Ku pamięci i przestrodze !
W 70 rocznicę zbrodni dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej w Kociubińczykach.
Kociubińczyki przed 1939 rokiem znajdowały się na rubieży Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, na terenie gminy Sidorów, która należała do powiatu mającego swą siedzibę w Kopyczyńcach, a urząd wojewódzki w Tarnopolu.
Wciąż, mimo upływu 70 lat od owych tragicznych marcowych nocy 1944 roku, w koszmarnych snach tych, którzy te noce przeżyli pojawiają się obrazy palących się polskich domów i trudnych do opisania krzyków mordowanych starców, kobiet i dzieci. Miniony czas nie potrafił ich zatrzeć. Widać pozostaną one w pamięci świadków owych tragicznych wydarzeń do końca ich dni.
Kociubińczyki przed 1939 rokiem znajdowały się na rubieży Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, na terenie gminy Sidorów, która należała do powiatu mającego swą siedzibę w Kopyczyńcach, a urząd wojewódzki w Tarnopolu.
Wciąż, mimo upływu 70 lat od owych tragicznych marcowych nocy 1944 roku, w koszmarnych snach tych, którzy te noce przeżyli pojawiają się obrazy palących się polskich domów i trudnych do opisania krzyków mordowanych starców, kobiet i dzieci. Miniony czas nie potrafił ich zatrzeć. Widać pozostaną one w pamięci świadków owych tragicznych wydarzeń do końca ich dni.
W uroczystościach pogrzebowych nikt nie uczestniczył, bo ich nie było. Grobów pomordowanych nikt nie odwiedza, gdyż nie wiadomo, gdzie zostali pochowani. Szczątki ich ciał przygarnęła podolska ziemia. Jedynie Kazimie-rzowi Sadowskiemu udało się po 55 latach odnaleźć, dzięki pomocy jego dobrego byłego sąsiada Ukraińca, miejsce pochowania jego Mamy, Stanisławy Sadowskiej (z domu Dylińskiej), nauczycielki, urodzonej w Krakowie w 1905 roku.
Miejsce to znajduje się na poboczu starego cmentarza w Kociubińczykach. Pochowana została tam przez sprawiedliwych, zaprzyjaźnionych z rodziną Sadowskich Ukraińców. Ukraińcy Ci w obawie przed banderowcami pod osłoną nocy zabrali Stanisławę Sadowską z piwnicy jej domu, gdzie została zamor-dowana i zanieśli jej zwłoki na cmentarz.
Obecnie na tym miejscu stoi skromny pomnik. Postawił go tam syn Kazimierz Sadowski. W ten sposób upamiętnił on miejsce wiecznego spoczynku na podolskiej ziemi kochanej przez niego Mamy.
Banderowska Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) pozostawiła plamę z krwi niewinnej ludności polskiej na kartach historii narodu ukraińskiego, który w swej większości nie miał nic wspólnego z banderowcami. Banderowcy stanowili znikomy odsetek całego narodu ukraińskiego. Prowadzili swoją zbrodniczą działalność w czasie II wojny światowej tylko na terenie zachodniej części obecnej Ukrainy.
Natomiast tak zwana zazbruczańska Wielka Ukraina była wolna od banderowskiej działalności. Dopiero od 24 sierpnia 1991 roku, dnia proklamowania niepodległego państwa ukraińskiego, po dzień dzisiejszy udało się pogrobowcom Stefana Bandery przekonać i pozyskać garstkę mie-szkańców zazbruczańskiej Ukrainy, głównie ludzi młodych, do banderowskiej ideologii.
Jednym z nich jest Andrij Tarasenko rzecznik banderowskiego Prawego Sektora na Majdanie w Kijowie, sterowanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i wspieranego przez banderowską partię "Swoboda".
W wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” z 30 stycznia 2014 roku zanegował on dokonaną na Wołyniu przez banderowców rzeź ludności polskiej. Jego zdaniem „To brednia. Dokładnie śledziłem historię OUN i wiem, że to po poprostu nieprawda”.
