listopada 1943 r.
W Moczulance jest kilka zagród przy drodze, zwłaszcza jej odgałęzieniu do cmentarza, który znajduje się w wysokopiennym lesie. Pochowano na nim m.in. partyzantów „Wujka-Bomby” poległych pod Wilią podczas wyprawy po zboże na zaopatrzenie zgromadzonych na Zasłuczu Polaków z zagrożonych lub zniszczonych przez banderowców miejscowości. Cmentarz oczyszczony o odtworzony został w roku 2009.
W Moczulance jest kilka zagród przy drodze, zwłaszcza jej odgałęzieniu do cmentarza, który znajduje się w wysokopiennym lesie. Pochowano na nim m.in. partyzantów „Wujka-Bomby” poległych pod Wilią podczas wyprawy po zboże na zaopatrzenie zgromadzonych na Zasłuczu Polaków z zagrożonych lub zniszczonych przez banderowców miejscowości. Cmentarz oczyszczony o odtworzony został w roku 2009.
Obecnie otoczenia krzyża i obelisków z nazwiskami pochowanych zostało wyłożone płytami chodnikowymi i ogrodzone sztachetami. Uczestnicy pielgrzymki na domniemanych mogiłach swoich bliskich postawili dalsze trzy krzyże i dwie tablice granitowe.
Po krótkiej modlitwie pojechaliśmy na kolejny cmentarz odtworzony w roku ubiegłym również w ramach programu „Studio Wschód” w nieistniejących już Lewaczach. Po zwiedzeniu, zapaleniu zniczy i modlitwie udaliśmy się do wsi Siwki. Odwiedziliśmy tam panią Janinę Dąbrowską, naszą rodaczkę, której rodzina pozostała na Zasłuczu. Pani Janina wspiera naszą działalność i pomaga kontaktować się z innymi mieszkającymi tam rodakami. Rodzina jej ułatwia nam zdobycie materiałów, zorganizowanie cięższych prac porządkowych i wykonanie ogrodzeń cmentarzy.
Niektórym uczestnikom pielgrzymki udało się odwiedzić, przeważnie wozem konnym, nieistniejące miejscowości swego lub rodziców czy dziadków zamieszkania. Takich jak: Biały Brzeg, Bronisława z kopcem marszałka Józefa Piłsudzkiego, Janówka, Korzec, Pererytka, Smolarnia. Mogli to zrealizować dzięki przychylności obecnych mieszkańców, znających historię regionu, a niekiedy pamięci żyjących jeszcze dawnych sąsiadów.
Henryk Słowiński
Artykuł przeczytano 447 razy