Ukraina Kronika podróży - maj 2014

Fot. 1 Przejazd przez Dniestr
W dniach od 30 kwietnia do 4 maja 2014 r. grupa członków Towarzystwa Miłośników Kultury Kresowej i współpracujących z Towarzystwem wolontariuszy przemierzyła samochodem niemal 2500 km, aby dokonać rozpoznania tegorocznych możliwości i warunków prowadzenia zaplanowanych prac na terenie Ukrainy oraz dokonać koniecznych ustaleń z miejscowymi władzami, współpracującymi osobami, a także księżmi zawiadującymi duszpastersko terenem naszych działań.
W podróż wybrali się przedstawiciele koła Zasłuczan (Maria Chmurzyńska) i Wrocław (Zbigniew Saganowski), a towarzyszyły im 2 panie: Elżbieta Jaszczyńska – rodowita Wołynianka, z miejscem urodzenia w Ludwipolu (dziś Sosnowie) i Sylwia Jurgiel (red. Radia Wrocław) oraz 1 pan Przemysław Kobel (wolontariusz).
Podróż po terenie Ukrainy, pomimo wielu obaw i bardzo złych informacji docierających z tego kraju, przebiegła bardzo spokojnie i całkowicie bezpiecznie.
Skład grupy związany był z terenem i zakresem działania i zainteresowań obu kół Towarzystwa, z czym wiązał się założony plan jazdy i jego trasa. Grupa związana z Kołem Wrocław (3 osoby) przemierzała Ukrainę od Lwowa na południe do Kołomyi, a następnie na północ, Wołyń - pod Kowel, powracając na zakończenie do Zimnej Wody.
Grupa reprezentująca Zasłuczan (2 osoby) miała jako cel objechać teren Wołynia wschodniego i załatwić tam konieczne sprawy w wielu miejscowościach objętych tegorocznym planem działania koła (m.in. Korzec, Niemilę, Rudnię Potasznię, Niewirków, Ludwipol, Dermankę, Międzyrzec Korecki).
Wszyscy wyjechaliśmy z Wrocławia wspólnie (29.04.2014r. – wtorek) i po nocnej jeździe do przejścia granicznego w Korczowej oraz nadspodziewanie szybkim przekroczeniu granicy (15 min.) znaleźliśmy się następnego dnia rano (środa) na terenie Ukrainy, w Krakowcu. Tam Zasłuczanie zabrali się przygodnym autobusem do Korca, gdzie oczekiwał na nich zaprzyjaźniony z Towarzystwem ks. Waldemar Szlachta, pracujący w koreckiej parafii i mający pod swoją opieką znaczny obszar terenu Wołynia, a Wrocławianie udali się, według zaplanowanego dla nich rozkładu jazdy, na południe od Lwowa.
Trasa grupy wrocławskiej wiodła poprzez obrzeża Lwowa, Stare Sioło, Żurów, Kołomyję, Gwoździec, Białobożnicę, Poczajów, Dubno, Łuck, Kiwerce, Lubitów, Zasmyki, następnie z powrotem do Dubna, aby w jego okolicach w przedostatnim dniu podróży „przejąć” Zasłuczan wracających z Wołynia i pojechać wspólnie do Zimnej Wody pod Lwowem, a stamtąd wrócić do Wrocławia.
Stare Sioło
Tu, na cmentarzu, wycięliśmy chwasty wokół pomnika Franciszka Doleczka, którym opiekujemy się od lat i wokół krzyża na grobie Jerzego Żurowskiego, odkrytego przez nasze Towarzystwo Orlęcia Lwowskiego.
Niestety nie udało się odnaleźć na tym cmentarzu grobu jego matki, o którym sygnalizowała nam krewna Żurowskich pani Rozalia Dobrowolska. Dokonaliśmy oprysku środkiem chwastobójczym terenu obu grobów i po zapaleniu zniczy i krótkiej modlitwie w intencji zmarłych udaliśmy się w dalszą drogę.
Fot. 2 Franciszek Doleczek
Fot. 3 Jerzy Leliwa-Żurowski
Żurów
Ta miejscowość, leżąca w pobliżu Rohatynia (woj. stanisławowskie), posiadająca niegdyś prawa miejskie, była siedzibą rodu Daniłowiczów (herbu Sas). Zamieszkujący tu niegdyś Jan Daniłowicz był dziadem Jana Sobieskiego.
Tutaj czekało nas miłe zaskoczenie, spowodowane przypadkowym spotkaniem z młodym człowiekiem, który jest obecnym sołtysem (hołową) Żurowa i Podmichałowców. Jest to Kola Gryniów, który oprowadził nas po Żurowie, pokazując cerkiew greko-katolicką, z jej wnętrzem i wyposażeniem, które w części pochodzi z nieistniejącego już polskiego kościoła żurowskiego (w tym cudowny wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem), cmentarz, na którym istnieją jeszcze groby z polskimi pochówkami, a który miejscowi mieszkańcy pod wodzą sołtysa zaczęli w ostatnich latach porządkować, miejsce istnienia przedwojennego kościoła rzymsko-katolickiego, ze szczątkami fundamentów, a także figurę Matki Bożej, usytuowaną na wzgórku na skraju wsi, która została ufundowana przez rodzinę Lekczyńskich w 1875 i do dzisiaj jest opiekunką miejscowych mieszkańców, spoglądając na całą okolicę z miejsca, w którym stoi już niemal 140 lat.
Fot. 4 Cerkiew w Żurowie
Fot. 5 i 6 Wnętrze cerkwi – Ikonostas oraz elementy wyposażenia nieistniejącego kościoła żurowskiego

Fot. 7 i 8 Umieszczony za Ikonostasem cudowny obraz Matki Bożej Żurowskiej i jego srebrna sukienka prezentowana przez sołtysa Kolę

Fot. 9 i 10 Miejsce po kościele, z widocznymi resztkami fundamentów z białego kamienia i widok dawnego kościoła w publikacji pokazywanej przez Kolę