Z tej wypowiedzi wynika, że w ukraińskich nacjonalistyczno-banderow-skich opracowaniach historycznych nie ma mowy o popełnionych przez UPA zbrodniach. Przedstawia się w nich banderowców jako nieskazitelnych bojow-ników o niepodległą Ukrainę. Jeżeli Andrij Tarasenko interesuje się historią, a rzecznikowi rzetelna wiedza jest potrzebna, to radzę Mu, żeby zajrzał do opra-cowań niezależnych historyków ukraińskich oraz prac obcojęzycznych.
W dalszej części swego wywiadu Andrij Tarasenko powiedział, że „Miejsce Ukrainy nie jest w Unii. To byłoby sprzeczne z ideą państwa narodowego”. W takim razie o co Prawemu Sektorowi na Majdanie chodziło?. W jakim celu urządził taką zadymę w Kijowie.
Z tego wynika, że Prawy Sektor wykorzystał silę zgromadzenia wielo-tysięcznego tłumu do obalenia prezydenta Wiktora Janukowycza, choć nie zależało mu na podpisaniu Umowy Stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Natomiast ci, którzy na serio domagali się podpisania sygnalizowanej wyżej umowy dopięli swego. Po obaleniu prezydenta doprowadzili do podpisania umowy Stowarzyszeniowej z Unią.
Idea integracji z Unią Europejską była tym czynnikiem, który ściągnął na Majdan w dniu 25 listopada 2013 roku około sto tysięcy ludzi. Idea ta stała się iskrą zapalną, która doprowadziła do rewolu-cyjnych przeobrażeń na Ukrainie.
Prawy Sektor i wspierająca go partia "Swoboda" domagały się obalenia prezydenta nie z tego względu, że tolerował on korupcję i sam w niej uczestniczył, ale dlatego, iż pozbawił Banderę tytułu bohatera Ukrainy. Tytuł ten nadał Banderze poprzednik W.Janukowycza, były prezydent Wiktor Juszczenko sympatyzujący z banderowcami. Liczył on na ich poparcie w wyborach prezydenckich na drugą kadencję. Jednak nie udało się banderowcom zebrać więcej głosów i Juszczenko wybory przegrał.
Prawy Sektor, przy wsparciu całego Majdanu obalając prezydenta Januko-wycza nie liczył się z konsekwencjami, które mogły nastąpić na terenie Ukrainy. W czasie obalania prezydenta rozwalili strukturę administracyjną państwa, doprowadzili do zawirowania w szeregach milicji i wojska oraz zrazili do siebie i całego Majdanu mieszkańców południowo-wschodniej części Ukrainy i Krymu. Czerwono-czarne banderowsko-faszystowskie sztandary sprowokowały Rosję do wykorzystania sytuacji na Ukrainie do realizacji swoich mocarstwowych interesów. Ukraina nie była w stanie przeciwstawić się, przy chwiejnej postawie niektórych oficerów, do powstrzymania podjętych przez Rosję działań wojskowych.
Walka o przywrócenie Banderze tytułu bohatera Ukrainy stała się obsesją OUN, partii "Swoboda" i banderowskiego Prawego Sektora na Majdanie. W tej chwili chodzi oto - powiedział A.Tarasenko - „żeby ludność ukraińska jedno-czyła się wokół wielkich bohaterów: "Mazepy, Petlury i Bandery”.
Z historii wiemy, że bohaterowie ci w ogóle, zwłaszcza dwaj ostatni do siebie nie przystają i trudno ich ze sobą połączyć. Ataman Semen Petlura był żołnierzem, który w 1920 roku walczył z bolszewicką Rosją o niepodległą Ukrainę. Usunięty przez bolszewików z urzędu premiera rządu ukraińskiego w Kijowie zabiegał o pomoc państwa polskiego. Za poparcie Polski w odzyskaniu z rąk bolszewickich zazbruczańskiej Ukrainy zrezygnował na rzecz państwa polskiego z byłej Galicji Wschodniej, zwanej obecnie Zachodnia Ukrainą. Wyrazem tego była umowa z dnia 21 kwietnia 1920 roku zawarta między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Natomiast S. Bandera był terrorystą i zbrodniarzem. Prowadził zbrodniczą działalność na terenie państwa polskiego. W 1936 roku sąd we Lwowie skazał go na siedmiokrotną karę dożywotniego więzienia. Wybuch II wojny światowej uratował mu życie. We wrześniu 1939 roku wyszedł z więzienia i stanął na czele tak zwanego Komitetu Rewolucyjnego OUN.
