MOJE PISANIE IKON
Anna Małgorzata Budzińska
Jak się pisze ikonę?- Niby łatwo.... Najpierw trzeba przygotować drewno, potem pokrywa się je klejem kostnym, przykleja się gazę, gruntuje, potem się szkicuje, złoci, pokrywa kilkoma warstwami farby, na koniec jeszcze tylko werniks- i gotowe!
Niby proste,... a jednak bardzo pracochłonne. Jak więc powstaje ikona?
Jak się pisze ikonę?- Niby łatwo.... Najpierw trzeba przygotować drewno, potem pokrywa się je klejem kostnym, przykleja się gazę, gruntuje, potem się szkicuje, złoci, pokrywa kilkoma warstwami farby, na koniec jeszcze tylko werniks- i gotowe!
Niby proste,... a jednak bardzo pracochłonne. Jak więc powstaje ikona?
Może nie będę tu dawać wskazówek jak powinno się malować ikony, a raczej opowiem jak to jest w moim przypadku.
Każdy etap wymaga czasu.
Najpierw przygotowanie deski. Używam drewna sosnowego lub brzozowego. Dawne ikony bizantyjskie malowane były na drewnie lipy i cytrusa, szkoły rosyjskie używały desek lipowych, sosnowych, jodłowych, a także modrzewiowych.
Ikona może być zrobiona z jednego kawałka drewna lub też klejona, ale klejenie musi być wykonane na gorąco, w specjalnym warsztacie, więc ja maluję na mniejszych deskach, nie wymagających klejenia.
Drewno musi być dobrze przesuszone, odpowiednio przycięte i oszlifowane- w tych pracach wyręcza mnie mąż. Najczęściej robi to na działce:
szlifowanie
Gdy mam już pocięte i oszlifowane deski ( o różnych kształtach i wymiarach) to zabieram się za gruntowanie. Najpierw za pomocą szerokiego pędzla pokrywam je klejem kostnym lub żelatyną:
klej
Potem następuje gruntowanie:
gruntowanie
Niech nie zmyli was zdjęcie- nie gruntuję twarożkiem- to tylko opakowanie- mieszam w nim proszek z klejem i nakładam kilka warstw, ale każdą po dobrym wyschnięciu poprzedniej.
Następnie mogę już delikatnie szlifować grunt.
Na tak przygotowanej desce szkicuję ołówkiem ikonę, a następnie nakładam kilka warstw farb powoli wydobywając istotę postaci, krajobrazu i całej ikony. Maluję w domu, na niewielkim stoliku:
malowanie
Jednak często robię to też na działce. Tam w otoczeniu drzew, zieleni i przy śpiewie ptaków czuję się jak w „Bożym Kościele” i mrówcza praca ikonopisa dobrze mi tam idzie:
w Bożym Kościele
Każda warstwa farby musi dobrze wyschnąć, nie można się spieszyć. Na początku mojego ikonopisania nie zawsze mi się udawało.
Gdy byłam zbyt niecierpliwa i za szybko kończyłam ikonę to po jakimś czasie pojawiały się wybrzuszenia i pęknięcia farby. Teraz już mi się to nie zdarza . Ikonopisanie uczy cierpliwości i pokory.
Nie zawsze nakładam gazę.
Używam farb temperowych i mieszam je z żółtkiem rozrzedzonym octem, ale też chętnie maluję farbami akrylowymi, które są łatwiejsze w użyciu, a efekt można osiągnąć podobny.
farby
Farby nakładam laserunkowo- cienkie warstwy, aż do uzyskania właściwego koloru. Twarze na początku to tylko plamy o kolorze cielistym. Piszę ikony według zasady: od ogółu do szczegółu, czyli najpierw dopracowuję krajobraz, domy, szaty, a na końcu oblicza- i to jest najtrudniejsze.
Malowanie twarzy zajmuje mi najwięcej czasu, wymaga wielu warstw, dużej staranności i cierpliwości.
Oblicze
Podoba mi się też pisanie ikony na surowym drewnie, zaprawionym jedynie klejem, a wykorzystywanie w kompozycji ikony słojów drewna, jego przebarwień i nierównej faktury daje ciekawe efekty:
bez gruntu
Tak więc nie zawsze trzymam się ściśle reguł ikonopisarskich, ale przecież kanon ewoluuje i jest pojęciem żywym, a więc i moje odstępstwa nie są czymś nagannym.
Kanon ikonograficzny nie ogranicza wolności twórczej malarza ikon, ale - powołując się na Tradycję i nauczanie Kościoła - nie pozwala na zbyt subiektywne ujęcie tematu.