Fot. 11 i 12 Istniejący do dziś budynek przedwojennej plebanii i częściowo uporządkowany fragment cmentarza w Żurowie

Fot 13 i 14 Pomniki Ludwiki Bobyk i Tytusa Roztworowskiego
Fot. 15 Figura Matki Bożej czuwająca na wzgórzu od 139 lat

Fot. 16 i 17 „Nie opuszczaj nas 1875 S. I. W. Lekczyńscy” i widok Żurowa od figury MB
Kołomyja
Na stolicę Pokucia przypadły nam 2 noclegi, gdyż program pobytu w tym mieście, ze względu na wieloletnie, systematyczne prace remontowe na tutejszym cmentarzu, prowadzone przez grupy wolontariuszy organizowane przez nasze Towarzystwo, wymagał odbycia kilku ważnych spotkań, celem ustalenia warunków tegorocznego działania.
Jeszcze pierwszego dnia wieczorem (środa), dzięki pośrednictwu pana Włodzimierza Hułaja, wiceprezesa Towarzystwa Kulturowego Polskiego im. A. Mickiewicza, spotkaliśmy się z burmistrzem Kołomyi panem Ihorem Sliuzarem. W trakcie rozmów ustaliliśmy termin naszego pobytu oraz zakres wsparcia ze strony władz miasta dla naszych prac (m.in. zapewnienie dokonania oprysku chwastów środkiem chemicznym, transport poza cmentarz śmieci i wyciętej roślinności, udział kilku pracowników w pracach na cmentarzu, a także zainteresowanie miejscowych mediów naszą akcją – co, mamy nadzieję, stworzy przychylny klimat dla tych działań wśród mieszkańców Kołomyi). Pan burmistrz zadeklarował również popracować na cmentarzu wspólnie z naszą grupą przez 1 dzień.

Fot. 18 i 19 Spotkanie z burmistrzem Kołomyi, przekazanie upominków i … rozmowy
Po spotkaniu z burmistrzem udaliśmy się na rozmowę z nowym księdzem proboszczem parafii św. Ignacego Loyoli Michałem Jaworskim, który objął władanie parafią już po naszym ubiegłorocznym wyjeździe z Kołomyi, zastępując na tym stanowisku ks. Piotra Małego.
Tak więc była to pierwsza okazja do wzajemnego poznania się i uzgodnienia współpracy (m.in. dostępność do kaplicy cmentarnej, w celu złożenia tam narzędzi i sprzętu na czas działań).
Ksiądz proboszcz zareagował bardzo przychylnie na plan naszego pobytu i prac na cmentarzy i obiecał wszelkie możliwe wsparcie.
Fot. 20. Spotkanie i rozmowy z księdzem proboszczem Michałem Jaworskim
Następny dzień (czwartek) rozpoczęliśmy od spotkania w Sobotniej Szkole Polskiej z uczniami, nauczycielami, rodzicami i członkami Towarzystwa im. Mickiewicza prowadzącymi tą placówkę.
W trakcie rozmów dowiedzieliśmy się o działalności szkoły, zakresie i warunkach nauczania, ilości i wieku uczniów, trudnościach i problemach związanych z funkcjonowaniem placówki, a także jej osiągnięciach. Kilkoro dzieci zaprezentowało wiersze i piosenki przygotowane na różne uroczystości patriotyczne i religijne oraz wspólnie zaśpiewaliśmy znaną wszystkim Polakom pieśń kresową „Sokoły”.

Fot. 21 i 22 Pan Włodzimierz Hułaj – wice prezes Towarzystwa Kulturowego Polskiego im. A. Mickiewicza w Kołomyi i Pani Ola (Lesia) Zabawczyk – dyrektor szkoły opowiada o działalności placówki (w głębi stoi pani Marysia – skarbnik Towarzystwa im. Mickiewicza)

Fot. 23 i 24 Społeczność szkolna
Członkowie naszej grupy zostali obdarowani przez pana Włodzimierza Hułaja słodkimi upominkami, a my przekazaliśmy szkole darowane przez życzliwe osoby i instytucje z Wrocławia materiały promujące Dolny Śląsk oraz biurowo-szkolne, które będą użyteczne uczniom i nauczycielom podczas prac w szkole. Na zakończenie otrzymaliśmy obietnicę, że dzieci i pracownicy szkoły oraz członkowie Towarzystwa im. Mickiewicza wspomogą nas podczas wakacyjnych prac na cmentarzu.
Spotkanie zakończyło się zrobieniem wspólnego zdjęcia „rodzinnego” przed budynkiem szkolnym.
Fot. 25 Zdjęcie „rodzinne”
Fot. 26 Po spotkaniu serdeczne rozmowy
W tym samym dniu dowiedzieliśmy się o smutnym fakcie odejścia do wieczności żony pana Stanisława Baraniuka, który corocznie wspierał nas, w miarę swoich możliwości czasowych i fizycznych, w pracach na cmentarzu kołomyjskim.
Ponieważ w południe odprawiona była w kościele msza pogrzebowa, uczestnictwem w tej modlitwie staraliśmy się wesprzeć pana Stanisława w trudnych dla niego chwilach.
Po mszy udaliśmy się na współczesny cmentarz przy ul. Dowbosza, aby zapalić znicz na grobie naszego przyjaciela Wołodii Sanojcy i tam pomodlić się w Jego intencji.
Fot. 27 Przy mogile Wołodii Sanojcy
W trakcie dnia wstąpiliśmy oczywiście na dłuższą chwilę na „nasz” cmentarz, aby ocenić jego aktualny stan i podjąć ustalenia co do planu prac na rok bieżący.
Przykre wrażenie wywarł na nas widok potłuczonych w drobiazgi szklanych lampionów po wypalonych zniczach, które zostawiliśmy na kilku grobach w listopadzie ubiegłego roku.
W szczególności dotyczy to grobowca rodziny Piskozub, usytuowanego na końcu cmentarza, który otoczyliśmy dokładniejszą opieką od maja 2013 r i który został przez nas w wakacje gruntownie odremontowany.