Następnie objął kierownictwo jednej z dwóch frakcji OUN zwanej od jego nazwiska „banderowcy”. W 1943 roku pod kierownictwem wspomnianej wyżej frakcji doszło do połączenia oddziałów terrorystyczno-wojskowych w jednolitą Ukraińską Powstańczą Armię. Armia ta już latem 1943 roku przystąpiła do mordowania ludności polskiej na Wołyniu, a później w województwie lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim.
A.Tarasenko w swoim wywiadzie nie wspomniał nic o atamanie Bohdanie Chmielnickim i poecie Tarasie Szewczence. Uczynił to świadomie dlatego, że ich nazwiska mogłyby odsunąć na boczne tory Banderę i wyeliminować go z walki o odzyskanie odebranego mu tytułu bohatera Ukrainy.
Bohdan Chmielnicki i Taras Szewczenko funkcjonują w świadomości ukraińskiego społeczeństwa jako duchowi przywódcy narodu. Są oni niekwe-stionowanymi bohaterami całej Ukrainy. Świadczą o tym ich portrety, które wiszą na frontowych ścianach w ukraińskich domach. Do nich zwracali się Ukraińcy w trudnych latach ich historii „Wstań Bohdany, wstań Tarasy, prybudysia, na swij narid podywysia, jak po tiurmach hołoduje”.
Bez przywrócenia Banderze tytułu bohatera Ukrainy nie da się narzucić wszystkim Ukraińcom ideologii banderowskiej. Na zazbruczańskiej Wielkiej Ukrainie, a w szczególności na południowo wschodnich jej rubieżach nazwisko Bandery wywołuje wrogi odruch. Kojarzy się ono ze zbrodniarzem i faszystą. Portret Bandery wiszący nad Prawym Sektorem na Majdanie w Kijowie i faszystowskie czerwono-czarne sztandary wpłynęły na pogłębienie nienawiści do Bandery.
Z ostatnich danych wynika, że wpływy banderowców nawet na Zacho-dniej Ukrainie, mateczniku Bandery, stopniowo maleją. Wyrazem tego między innymi jest fakt, że nie udało się banderowskim radnym w radzie Miasta Lwowa przeprowadzić zgłoszonego przez nich wniosku, który został odrzucony większością głosów. Chcieli oni lwowskiemu lotnisku nadać imię Stepana Bandery. Zachodnia Ukraina jest obecnie swego rodzaju banderowskim skan-senem, w którym pomniki Bandery straszą zagranicznych turystów.
OUN w dalszym ciągu żywi wrogi stosunek do narodu i państwa polskiego. Świadczy o tym Uchwała Głównego Prowidu tej organizacji z czerwca 1990 roku. Uchwała ta głosi, że - cytuję - „Będziemy dążyli wszelkimi środkami i sposobami do odbudowania ukraińskiego charakteru Zakurzonii (Chełmszczyzny i Podlasia).
Ukraina nigdy z tych ziem nie zrezygnuje i w odpowiednim czasie o nie się upomni. Jeżeli Polacy będą się upierali, to Ukraina względem nich bez najmniejszego wahania użyje siły zbrojnej”.
