Dziwna moc ikon
Anna Małgorzata Budzińska
Ikony mają dziwną moc- przetrwały przez wieki pomimo ikonoklazmu, pomimo zniszczeń wojennych, pomimo braku tolerancji, pomimo niszczenia całych świątyń i monastyrów.
Ceńmy te, które przetrwały.
1. Stare ikony z Madaby w Jordanii
Ikony mają dziwną moc- przetrwały przez wieki pomimo ikonoklazmu, pomimo zniszczeń wojennych, pomimo braku tolerancji, pomimo niszczenia całych świątyń i monastyrów.
Ceńmy te, które przetrwały.

1. Stare ikony z Madaby w Jordanii
Madaba słynie szczególnie ze wczesnośredniowiecznych mozaik bizantyjskich, znajdujących się w kościele Św. Jerzego, oraz z pięknych ikon- starych i nowych.
W wielu miejscach na świecie znajdziemy stare ikony. Nie zapominajmy jednak, że ikona nie musi być tylko malowana temperą na desce. Może to być także fresk, mozaika, wyszyte na szatach liturgicznych sceny biblijne czy wygrawerowane na naczyniach liturgicznych przedstawienia Jezusa lub świętych.
Istnieje obiegowa opinia, że ikony są prawosławne. Zapomina się o ikonach syryjskich, koptyjskich, etiopskich, ormiańskich. Poza tym przecież do XIII wieku również i malarstwo kościelne zachodnie tez było ikoniczne, dopiero później wykształciła się odmienna sztuka sakralna na zachodzie.
Ikony przetrwały trudne chwile w historii- były palone, rozbijane, niszczone – i to nie tylko w czasach ikonoklazmu. Władze radzieckie też niechętnym okiem patrzyły na ikony, a cerkwie zamieniano na składy opału i inne magazyny, niszcząc wszystko co religijne- nie tylko ikony, bo religia to według nich „opium narodu” .
W różny sposób uratowała się część ikon- freski ikonowe zamalowane innym obrazem nieraz dało się odtworzyć, podobnie mozaiki- nakładano jedną na drugą. Gorzej było z ikonami na drewnie, ale i te się uchowały- na przykład w klasztorach na Górze Athos, w monastyrach Meteory w Grecji, lub w klasztorze świętej Katarzyny na Synaju, w Egipcie, a nowsze pieczołowicie chowane i pielęgnowane przez wiernych zachwycają w cerkwiach i kościołach Wschodu.
Dzisiaj coraz więcej ludzi z zamiłowaniem zajmuje się ikonopisarstwem- ku chwale Boga i radości ludzi. Nie dajmy sobie wmówić, że trzeba być mnichem, że do malowania ikon potrzebne są posty i umartwienia.
Nie,- nawet ortodoksyjni prawosławni już od takich sztywnych zasad odstępują. Jeśli mamy iskrę Bożą, która nas do tego zachęca, jeśli Duch Święty dał nam umiejętność, jeśli mamy wiedzę, jeśli sprawia nam to radość -wtedy malujmy- piszmy ikony.
Niech znów powstają te święte obrazy na drewnie urzekające, swą prostotą, nieraz naiwnością. Niech trwają przez dalsze wieki i niech powstają wciąż nowe wersje tych samych tematów.
Czy ikonopis musi być wykształconym artystą? - Nie! Trzeba mieć do tego serce. Dla mnie wielkim wzruszeniem było tworzenie ikon razem z dziećmi. Miały one od sześciu do 15 lat: Pawełek, Bruno, Kuba, Jula, Patrycja, Adrianek i inni młodzi ikonografowie.
2.
Opowiadałam im o ikonach, uczyłam gruntować deskę, przybliżyłam zasady ikonopisania i zaczęło się tworzenie.
3.
Każde dziecko miało naszkicowany przeze mnie wizerunek- tylko szkic. Wybrali sobie deski. Każdy młody ikonopis z wypiekami na policzkach nakładał kolejne warstwy farby słuchając moich opowieści o mandylionie z Edessy, o chuście świętej Weroniki, a także o różnych świętych. Nawet najmłodszy nie zniechęcał się- pilnie malowali aż do ukończenia ikony. Czyż to nie była modlitwa? Czyż to nie dziwna moc ikony?
4.
Moje szkice były jednakowe, a powstały zupełnie różne ikony- każdy młody artysta inaczej przedstawił ten sam wizerunek zachowując jednocześnie zasady ikonopisania. Czyż ktoś odważyłby się powiedzieć , że były to kopie danej ikony? – Nie sądzę.
Powstały zupełnie nowe ikony, które były odbiciem świętości Chrystusa i które w moich oczach aż lśnią od nieziemskiego blasku wiary tych dzieci i ich radości tworzenia.
5.
Również młodzież zainteresowana jest tematyką ikonowo- kresową. Wprawdzie ci nie mieli jeszcze sposobności spróbowania swoich sił w ikonopisaniu, ale z uwagą wysłuchali mojej prelekcji i pokazu. Iskierki blasku kresów zostały rozświetlone w umysłach tych młodych.