Fot. 28 i 29 Potłuczone lampiony na grobowcu Piskozubów i grobowiec po sprzątnięciu
Po uprzątnięciu szkieł i śmieci (suche liście, gałęzie, chwasty) na grobach Piskozubów, Kraśnickich i Wojtasiewiczów zapaliliśmy przywiezione z Polski znicze i lampiony i pomodliliśmy się za spoczywające tam osoby, a następnie dokonaliśmy oględzin cmentarza pod kątem akcji wakacyjnej.

Fot. 30 i 31 Grobowiec Kraśnickich

Fot. 32 i 33 Grobowiec Wojtasiewiczów
W Kołomyi był również czas na krótki spacer po mieście.
Fot. 34 Znany widok kołomyjskiego pejzażu – Muzeum Pisanki
Wieczorem spotkaliśmy się też krótko z panem Stanisławem Baraniukiem (przekazanie skromnego upominku i wyrażenie współczucia z powodu śmierci żony) oraz panią Marią Hurmak - z domu Patkowską (Polką, która czeka na każdy nasz przyjazd i odczuwa wielką radość z każdej z nami rozmowy).
Gwoździec
Ponieważ na trasie przejazdu znalazł się Gwoździec (niegdysiejsza własność rodów Buczackich, Potockich, a następnie Puzynów) nie sposób było nie zatrzymać się choć na chwilę i wstąpić na miejscowy stary cmentarz oraz podejść pod niszczejący kościół pw. św. Antoniego Padewskiego.
W tej miejscowości urodzili się m.in. Jan Puzyna (biskup Lwowski i krakowski, później kardynał) oraz Jerzy Kawalerowicz (reżyser).

Fot. 35 i 36 Kwatera Sióstr Służebniczek N.M.P. na cmentarzu w Gwoźdźcu i niszczejąca świątynia
Białobożnica
Jednym z punktów naszej podróży było odwiedzenie Białobożnicy (rejon Czortkowa w obwodzie tarnopolskim), w której szukaliśmy polskich śladów. Na miejscowych starych cmentarzach (usytuowanych naprzeciw siebie, po 2 stronach głównej drogi) znaleźliśmy trochę polskich nazwisk. Stojący w sąsiedztwie cmentarzy kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła został całkowicie wyremontowany (i chyba przerobiony – dobudówki) i nadal służy miejscowym wiernym.
Na cmentarzu zapaliliśmy symboliczne, biało-czerwone, lampiony i po krótkiej modlitwie oraz pobraniu ziemi ruszyliśmy w dalszą drogę.

Fot. 37 i 38 Cmentarz i kościół w Białobożnicy
Poczajów
Jedno z głównych sanktuariów (status Ławry) kultu prawosławnych i grekokatolików na Ukrainie imponuje rozmachem i pięknem budowli oraz ich wystroju. To oczywiście zewnętrzne cechy miejsca.
Ważniejsze na pewno są przymioty duchowe sanktuarium i łaski spływające na wiernych za przyczyną czczonej tu od wieków Matki Bożej Poczajowskiej (przedstawianej w cudownej ikonie Matki Bożej z Dzieciątkiem). Po krótkim zwiedzaniu sanktuarium dalsza podróż, na nocleg w Dubnie.
Fot. 39 Poczajowskie sanktuarium z oddali
Fot. 40 Ławra Zaśnięcia Matki Bożej z cudami słynącą ikoną
Dubno
Tutaj, dzięki życzliwości ks. Grzegorza Oważnego, zawiadującego miejscową parafią pw. św. Jana Nepomucena, znaleźliśmy schronienie na nocleg piątkowo-sobotni w przytulnych pomieszczeniach przykościelnych i mimo nieobecności w tym czasie samego gospodarza (wyjazd do Polski), podejmująca nas w jego imieniu gościnna nauczycielka z Polski, pani Anna Świebodzińska, stworzyła bardzo serdeczną atmosferę i zadziwiła nas jej niesamowitą energią do działania na rzecz miejscowej społeczności, nie tylko polskiej.
Fot. 41 Pani Ania oprowadza nas w kościele św. Jana Nepomucena w Dubnie
Fot. 42. Kościół pw. św. Jana Nepomucena w Dubnie
Łuck
Dzień sobotni okazał się również bardzo napięty, ze względu na konieczność przejechania dość długiej trasy, więc z tego powodu zdążyliśmy tylko na krótko wstąpić do katedry i tu pomodlić się symbolicznie w dniu Królowej Polski.
Fot. 43 Katedra w Łucku
Kiwerce
Krótki postój w Kiwercach chcieliśmy wykorzystać na odwiedzenie kościoła rzymsko-katolickiego z „prowadzącymi go” Misericordianami, niestety nie zastaliśmy na miejscu nikogo, kto mógłby nam otworzyć i pokazać wnętrze świątyni, a wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały na to, że gospodarze właśnie w tym czasie celebrowali mszę św. w katedrze łuckiej.
Pojechaliśmy więc na stary cmentarz i tam, po odnalezieniu kilku grobów Polaków, pobraliśmy ziemię i po krótkiej modlitwie ruszyliśmy dalej.

Fot. 44 i 45 Kościół w Kiwercach i jeden z polskich pomników cmentarza
Lubitów
Uczestnik naszego wyjazdu, Przemek Kobel, jechał z misją między innymi zbadania śladów swojego przodka (pradziadka Bogdana Sobolewskiego), który przed wojną był zawiadowcą odcinka drogowego (torowego) na Kolei Polskiej i stacjonował w Lubitowie (pod Kowlem).
Jak się okazało, służbowy dom kolejowy, w którym mieszkał przy linii kolejowej, stoi do dziś i jest zamieszkany przez rodzinę obecnego toromistrza pracującego na kolejach ukraińskich.
Dzięki życzliwości obecnego gospodarza tego domu mogliśmy wejść w rejon obejścia i zrobić parę pamiątkowych fotek.