Uchwała ta, stanowiąca program działania OUN, jest w dalszym ciągu aktualna. Nawiązał do niej w swoim wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” cytowany wyżej A.Tarasenko. Powiedział on, że „sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie te wróciły do Ukrainy. Mówię tu podkreślił on, o Przemyślu i kilkunastu powiatach”. Na zakończenie swego wywiadu A. Tarasenko dodał, że Chełmszczyzna i Podlasie muszą być ukraińskie. „Dlatego musimy odzyskać broń atomową. Mamy na Ukrainie własnych specjalistów, którzy do tego dopro-wadzą. Wtedy, gdy odejdzie Janukowycz. Aby to osiągnąć, jesteśmy gotowi sięgnąć po wszystkie metody, także te radykalne. Tak, jak robił to Bandera” - koniec cytatu. Taką „świetlaną przyszłość” kreślą przed nami pogrobowcy Bandery.
Na razie nie wiadomo jak i czym zakończą się dla Ukrainy plany banderowskiego Prawego Sektora, OUN i partii „Swoboda”. Krym Ukraina utraciła już na zawsze. Co będzie z południowo-wschodnią częścią Ukrainy, gdzie trwają walki z separatystami wspieranymi przez Rosję? Czy uda się 25 maja bieżącego roku przeprowadzić wybory prezydenckie? Czas pokaże.
Stosowane przez współczesnych banderowców antydemokratyczne metody działania podzieliły nie tylko dotychczasowych obywateli Ukrainy, ale również samych Ukraińców. Wyrazem tego, nie mówiąc już o Krymie, są walki toczące się na południowo-wschodniej Ukrainie.
Jeżeli parlament i rząd ukraiński, po ugruntowaniu swojej terytorialnej integralności nie zwiną czerwono-czarnych sztandarów, to obawiam się, że droga Ukrainy do Unii Europejskiej, mimo podpisania z nią Umowy Stowarzyszeniowej, zostanie zamknięta.
Dedykuję ten tekst pod rozwagę polskim politykom, zwłaszcza tym, którzy tak emocjonalnie przemawiali na Majdanie w Kijowie pod banderowskimi czerwono-czarnymi sztandarami, choć były tam też sztandary narodowe niebiesko-żółte.
Wstyd mi za tych, którzy przepraszali uczestników Majdanu, głównie banderowców z Prawego Sektora, gdyż oni grali tam wtedy pierwsze skrzypce. Przepraszali rzekomo za niedyplomatyczną wypowiedź naszego Ministra Spraw Zagranicznych, bo jakoby zbyt głośno i ostro przemówił banderowskim działaczom z Prawego Sektora do ich rozumu. Przecież Ministrowi chodziło oto, żeby położyć kres dalszemu rozlewowi krwi.
Nie wolno poniżać się przed tymi, którzy hołdują zbrodniczym czynom swych poprzedników, za które nas nie przeprosili, a dzisiaj grożą i domagają się rewizji ustalonej po zakończeniu II-giej wojny światowej wschodniej granicy państwa polskiego. Tego nie można przemilczać i udawać, że niczego nie wiemy, nic się nie stało, ale stać się może, jeżeli OUN dojdzie do władzy. Wyraźnie w swoich wypowiedziach oraz w programach politycznych o tym deklaruje.
Pochodzę z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej i wiem o czym mówię.
Stanisław Materniak
Miejsce to znajduje się na poboczu starego cmentarza w Kociubińczykach. Pochowana została tam przez sprawiedliwych, zaprzyjaźnionych z rodziną Sadowskich Ukraińców. Ukraińcy Ci w obawie przed banderowcami pod osłoną nocy zabrali Stanisławę Sadowską z piwnicy jej domu, gdzie została zamor-dowana i zanieśli jej zwłoki na cmentarz.
Obecnie na tym miejscu stoi skromny pomnik. Postawił go tam syn Kazimierz Sadowski. W ten sposób upamiętnił on miejsce wiecznego spoczynku na podolskiej ziemi kochanej przez niego Mamy.
Banderowska Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) pozostawiła plamę z krwi niewinnej ludności polskiej na kartach historii narodu ukraińskiego, który w swej większości nie miał nic wspólnego z banderowcami. Banderowcy stanowili znikomy odsetek całego narodu ukraińskiego. Prowadzili swoją zbrodniczą działalność w czasie II wojny światowej tylko na terenie zachodniej części obecnej Ukrainy.