6.
Teologia ikon opiera się na tajemnicy Wcielenia, według której niewidzialny Bóg przyjął ludzkie ciało w osobie swojego Syna, stając się widzialnym człowiekiem. W ten sposób Chrystus stał się jak pisze św. Paweł „obrazem Boga niewidzialnego” –czyli pierwszą ikoną Boga Ojca.
Wszystkie ikony są nawiązaniem do pierwotnego wzoru- zarówno ikony przedstawiające oblicze Chrystusa, jak i te nawiązujące do różnych momentów Jego ziemskiego życia, a także te, które przedstawiają postaci z Jego otoczenia, dla których Jezus był wzorem, a one z kolei stawały się Jego „odbiciem”.
Według bizantyjskich teologów, kiedy modlimy się do ikony, nie oddajemy czci obrazom, lecz tym, którzy są na nich przedstawieni.
Według Świętego Jan z Damaszku „Rzeczy widzialne są obrazami rzeczy niewidzialnych i nieuchwytnych, na które rzucają zaledwie nikłe światło” (…) „Ikona jest widzialnością niewidzialnego i nie mającego obrazu, ale przedstawianego w sposób cielesny ze względu na słabość naszego umysłu”.
Czynność malowania ikony- pisania jej- jest podobna do przepisywania świętych ksiąg. Pojęcie kopii obrazu traci sens, bo każda kopia- każde nowe wykonanie ikony jest w rzeczywistości przekazaniem archetypu, podobnie jak każda przepisana księga Pisma Świętego jest prawdziwą Biblią.
Od jesieni 2014 roku można podziwiać w Warszawie, w Galerii Faras fresk świętej Anny. To zaledwie kilka kresek, ledwo zachowany wizerunek- a jakże przejmujący. Anna to matka Marii, babcia Jezusa.
7. fresk z Galerii Faras http://www.mnw.art.pl/kolekcje/galer/galeria-faras/
Ten fresk był dla mnie inspiracją do namalowania na desce ikony świętej Anny. Wkomponowałam wizerunek Anny w pustynny krajobraz, podobny do ruin Faras. Ten fresk przemówił do mnie i powstała nowa ikona. Czy to tylko kopia? – Chyba nie.
8.
Tak, ikony mają dziwną moc.
9.
W wielu miejscach na świecie znajdziemy stare ikony. Nie zapominajmy jednak, że ikona nie musi być tylko malowana temperą na desce. Może to być także fresk, mozaika, wyszyte na szatach liturgicznych sceny biblijne czy wygrawerowane na naczyniach liturgicznych przedstawienia Jezusa lub świętych.
Istnieje obiegowa opinia, że ikony są prawosławne. Zapomina się o ikonach syryjskich, koptyjskich, etiopskich, ormiańskich. Poza tym przecież do XIII wieku również i malarstwo kościelne zachodnie tez było ikoniczne, dopiero później wykształciła się odmienna sztuka sakralna na zachodzie.
Ikony przetrwały trudne chwile w historii- były palone, rozbijane, niszczone – i to nie tylko w czasach ikonoklazmu. Władze radzieckie też niechętnym okiem patrzyły na ikony, a cerkwie zamieniano na składy opału i inne magazyny, niszcząc wszystko co religijne- nie tylko ikony, bo religia to według nich „opium narodu” .
W różny sposób uratowała się część ikon- freski ikonowe zamalowane innym obrazem nieraz dało się odtworzyć, podobnie mozaiki- nakładano jedną na drugą. Gorzej było z ikonami na drewnie, ale i te się uchowały- na przykład w klasztorach na Górze Athos, w monastyrach Meteory w Grecji, lub w klasztorze świętej Katarzyny na Synaju, w Egipcie, a nowsze pieczołowicie chowane i pielęgnowane przez wiernych zachwycają w cerkwiach i kościołach Wschodu.
Dzisiaj coraz więcej ludzi z zamiłowaniem zajmuje się ikonopisarstwem- ku chwale Boga i radości ludzi. Nie dajmy sobie wmówić, że trzeba być mnichem, że do malowania ikon potrzebne są posty i umartwienia.
Nie,- nawet ortodoksyjni prawosławni już od takich sztywnych zasad odstępują. Jeśli mamy iskrę Bożą, która nas do tego zachęca, jeśli Duch Święty dał nam umiejętność, jeśli mamy wiedzę, jeśli sprawia nam to radość -wtedy malujmy- piszmy ikony.
Niech znów powstają te święte obrazy na drewnie urzekające, swą prostotą, nieraz naiwnością. Niech trwają przez dalsze wieki i niech powstają wciąż nowe wersje tych samych tematów.
Czy ikonopis musi być wykształconym artystą? - Nie! Trzeba mieć do tego serce. Dla mnie wielkim wzruszeniem było tworzenie ikon razem z dziećmi. Miały one od sześciu do 15 lat: Pawełek, Bruno, Kuba, Jula, Patrycja, Adrianek i inni młodzi ikonografowie.