Fot. 46 i 47 Dom pradziadka Bogdana Sobolewskiego z 1908 roku - przed wojną i aktualnie (pradziadek w mundurze kolejowym)

Fot. 48 i 49 Dom i jego dzisiejszy gospodarz
Zasmyki
Miejscowość nie występująca oficjalnie w spisie ukraińskim i niewidoczna z nazwy na mapie. Jak się okazało, przy wjeździe do obszaru, który niegdyś zajmowała, jest tablica wjazdowa i wyjazdowa z jej nazwą.
Przy wjeździe od strony Lubitowa usytuowany jest stary cmentarz, z częścią wojskową i cywilną, na którym spoczywają nasi rodacy. Ze wsi tej pochodzi m.in. rodzina Kędziorków, których potomek (dziś pracownik PKP Cargo we Wrocławiu) zainteresował nas tą miejscowością.
Już po powrocie do Polski, po przedstawieniu mu kilku fotografii nagrobków i tablic zbiorowych pochówków z zasmykowskiego cmentarza, odnalazł kolejne nazwiska powiązane z jego rodziną.
W Zasmykach był jeden z głównych punktów samoobrony przed bandami UPA oraz formowania się i koncentracji 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.
We wsi, na miejscu dawnego kościoła polskiego pw. Matki Bożej Szkaplerznej i św. Andrzeja Boboli, który został zburzony za władzy stalinowskiej w 1952 r., zbudowano w 2004 r. kaplicę, wierną kopię kościoła.

Fot. 50 i 51 Cmentarz w Zasmykach część cywilna i wojskowa

Fot. 52 i 53 Cmentarz w Zasmykach

Fot. 54 Cmentarz w Zasmykach Fot. 55 Kaplica w Zasmykach
Zimna Woda
W drodze powrotnej z Wołynia „przejęliśmy” w okolicach Dubna od księdza Szlachty, powracające od niego nasze Zasłuczanki i dojechaliśmy wspólnie do Zimnej Wody.
Na miejscowym przedwojennym cmentarzu spotkaliśmy się z młodym człowiekiem, stypendystą Fundacji Semper Polonia we Lwowie, Władkiem Kuczyńskim, który po nawiązanej w listopadzie ubiegłego roku wzajemnej znajomości, podjął się zorganizowania grupki chętnych miejscowych mieszkańców (głównie młodzieży), aby wspólnie w lipcu tego roku pracować nad dalszym remontem i porządkowaniem polskiej zaniedbanej części cmentarza.
Uzgodniliśmy termin prac i warunki pobytu w rodzinnym domu Władka grupy naszych wolontariuszy. Oceniliśmy aktualny stan i kierunki najbliższego działania na rzecz tego cmentarza, sprawdziliśmy trwałość naszej ubiegłorocznej pracy, w szczególności co do zabezpieczenia pęknięć i rozwarstwień pomników z piaskowca, napisów na pomnikach i ochronnych właściwości zastosowanej impregnacji chemicznej.
Stwierdziliśmy z zadowoleniem, że tam gdzie zdążyliśmy wykonać pełne prace renowacyjne pomników, a więc od umycia ciśnieniowego, wysuszenia, pomalowania napisów, zasklepienia specjalnym spoiwem z dodatkiem odpowiedniego barwnika powstałych spękań i szczelin kamienia, po końcowe zaimpregnowanie pomnika stosowanym przez nas od kilku lat środkiem chemicznym Konsil Z Super, efekt tej pracy okazał się trwały i pomniki te prezentują się całkiem dobrze.
Nie przyjmują kurzu, wody opadowej, glonów i porostów i ich powierzchnia pozostała niezmieniona od poprzednich czynności.
Wszystkim osobom potrzebującym wykonać ochronę grobów, którymi się opiekują możemy z całym przekonaniem polecić i zaproponować użycie tego środka.
Niestety tam, gdzie nie udało się z przyczyn czasowych, lub braku środka impregnującego zastosować go, niezabezpieczony materiał kamienny (piaskowiec, wapień, marmur, granit) zaczął porastać glonami i zmieniać swoją fakturę.
Fot. 56 Spotkanie z Władkiem Kuczyńskim
Fot. 57 Udekorowane biało-czerwono groby polskie
Wrocław
Nieco zmęczeni, ale zadowoleni powróciliśmy do Wrocławia, aby tu zakończyć naszą podróż.
Mamy po niej uzgodnione wiele szczegółów organizacyjnych i formalnych dotyczących naszego działania na tamtym terenie w bieżącym sezonie, a także odbyliśmy wiele miłych i budujących spotkań i zawarliśmy nowe znajomości, które - miejmy nadzieję – będą w przyszłości pozytywnie procentować dla obu stron.
Należy podziękować wszystkim naszym gospodarzom, którzy udzielili nam noclegów i gościny (także nakarmili), a więc Kołomyja (Ulana), Dubno (ks. Grzegorz – poprzez panią Anię), Zimna Woda (rodzina Tandyriak), Korzec (ks. Waldemar i jego pomocnicy).
Dzięki należą się także osobom i instytucjom, z którymi odbyliśmy spotkania (Sołtys Żurowa, Burmistrz Kołomyi, Ks. Proboszcz parafii św. Ignacego Loyoli, Towarzystwo im. Mickiewicza, Szkoła Polska Sobotnia w Kołomyi prowadzona przez to Towarzystwo, przedstawiciel fundacji Semper Polonia we Lwowie), za konstruktywne rozmowy i podjęte ustalenia oraz za okazaną naszym działaniom (i osobom) życzliwość i zrozumienie.
Podziękować chcemy także instytucjom i osobom je reprezentującym, które zaopatrzyły nas przed wyjazdem w dużą ilość różnego rodzaju materiałów reklamowych, promocyjnych, szkolno-biurowych itp., którymi mogliśmy obdarować naszych partnerów rozmów i spotkań.
Do tych darczyńców należą:
Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego – Wydział Promocji,
Polskie Radio Wrocław,
PKP Cargo S.A. Dolnośląski Zakład Spółki we Wrocławiu,
Targpiast,
Isopol Sp. z o.o.
Organizatorzy spotkań dotyczących budownictwa - „Budujące Czwartki” - z sieci doradców „domowy.pl”
a także szereg osób prywatnych.
opracował:
Zbigniew Saganowski
zdjęcia:
Przemysław Kobel
Zbigniew Saganowski
fot. nr 46 udostępniona przez Przemysława Kobla ze zbiorów rodzinnych
Ps.
Mam nadzieję, że koleżanka Marysia Chmurzyńska uzupełni wkrótce tą relację o część Jej trasy po Wołyniu
Podróż po terenie Ukrainy, pomimo wielu obaw i bardzo złych informacji docierających z tego kraju, przebiegła bardzo spokojnie i całkowicie bezpiecznie.
Skład grupy związany był z terenem i zakresem działania i zainteresowań obu kół Towarzystwa, z czym wiązał się założony plan jazdy i jego trasa. Grupa związana z Kołem Wrocław (3 osoby) przemierzała Ukrainę od Lwowa na południe do Kołomyi, a następnie na północ, Wołyń - pod Kowel, powracając na zakończenie do Zimnej Wody.
Grupa reprezentująca Zasłuczan (2 osoby) miała jako cel objechać teren Wołynia wschodniego i załatwić tam konieczne sprawy w wielu miejscowościach objętych tegorocznym planem działania koła (m.in. Korzec, Niemilę, Rudnię Potasznię, Niewirków, Ludwipol, Dermankę, Międzyrzec Korecki).
Wszyscy wyjechaliśmy z Wrocławia wspólnie (29.04.2014r. – wtorek) i po nocnej jeździe do przejścia granicznego w Korczowej oraz nadspodziewanie szybkim przekroczeniu granicy (15 min.) znaleźliśmy się następnego dnia rano (środa) na terenie Ukrainy, w Krakowcu. Tam Zasłuczanie zabrali się przygodnym autobusem do Korca, gdzie oczekiwał na nich zaprzyjaźniony z Towarzystwem ks. Waldemar Szlachta, pracujący w koreckiej parafii i mający pod swoją opieką znaczny obszar terenu Wołynia, a Wrocławianie udali się, według zaplanowanego dla nich rozkładu jazdy, na południe od Lwowa.
Trasa grupy wrocławskiej wiodła poprzez obrzeża Lwowa, Stare Sioło, Żurów, Kołomyję, Gwoździec, Białobożnicę, Poczajów, Dubno, Łuck, Kiwerce, Lubitów, Zasmyki, następnie z powrotem do Dubna, aby w jego okolicach w przedostatnim dniu podróży „przejąć” Zasłuczan wracających z Wołynia i pojechać wspólnie do Zimnej Wody pod Lwowem, a stamtąd wrócić do Wrocławia.
Stare Sioło
Tu, na cmentarzu, wycięliśmy chwasty wokół pomnika Franciszka Doleczka, którym opiekujemy się od lat i wokół krzyża na grobie Jerzego Żurowskiego, odkrytego przez nasze Towarzystwo Orlęcia Lwowskiego.
Niestety nie udało się odnaleźć na tym cmentarzu grobu jego matki, o którym sygnalizowała nam krewna Żurowskich pani Rozalia Dobrowolska. Dokonaliśmy oprysku środkiem chwastobójczym terenu obu grobów i po zapaleniu zniczy i krótkiej modlitwie w intencji zmarłych udaliśmy się w dalszą drogę.