Natomiast tak zwana zazbruczańska Wielka Ukraina była wolna od banderowskiej działalności. Dopiero od 24 sierpnia 1991 roku, dnia proklamowania niepodległego państwa ukraińskiego, po dzień dzisiejszy udało się pogrobowcom Stefana Bandery przekonać i pozyskać garstkę mie-szkańców zazbruczańskiej Ukrainy, głównie ludzi młodych, do banderowskiej ideologii.
Jednym z nich jest Andrij Tarasenko rzecznik banderowskiego Prawego Sektora na Majdanie w Kijowie, sterowanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i wspieranego przez banderowską partię "Swoboda".
W wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” z 30 stycznia 2014 roku zanegował on dokonaną na Wołyniu przez banderowców rzeź ludności polskiej. Jego zdaniem „To brednia. Dokładnie śledziłem historię OUN i wiem, że to po poprostu nieprawda”.
Z tej wypowiedzi wynika, że w ukraińskich nacjonalistyczno-banderow-skich opracowaniach historycznych nie ma mowy o popełnionych przez UPA zbrodniach. Przedstawia się w nich banderowców jako nieskazitelnych bojow-ników o niepodległą Ukrainę. Jeżeli Andrij Tarasenko interesuje się historią, a rzecznikowi rzetelna wiedza jest potrzebna, to radzę Mu, żeby zajrzał do opra-cowań niezależnych historyków ukraińskich oraz prac obcojęzycznych.
W dalszej części swego wywiadu Andrij Tarasenko powiedział, że „Miejsce Ukrainy nie jest w Unii. To byłoby sprzeczne z ideą państwa narodowego”. W takim razie o co Prawemu Sektorowi na Majdanie chodziło?. W jakim celu urządził taką zadymę w Kijowie.
Z tego wynika, że Prawy Sektor wykorzystał silę zgromadzenia wielo-tysięcznego tłumu do obalenia prezydenta Wiktora Janukowycza, choć nie zależało mu na podpisaniu Umowy Stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Natomiast ci, którzy na serio domagali się podpisania sygnalizowanej wyżej umowy dopięli swego. Po obaleniu prezydenta doprowadzili do podpisania umowy Stowarzyszeniowej z Unią.
Idea integracji z Unią Europejską była tym czynnikiem, który ściągnął na Majdan w dniu 25 listopada 2013 roku około sto tysięcy ludzi. Idea ta stała się iskrą zapalną, która doprowadziła do rewolu-cyjnych przeobrażeń na Ukrainie.
Prawy Sektor i wspierająca go partia "Swoboda" domagały się obalenia prezydenta nie z tego względu, że tolerował on korupcję i sam w niej uczestniczył, ale dlatego, iż pozbawił Banderę tytułu bohatera Ukrainy. Tytuł ten nadał Banderze poprzednik W.Janukowycza, były prezydent Wiktor Juszczenko sympatyzujący z banderowcami. Liczył on na ich poparcie w wyborach prezydenckich na drugą kadencję. Jednak nie udało się banderowcom zebrać więcej głosów i Juszczenko wybory przegrał.
Prawy Sektor, przy wsparciu całego Majdanu obalając prezydenta Januko-wycza nie liczył się z konsekwencjami, które mogły nastąpić na terenie Ukrainy. W czasie obalania prezydenta rozwalili strukturę administracyjną państwa, doprowadzili do zawirowania w szeregach milicji i wojska oraz zrazili do siebie i całego Majdanu mieszkańców południowo-wschodniej części Ukrainy i Krymu. Czerwono-czarne banderowsko-faszystowskie sztandary sprowokowały Rosję do wykorzystania sytuacji na Ukrainie do realizacji swoich mocarstwowych interesów. Ukraina nie była w stanie przeciwstawić się, przy chwiejnej postawie niektórych oficerów, do powstrzymania podjętych przez Rosję działań wojskowych.