Kanon nie ogranicza, lecz wskazuje drogę.
Do złoceń nie używam prawdziwego złota. Wystarczają mi złote płaty kupowane w sklepie dla artystów, które nakładam na podkład ze specjalnego kleju, a następnie delikatnie wklepuję suchym pędzlem i wygładzam..
Całość po wyschnięciu pokrywam werniksem, a potem jeszcze przybijam od spodu uchwyt do powieszenia. Gotowe!
Nie podałam tu szczegółowych przepisów, reguł kanonicznych zatwierdzonych przez Kościół, ani proporcji składników gruntu, czy kleju. Wszystkie takie wskazówki zawarte są w podlinnikach znanych na Rusi.
Były w nich też zbiory rysunkowych wzorów ikonograficznych, uporządkowane zgodnie z kalendarzem świątecznym. Niekoniecznie jednak trzeba zagłębiać się w przedwieczne podręczniki. Jest sporo współczesnych książek na ten temat, a i w internecie można znaleźć wskazówki.
Wspomnę tylko, że najsłynniejszym podręcznikiem dla malarzy ikon jest Hermeneia Dionizego z Furny, ze Świetej Góry Atos w Grecji.
W polskim przekładzie można przeczytać jego dzieło: „Hermeneia czyli objasnienie sztuki malarskiej” wydane przez Uniwersytet Jagieloński.
We wstępie napisanym przez dr hab. M. Smorąg – Różycką czytamy:
Podręcznik Dionizego z Furny ma charakter uniwersalny i zarazem praktyczny, pisany był bowiem przez człowieka czynnie uprawiającego malarstwo, o dużym doświadczeniu i wiedzy warsztatowej, ujawniającej się w uporządkowanym sposobie reprezentacji materiału i fachowej terminologii.
Swoje uwagi i wskazania formułuje w sposób klarowny i zwięzły, zwracając się bezpośrednio do potencjalnego czytelnika, co wyraźnie wzmacnia dydaktyczny walor tekstu.
Równie jasny i logiczny jest układ całości, uporządkowany według ściśle określonego kryterium, wyznaczonego praktyką malarską. Podręcznik Dionizego podzielony jest na dwie zasadnicze części: technologiczną i ikonograficzną.
Jestem samoukiem i zdobywanie doświadczenia i umiejętności kosztowało mnie sporo trudu. Dużą pomocą były mi strony internetowe, książki, a także studiowanie wielu reprodukcji starych ikon, oglądanie ikon starych i współczesnych w cerkwiach, kościołach i muzeach.
Pisanie ikon jest też dla mnie szukaniem. Jest szukaniem stylu, środków wyrazu, szukaniem Boga, szukaniem siebie samej, własnej drogi, a także modlitwą. Każda modlitwa dociera do Boga, więc i ta moja – poprzez pisanie ikon- też.
Bezpośrednim impulsem- takim olśnieniem ikonowym były dla mnie bizantyjskie ikony w Grecji, dokąd pojechałam dzięki naszym dzieciom, wycieczka- prezent.
Chłonęłam Meteory, w tych klasztorach znowu poczułam magię i siłę oddziaływania ikon- podobnie jak to było w dzieciństwie, gdy tata opowiadał mi o ikonach w cerkwiach.
Meteory
Jednak wizyta w tamtejszej pracowni ikonograficznej zawiodła mnie. To było takie sztampowe malowanie ikon dla turystów i krótkie objaśnienie- bez nastroju, bez skupienia, jakby bez duszy.
Po powrocie sama mozolnie tworzyłam mój warsztat i pierwsze ikony. Wkrótce nabrałam wprawy i do dziś mnie to cieszy.
Dużo radości sprawia mi też czytanie ikon.
Obraz- ikona, którą kiedyś oglądałam obojętnie, po zrozumieniu jej symboliki, po odczytaniu treści, które mi przekazuje staje się zupełnie innym, ciekawym, nowym bytem.
Używałam tu zamiennie określeń „maluję ikonę” i „piszę ikonę”, bo nie jest to błędem, a wyjaśnienie tej kwestii znajdziecie Państwo we wcześniejszym moim tekście pt. IKONA MATKI BOŻEJ NIEUSTAJACEJ POMOCY- poczitanije
http://www.kresowianie.info/artykuly,n236,ikona_matki_bozej_nieustajacej_pomocy_poczitanije.html
Zachęcam serdecznie do oglądania i czytania różnych ikon, do zastanawiania się i modlitwy ikonowej. Można też próbować własnych sił w sztuce pisania ikon.
Artykuł przeczytano 34198 razy