Fot. 2 Franciszek Doleczek

Fot. 3 Jerzy Leliwa-Żurowski
Żurów
Ta miejscowość, leżąca w pobliżu Rohatynia (woj. stanisławowskie), posiadająca niegdyś prawa miejskie, była siedzibą rodu Daniłowiczów (herbu Sas). Zamieszkujący tu niegdyś Jan Daniłowicz był dziadem Jana Sobieskiego.
Tutaj czekało nas miłe zaskoczenie, spowodowane przypadkowym spotkaniem z młodym człowiekiem, który jest obecnym sołtysem (hołową) Żurowa i Podmichałowców. Jest to Kola Gryniów, który oprowadził nas po Żurowie, pokazując cerkiew greko-katolicką, z jej wnętrzem i wyposażeniem, które w części pochodzi z nieistniejącego już polskiego kościoła żurowskiego (w tym cudowny wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem), cmentarz, na którym istnieją jeszcze groby z polskimi pochówkami, a który miejscowi mieszkańcy pod wodzą sołtysa zaczęli w ostatnich latach porządkować, miejsce istnienia przedwojennego kościoła rzymsko-katolickiego, ze szczątkami fundamentów, a także figurę Matki Bożej, usytuowaną na wzgórku na skraju wsi, która została ufundowana przez rodzinę Lekczyńskich w 1875 i do dzisiaj jest opiekunką miejscowych mieszkańców, spoglądając na całą okolicę z miejsca, w którym stoi już niemal 140 lat.

Fot. 4 Cerkiew w Żurowie


Fot. 5 i 6 Wnętrze cerkwi – Ikonostas oraz elementy wyposażenia nieistniejącego kościoła żurowskiego


Fot. 7 i 8 Umieszczony za Ikonostasem cudowny obraz Matki Bożej Żurowskiej i jego srebrna sukienka prezentowana przez sołtysa Kolę


Fot. 9 i 10 Miejsce po kościele, z widocznymi resztkami fundamentów z białego kamienia i widok dawnego kościoła w publikacji pokazywanej przez Kolę


Fot. 11 i 12 Istniejący do dziś budynek przedwojennej plebanii i częściowo uporządkowany fragment cmentarza w Żurowie