Walka o przywrócenie Banderze tytułu bohatera Ukrainy stała się obsesją OUN, partii "Swoboda" i banderowskiego Prawego Sektora na Majdanie. W tej chwili chodzi oto - powiedział A.Tarasenko - „żeby ludność ukraińska jedno-czyła się wokół wielkich bohaterów: "Mazepy, Petlury i Bandery”.
Z historii wiemy, że bohaterowie ci w ogóle, zwłaszcza dwaj ostatni do siebie nie przystają i trudno ich ze sobą połączyć. Ataman Semen Petlura był żołnierzem, który w 1920 roku walczył z bolszewicką Rosją o niepodległą Ukrainę. Usunięty przez bolszewików z urzędu premiera rządu ukraińskiego w Kijowie zabiegał o pomoc państwa polskiego. Za poparcie Polski w odzyskaniu z rąk bolszewickich zazbruczańskiej Ukrainy zrezygnował na rzecz państwa polskiego z byłej Galicji Wschodniej, zwanej obecnie Zachodnia Ukrainą. Wyrazem tego była umowa z dnia 21 kwietnia 1920 roku zawarta między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Ukraińskiej Republiki Ludowej.
Natomiast S. Bandera był terrorystą i zbrodniarzem. Prowadził zbrodniczą działalność na terenie państwa polskiego. W 1936 roku sąd we Lwowie skazał go na siedmiokrotną karę dożywotniego więzienia. Wybuch II wojny światowej uratował mu życie. We wrześniu 1939 roku wyszedł z więzienia i stanął na czele tak zwanego Komitetu Rewolucyjnego OUN.
Następnie objął kierownictwo jednej z dwóch frakcji OUN zwanej od jego nazwiska „banderowcy”. W 1943 roku pod kierownictwem wspomnianej wyżej frakcji doszło do połączenia oddziałów terrorystyczno-wojskowych w jednolitą Ukraińską Powstańczą Armię. Armia ta już latem 1943 roku przystąpiła do mordowania ludności polskiej na Wołyniu, a później w województwie lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim.
A.Tarasenko w swoim wywiadzie nie wspomniał nic o atamanie Bohdanie Chmielnickim i poecie Tarasie Szewczence. Uczynił to świadomie dlatego, że ich nazwiska mogłyby odsunąć na boczne tory Banderę i wyeliminować go z walki o odzyskanie odebranego mu tytułu bohatera Ukrainy.
Bohdan Chmielnicki i Taras Szewczenko funkcjonują w świadomości ukraińskiego społeczeństwa jako duchowi przywódcy narodu. Są oni niekwe-stionowanymi bohaterami całej Ukrainy. Świadczą o tym ich portrety, które wiszą na frontowych ścianach w ukraińskich domach. Do nich zwracali się Ukraińcy w trudnych latach ich historii „Wstań Bohdany, wstań Tarasy, prybudysia, na swij narid podywysia, jak po tiurmach hołoduje”.
Bez przywrócenia Banderze tytułu bohatera Ukrainy nie da się narzucić wszystkim Ukraińcom ideologii banderowskiej. Na zazbruczańskiej Wielkiej Ukrainie, a w szczególności na południowo wschodnich jej rubieżach nazwisko Bandery wywołuje wrogi odruch. Kojarzy się ono ze zbrodniarzem i faszystą. Portret Bandery wiszący nad Prawym Sektorem na Majdanie w Kijowie i faszystowskie czerwono-czarne sztandary wpłynęły na pogłębienie nienawiści do Bandery.
Z ostatnich danych wynika, że wpływy banderowców nawet na Zacho-dniej Ukrainie, mateczniku Bandery, stopniowo maleją. Wyrazem tego między innymi jest fakt, że nie udało się banderowskim radnym w radzie Miasta Lwowa przeprowadzić zgłoszonego przez nich wniosku, który został odrzucony większością głosów. Chcieli oni lwowskiemu lotnisku nadać imię Stepana Bandery. Zachodnia Ukraina jest obecnie swego rodzaju banderowskim skan-senem, w którym pomniki Bandery straszą zagranicznych turystów.