2.
Opowiadałam im o ikonach, uczyłam gruntować deskę, przybliżyłam zasady ikonopisania i zaczęło się tworzenie.

3.
Każde dziecko miało naszkicowany przeze mnie wizerunek- tylko szkic. Wybrali sobie deski. Każdy młody ikonopis z wypiekami na policzkach nakładał kolejne warstwy farby słuchając moich opowieści o mandylionie z Edessy, o chuście świętej Weroniki, a także o różnych świętych. Nawet najmłodszy nie zniechęcał się- pilnie malowali aż do ukończenia ikony. Czyż to nie była modlitwa? Czyż to nie dziwna moc ikony?

Moje szkice były jednakowe, a powstały zupełnie różne ikony- każdy młody artysta inaczej przedstawił ten sam wizerunek zachowując jednocześnie zasady ikonopisania. Czyż ktoś odważyłby się powiedzieć , że były to kopie danej ikony? – Nie sądzę.
Powstały zupełnie nowe ikony, które były odbiciem świętości Chrystusa i które w moich oczach aż lśnią od nieziemskiego blasku wiary tych dzieci i ich radości tworzenia.
Również młodzież zainteresowana jest tematyką ikonowo- kresową. Wprawdzie ci nie mieli jeszcze sposobności spróbowania swoich sił w ikonopisaniu, ale z uwagą wysłuchali mojej prelekcji i pokazu. Iskierki blasku kresów zostały rozświetlone w umysłach tych młodych.
Teologia ikon opiera się na tajemnicy Wcielenia, według której niewidzialny Bóg przyjął ludzkie ciało w osobie swojego Syna, stając się widzialnym człowiekiem. W ten sposób Chrystus stał się jak pisze św. Paweł „obrazem Boga niewidzialnego” –czyli pierwszą ikoną Boga Ojca.
Wszystkie ikony są nawiązaniem do pierwotnego wzoru- zarówno ikony przedstawiające oblicze Chrystusa, jak i te nawiązujące do różnych momentów Jego ziemskiego życia, a także te, które przedstawiają postaci z Jego otoczenia, dla których Jezus był wzorem, a one z kolei stawały się Jego „odbiciem”.
Według bizantyjskich teologów, kiedy modlimy się do ikony, nie oddajemy czci obrazom, lecz tym, którzy są na nich przedstawieni.
Według Świętego Jan z Damaszku „Rzeczy widzialne są obrazami rzeczy niewidzialnych i nieuchwytnych, na które rzucają zaledwie nikłe światło” (…) „Ikona jest widzialnością niewidzialnego i nie mającego obrazu, ale przedstawianego w sposób cielesny ze względu na słabość naszego umysłu”.
Czynność malowania ikony- pisania jej- jest podobna do przepisywania świętych ksiąg. Pojęcie kopii obrazu traci sens, bo każda kopia- każde nowe wykonanie ikony jest w rzeczywistości przekazaniem archetypu, podobnie jak każda przepisana księga Pisma Świętego jest prawdziwą Biblią.
Od jesieni 2014 roku można podziwiać w Warszawie, w Galerii Faras fresk świętej Anny. To zaledwie kilka kresek, ledwo zachowany wizerunek- a jakże przejmujący. Anna to matka Marii, babcia Jezusa.

Ten fresk był dla mnie inspiracją do namalowania na desce ikony świętej Anny. Wkomponowałam wizerunek Anny w pustynny krajobraz, podobny do ruin Faras. Ten fresk przemówił do mnie i powstała nowa ikona. Czy to tylko kopia? – Chyba nie.

Tak, ikony mają dziwną moc.

Artykuł przeczytano 1511 razy