Fot 13 i 14 Pomniki Ludwiki Bobyk i Tytusa Roztworowskiego

Fot. 15 Figura Matki Bożej czuwająca na wzgórzu od 139 lat


Fot. 16 i 17 „Nie opuszczaj nas 1875 S. I. W. Lekczyńscy” i widok Żurowa od figury MB
Kołomyja
Na stolicę Pokucia przypadły nam 2 noclegi, gdyż program pobytu w tym mieście, ze względu na wieloletnie, systematyczne prace remontowe na tutejszym cmentarzu, prowadzone przez grupy wolontariuszy organizowane przez nasze Towarzystwo, wymagał odbycia kilku ważnych spotkań, celem ustalenia warunków tegorocznego działania.
Jeszcze pierwszego dnia wieczorem (środa), dzięki pośrednictwu pana Włodzimierza Hułaja, wiceprezesa Towarzystwa Kulturowego Polskiego im. A. Mickiewicza, spotkaliśmy się z burmistrzem Kołomyi panem Ihorem Sliuzarem. W trakcie rozmów ustaliliśmy termin naszego pobytu oraz zakres wsparcia ze strony władz miasta dla naszych prac (m.in. zapewnienie dokonania oprysku chwastów środkiem chemicznym, transport poza cmentarz śmieci i wyciętej roślinności, udział kilku pracowników w pracach na cmentarzu, a także zainteresowanie miejscowych mediów naszą akcją – co, mamy nadzieję, stworzy przychylny klimat dla tych działań wśród mieszkańców Kołomyi). Pan burmistrz zadeklarował również popracować na cmentarzu wspólnie z naszą grupą przez 1 dzień.


Fot. 18 i 19 Spotkanie z burmistrzem Kołomyi, przekazanie upominków i … rozmowy
Po spotkaniu z burmistrzem udaliśmy się na rozmowę z nowym księdzem proboszczem parafii św. Ignacego Loyoli Michałem Jaworskim, który objął władanie parafią już po naszym ubiegłorocznym wyjeździe z Kołomyi, zastępując na tym stanowisku ks. Piotra Małego.
Tak więc była to pierwsza okazja do wzajemnego poznania się i uzgodnienia współpracy (m.in. dostępność do kaplicy cmentarnej, w celu złożenia tam narzędzi i sprzętu na czas działań).
Ksiądz proboszcz zareagował bardzo przychylnie na plan naszego pobytu i prac na cmentarzy i obiecał wszelkie możliwe wsparcie.

Fot. 20. Spotkanie i rozmowy z księdzem proboszczem Michałem Jaworskim
Następny dzień (czwartek) rozpoczęliśmy od spotkania w Sobotniej Szkole Polskiej z uczniami, nauczycielami, rodzicami i członkami Towarzystwa im. Mickiewicza prowadzącymi tą placówkę.
W trakcie rozmów dowiedzieliśmy się o działalności szkoły, zakresie i warunkach nauczania, ilości i wieku uczniów, trudnościach i problemach związanych z funkcjonowaniem placówki, a także jej osiągnięciach. Kilkoro dzieci zaprezentowało wiersze i piosenki przygotowane na różne uroczystości patriotyczne i religijne oraz wspólnie zaśpiewaliśmy znaną wszystkim Polakom pieśń kresową „Sokoły”.


Fot. 21 i 22 Pan Włodzimierz Hułaj – wice prezes Towarzystwa Kulturowego Polskiego im. A. Mickiewicza w Kołomyi i Pani Ola (Lesia) Zabawczyk – dyrektor szkoły opowiada o działalności placówki (w głębi stoi pani Marysia – skarbnik Towarzystwa im. Mickiewicza)


Fot. 23 i 24 Społeczność szkolna
Członkowie naszej grupy zostali obdarowani przez pana Włodzimierza Hułaja słodkimi upominkami, a my przekazaliśmy szkole darowane przez życzliwe osoby i instytucje z Wrocławia materiały promujące Dolny Śląsk oraz biurowo-szkolne, które będą użyteczne uczniom i nauczycielom podczas prac w szkole. Na zakończenie otrzymaliśmy obietnicę, że dzieci i pracownicy szkoły oraz członkowie Towarzystwa im. Mickiewicza wspomogą nas podczas wakacyjnych prac na cmentarzu.
Spotkanie zakończyło się zrobieniem wspólnego zdjęcia „rodzinnego” przed budynkiem szkolnym.

Fot. 25 Zdjęcie „rodzinne”

Fot. 26 Po spotkaniu serdeczne rozmowy
W tym samym dniu dowiedzieliśmy się o smutnym fakcie odejścia do wieczności żony pana Stanisława Baraniuka, który corocznie wspierał nas, w miarę swoich możliwości czasowych i fizycznych, w pracach na cmentarzu kołomyjskim.
Ponieważ w południe odprawiona była w kościele msza pogrzebowa, uczestnictwem w tej modlitwie staraliśmy się wesprzeć pana Stanisława w trudnych dla niego chwilach.
Po mszy udaliśmy się na współczesny cmentarz przy ul. Dowbosza, aby zapalić znicz na grobie naszego przyjaciela Wołodii Sanojcy i tam pomodlić się w Jego intencji.

Fot. 27 Przy mogile Wołodii Sanojcy
W trakcie dnia wstąpiliśmy oczywiście na dłuższą chwilę na „nasz” cmentarz, aby ocenić jego aktualny stan i podjąć ustalenia co do planu prac na rok bieżący.
Przykre wrażenie wywarł na nas widok potłuczonych w drobiazgi szklanych lampionów po wypalonych zniczach, które zostawiliśmy na kilku grobach w listopadzie ubiegłego roku.
W szczególności dotyczy to grobowca rodziny Piskozub, usytuowanego na końcu cmentarza, który otoczyliśmy dokładniejszą opieką od maja 2013 r i który został przez nas w wakacje gruntownie odremontowany.


Fot. 28 i 29 Potłuczone lampiony na grobowcu Piskozubów i grobowiec po sprzątnięciu
Po uprzątnięciu szkieł i śmieci (suche liście, gałęzie, chwasty) na grobach Piskozubów, Kraśnickich i Wojtasiewiczów zapaliliśmy przywiezione z Polski znicze i lampiony i pomodliliśmy się za spoczywające tam osoby, a następnie dokonaliśmy oględzin cmentarza pod kątem akcji wakacyjnej.