OUN w dalszym ciągu żywi wrogi stosunek do narodu i państwa polskiego. Świadczy o tym Uchwała Głównego Prowidu tej organizacji z czerwca 1990 roku. Uchwała ta głosi, że - cytuję - „Będziemy dążyli wszelkimi środkami i sposobami do odbudowania ukraińskiego charakteru Zakurzonii (Chełmszczyzny i Podlasia).
Ukraina nigdy z tych ziem nie zrezygnuje i w odpowiednim czasie o nie się upomni. Jeżeli Polacy będą się upierali, to Ukraina względem nich bez najmniejszego wahania użyje siły zbrojnej”.
Uchwała ta, stanowiąca program działania OUN, jest w dalszym ciągu aktualna. Nawiązał do niej w swoim wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” cytowany wyżej A.Tarasenko. Powiedział on, że „sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie te wróciły do Ukrainy. Mówię tu podkreślił on, o Przemyślu i kilkunastu powiatach”. Na zakończenie swego wywiadu A. Tarasenko dodał, że Chełmszczyzna i Podlasie muszą być ukraińskie. „Dlatego musimy odzyskać broń atomową. Mamy na Ukrainie własnych specjalistów, którzy do tego dopro-wadzą. Wtedy, gdy odejdzie Janukowycz. Aby to osiągnąć, jesteśmy gotowi sięgnąć po wszystkie metody, także te radykalne. Tak, jak robił to Bandera” - koniec cytatu. Taką „świetlaną przyszłość” kreślą przed nami pogrobowcy Bandery.
Na razie nie wiadomo jak i czym zakończą się dla Ukrainy plany banderowskiego Prawego Sektora, OUN i partii „Swoboda”. Krym Ukraina utraciła już na zawsze. Co będzie z południowo-wschodnią częścią Ukrainy, gdzie trwają walki z separatystami wspieranymi przez Rosję? Czy uda się 25 maja bieżącego roku przeprowadzić wybory prezydenckie? Czas pokaże.
Stosowane przez współczesnych banderowców antydemokratyczne metody działania podzieliły nie tylko dotychczasowych obywateli Ukrainy, ale również samych Ukraińców. Wyrazem tego, nie mówiąc już o Krymie, są walki toczące się na południowo-wschodniej Ukrainie.
Jeżeli parlament i rząd ukraiński, po ugruntowaniu swojej terytorialnej integralności nie zwiną czerwono-czarnych sztandarów, to obawiam się, że droga Ukrainy do Unii Europejskiej, mimo podpisania z nią Umowy Stowarzyszeniowej, zostanie zamknięta.
Dedykuję ten tekst pod rozwagę polskim politykom, zwłaszcza tym, którzy tak emocjonalnie przemawiali na Majdanie w Kijowie pod banderowskimi czerwono-czarnymi sztandarami, choć były tam też sztandary narodowe niebiesko-żółte.
Wstyd mi za tych, którzy przepraszali uczestników Majdanu, głównie banderowców z Prawego Sektora, gdyż oni grali tam wtedy pierwsze skrzypce. Przepraszali rzekomo za niedyplomatyczną wypowiedź naszego Ministra Spraw Zagranicznych, bo jakoby zbyt głośno i ostro przemówił banderowskim działaczom z Prawego Sektora do ich rozumu. Przecież Ministrowi chodziło oto, żeby położyć kres dalszemu rozlewowi krwi.
Nie wolno poniżać się przed tymi, którzy hołdują zbrodniczym czynom swych poprzedników, za które nas nie przeprosili, a dzisiaj grożą i domagają się rewizji ustalonej po zakończeniu II-giej wojny światowej wschodniej granicy państwa polskiego. Tego nie można przemilczać i udawać, że niczego nie wiemy, nic się nie stało, ale stać się może, jeżeli OUN dojdzie do władzy. Wyraźnie w swoich wypowiedziach oraz w programach politycznych o tym deklaruje.
Pochodzę z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej i wiem o czym mówię.
Stanisław Materniak
Artykuł przeczytano 1787 razy