Fot. 30 i 31 Grobowiec Kraśnickich


Fot. 32 i 33 Grobowiec Wojtasiewiczów
W Kołomyi był również czas na krótki spacer po mieście.

Fot. 34 Znany widok kołomyjskiego pejzażu – Muzeum Pisanki
Wieczorem spotkaliśmy się też krótko z panem Stanisławem Baraniukiem (przekazanie skromnego upominku i wyrażenie współczucia z powodu śmierci żony) oraz panią Marią Hurmak - z domu Patkowską (Polką, która czeka na każdy nasz przyjazd i odczuwa wielką radość z każdej z nami rozmowy).
Gwoździec
Ponieważ na trasie przejazdu znalazł się Gwoździec (niegdysiejsza własność rodów Buczackich, Potockich, a następnie Puzynów) nie sposób było nie zatrzymać się choć na chwilę i wstąpić na miejscowy stary cmentarz oraz podejść pod niszczejący kościół pw. św. Antoniego Padewskiego.
W tej miejscowości urodzili się m.in. Jan Puzyna (biskup Lwowski i krakowski, później kardynał) oraz Jerzy Kawalerowicz (reżyser).


Fot. 35 i 36 Kwatera Sióstr Służebniczek N.M.P. na cmentarzu w Gwoźdźcu i niszczejąca świątynia
Białobożnica
Jednym z punktów naszej podróży było odwiedzenie Białobożnicy (rejon Czortkowa w obwodzie tarnopolskim), w której szukaliśmy polskich śladów. Na miejscowych starych cmentarzach (usytuowanych naprzeciw siebie, po 2 stronach głównej drogi) znaleźliśmy trochę polskich nazwisk. Stojący w sąsiedztwie cmentarzy kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła został całkowicie wyremontowany (i chyba przerobiony – dobudówki) i nadal służy miejscowym wiernym.
Na cmentarzu zapaliliśmy symboliczne, biało-czerwone, lampiony i po krótkiej modlitwie oraz pobraniu ziemi ruszyliśmy w dalszą drogę.


Fot. 37 i 38 Cmentarz i kościół w Białobożnicy
Poczajów
Jedno z głównych sanktuariów (status Ławry) kultu prawosławnych i grekokatolików na Ukrainie imponuje rozmachem i pięknem budowli oraz ich wystroju. To oczywiście zewnętrzne cechy miejsca.
Ważniejsze na pewno są przymioty duchowe sanktuarium i łaski spływające na wiernych za przyczyną czczonej tu od wieków Matki Bożej Poczajowskiej (przedstawianej w cudownej ikonie Matki Bożej z Dzieciątkiem). Po krótkim zwiedzaniu sanktuarium dalsza podróż, na nocleg w Dubnie.

Fot. 39 Poczajowskie sanktuarium z oddali

Fot. 40 Ławra Zaśnięcia Matki Bożej z cudami słynącą ikoną
Dubno
Tutaj, dzięki życzliwości ks. Grzegorza Oważnego, zawiadującego miejscową parafią pw. św. Jana Nepomucena, znaleźliśmy schronienie na nocleg piątkowo-sobotni w przytulnych pomieszczeniach przykościelnych i mimo nieobecności w tym czasie samego gospodarza (wyjazd do Polski), podejmująca nas w jego imieniu gościnna nauczycielka z Polski, pani Anna Świebodzińska, stworzyła bardzo serdeczną atmosferę i zadziwiła nas jej niesamowitą energią do działania na rzecz miejscowej społeczności, nie tylko polskiej.

Fot. 41 Pani Ania oprowadza nas w kościele św. Jana Nepomucena w Dubnie

Fot. 42. Kościół pw. św. Jana Nepomucena w Dubnie
Łuck
Dzień sobotni okazał się również bardzo napięty, ze względu na konieczność przejechania dość długiej trasy, więc z tego powodu zdążyliśmy tylko na krótko wstąpić do katedry i tu pomodlić się symbolicznie w dniu Królowej Polski.

Fot. 43 Katedra w Łucku
Kiwerce
Krótki postój w Kiwercach chcieliśmy wykorzystać na odwiedzenie kościoła rzymsko-katolickiego z „prowadzącymi go” Misericordianami, niestety nie zastaliśmy na miejscu nikogo, kto mógłby nam otworzyć i pokazać wnętrze świątyni, a wszelkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały na to, że gospodarze właśnie w tym czasie celebrowali mszę św. w katedrze łuckiej.
Pojechaliśmy więc na stary cmentarz i tam, po odnalezieniu kilku grobów Polaków, pobraliśmy ziemię i po krótkiej modlitwie ruszyliśmy dalej.


Fot. 44 i 45 Kościół w Kiwercach i jeden z polskich pomników cmentarza
Lubitów
Uczestnik naszego wyjazdu, Przemek Kobel, jechał z misją między innymi zbadania śladów swojego przodka (pradziadka Bogdana Sobolewskiego), który przed wojną był zawiadowcą odcinka drogowego (torowego) na Kolei Polskiej i stacjonował w Lubitowie (pod Kowlem).
Jak się okazało, służbowy dom kolejowy, w którym mieszkał przy linii kolejowej, stoi do dziś i jest zamieszkany przez rodzinę obecnego toromistrza pracującego na kolejach ukraińskich.
Dzięki życzliwości obecnego gospodarza tego domu mogliśmy wejść w rejon obejścia i zrobić parę pamiątkowych fotek.


Fot. 46 i 47 Dom pradziadka Bogdana Sobolewskiego z 1908 roku - przed wojną i aktualnie (pradziadek w mundurze kolejowym)


Fot. 48 i 49 Dom i jego dzisiejszy gospodarz
Zasmyki
Miejscowość nie występująca oficjalnie w spisie ukraińskim i niewidoczna z nazwy na mapie. Jak się okazało, przy wjeździe do obszaru, który niegdyś zajmowała, jest tablica wjazdowa i wyjazdowa z jej nazwą.
Przy wjeździe od strony Lubitowa usytuowany jest stary cmentarz, z częścią wojskową i cywilną, na którym spoczywają nasi rodacy. Ze wsi tej pochodzi m.in. rodzina Kędziorków, których potomek (dziś pracownik PKP Cargo we Wrocławiu) zainteresował nas tą miejscowością.
Już po powrocie do Polski, po przedstawieniu mu kilku fotografii nagrobków i tablic zbiorowych pochówków z zasmykowskiego cmentarza, odnalazł kolejne nazwiska powiązane z jego rodziną.
W Zasmykach był jeden z głównych punktów samoobrony przed bandami UPA oraz formowania się i koncentracji 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.
We wsi, na miejscu dawnego kościoła polskiego pw. Matki Bożej Szkaplerznej i św. Andrzeja Boboli, który został zburzony za władzy stalinowskiej w 1952 r., zbudowano w 2004 r. kaplicę, wierną kopię kościoła.


Fot. 50 i 51 Cmentarz w Zasmykach część cywilna i wojskowa


Fot. 52 i 53 Cmentarz w Zasmykach


Fot. 54 Cmentarz w Zasmykach Fot. 55 Kaplica w Zasmykach
Zimna Woda
W drodze powrotnej z Wołynia „przejęliśmy” w okolicach Dubna od księdza Szlachty, powracające od niego nasze Zasłuczanki i dojechaliśmy wspólnie do Zimnej Wody.
Na miejscowym przedwojennym cmentarzu spotkaliśmy się z młodym człowiekiem, stypendystą Fundacji Semper Polonia we Lwowie, Władkiem Kuczyńskim, który po nawiązanej w listopadzie ubiegłego roku wzajemnej znajomości, podjął się zorganizowania grupki chętnych miejscowych mieszkańców (głównie młodzieży), aby wspólnie w lipcu tego roku pracować nad dalszym remontem i porządkowaniem polskiej zaniedbanej części cmentarza.
Uzgodniliśmy termin prac i warunki pobytu w rodzinnym domu Władka grupy naszych wolontariuszy. Oceniliśmy aktualny stan i kierunki najbliższego działania na rzecz tego cmentarza, sprawdziliśmy trwałość naszej ubiegłorocznej pracy, w szczególności co do zabezpieczenia pęknięć i rozwarstwień pomników z piaskowca, napisów na pomnikach i ochronnych właściwości zastosowanej impregnacji chemicznej.
Stwierdziliśmy z zadowoleniem, że tam gdzie zdążyliśmy wykonać pełne prace renowacyjne pomników, a więc od umycia ciśnieniowego, wysuszenia, pomalowania napisów, zasklepienia specjalnym spoiwem z dodatkiem odpowiedniego barwnika powstałych spękań i szczelin kamienia, po końcowe zaimpregnowanie pomnika stosowanym przez nas od kilku lat środkiem chemicznym Konsil Z Super, efekt tej pracy okazał się trwały i pomniki te prezentują się całkiem dobrze.
Nie przyjmują kurzu, wody opadowej, glonów i porostów i ich powierzchnia pozostała niezmieniona od poprzednich czynności.
Wszystkim osobom potrzebującym wykonać ochronę grobów, którymi się opiekują możemy z całym przekonaniem polecić i zaproponować użycie tego środka.
Niestety tam, gdzie nie udało się z przyczyn czasowych, lub braku środka impregnującego zastosować go, niezabezpieczony materiał kamienny (piaskowiec, wapień, marmur, granit) zaczął porastać glonami i zmieniać swoją fakturę.

Fot. 56 Spotkanie z Władkiem Kuczyńskim

Fot. 57 Udekorowane biało-czerwono groby polskie
Wrocław
Nieco zmęczeni, ale zadowoleni powróciliśmy do Wrocławia, aby tu zakończyć naszą podróż.
Mamy po niej uzgodnione wiele szczegółów organizacyjnych i formalnych dotyczących naszego działania na tamtym terenie w bieżącym sezonie, a także odbyliśmy wiele miłych i budujących spotkań i zawarliśmy nowe znajomości, które - miejmy nadzieję – będą w przyszłości pozytywnie procentować dla obu stron.
Należy podziękować wszystkim naszym gospodarzom, którzy udzielili nam noclegów i gościny (także nakarmili), a więc Kołomyja (Ulana), Dubno (ks. Grzegorz – poprzez panią Anię), Zimna Woda (rodzina Tandyriak), Korzec (ks. Waldemar i jego pomocnicy).
Dzięki należą się także osobom i instytucjom, z którymi odbyliśmy spotkania (Sołtys Żurowa, Burmistrz Kołomyi, Ks. Proboszcz parafii św. Ignacego Loyoli, Towarzystwo im. Mickiewicza, Szkoła Polska Sobotnia w Kołomyi prowadzona przez to Towarzystwo, przedstawiciel fundacji Semper Polonia we Lwowie), za konstruktywne rozmowy i podjęte ustalenia oraz za okazaną naszym działaniom (i osobom) życzliwość i zrozumienie.
Podziękować chcemy także instytucjom i osobom je reprezentującym, które zaopatrzyły nas przed wyjazdem w dużą ilość różnego rodzaju materiałów reklamowych, promocyjnych, szkolno-biurowych itp., którymi mogliśmy obdarować naszych partnerów rozmów i spotkań.
Do tych darczyńców należą:
Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego – Wydział Promocji,
Polskie Radio Wrocław,
PKP Cargo S.A. Dolnośląski Zakład Spółki we Wrocławiu,
Targpiast,
Isopol Sp. z o.o.
Organizatorzy spotkań dotyczących budownictwa - „Budujące Czwartki” - z sieci doradców „domowy.pl”
a także szereg osób prywatnych.
opracował:
Zbigniew Saganowski
zdjęcia:
Przemysław Kobel
Zbigniew Saganowski
fot. nr 46 udostępniona przez Przemysława Kobla ze zbiorów rodzinnych
Ps.
Mam nadzieję, że koleżanka Marysia Chmurzyńska uzupełni wkrótce tą relację o część Jej trasy po Wołyniu
Artykuł przeczytano 638 razy