STAROOBRZĘDOWCY W POLSCE
Anna Małgorzata Budzińska - tekst i zdjęcia
W poszukiwaniu kresowych barw i ikon dotarłam na Podlasie.
Gabowe Grądy- ciekawa wioska, ciekawi ludzie, ciekawe zwyczaje- wszystko takie ciekawe, a takie normalne- po prostu wieś staroobrzędowców. Byłam tam niestety krótko i nie mogę się rozwodzić nad ich historią, zwyczajami, życiem. Przytoczę tylko kilka migawek, kilka wrażeń, jakie mnie tam spotkały.
Jadąc z Augustowa zjeżdżam z głównej szosy. Potem w Gabowych Grądach droga rozwidla się przy małej, drewnianej cerkwi- molennie staroobrzędowców. Wieś leży w tym rozwidleniu. Spokój, cisza.
„Początki staroobrzędowia sięgają połowy XVII wieku, kiedy to na skutek przeprowadzonej przez patriarchę Nikona reformy obrzędów i ksiąg liturgicznych, doszło do rozłamu w łonie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.
Najstarsze skupiska staroobrzędowców na terenie Polski w jej dzisiejszych granicach są na ziemi suwalsko – sejneńskiej.
Ich osadnictwo na tych terenach sięga drugiej połowy XVIII wieku. Przybysze ci pochodzili z Litwy, Kurlandii, Inflant oraz po części z Ukrainy.(...)”- czytamy na stronie http://www.philipponia.republika.pl/index.htm
Tam też dowiadujemy się, że przodkowie dzisiejszych mieszkańców Gabowych Grądów przybyli tu z powodu okrutnych prześladowań.
Próbuję zajrzeć do środka molenny.
Molenna zamknięta, obok cmentarz. Widać groby stare, jak i najnowsze., wszystkie z prawosławnymi krzyżami o trzech poprzeczkach. Właśnie ktoś przyjechał spoza wioski, ludzie składają kwiaty, modlą się nad grobem ich bliskiego.
Idę dalej, po drodze mijam porządny, obszerny dom parafialny i starą, opuszczoną szkołę.
Widać już koniec wioski z tej strony. W ogrodzie pracuje jakaś kobieta. Pytam ją o dom nastawnika. Wzrok ma nieufny, ale po kilku zamienionych zdaniach decyduje się mi pomóc.
Wracam więc według wskazówek i idę tą drogą skręcającą przy molennie.
Stukam do domu opisanego przez kobietę- cisza, pustka. W sąsiedztwie jest jakiś człowiek na podwórku, pytam o popa (tak popularnie, choć niepoprawnie mówi się czasem na nastawnika).
-A to właśnie ja.
Czyli pomyliłam domy. Przedstawiam się i pytam o możliwość obejrzenia molenny od środka.
-Niestety to niemożliwe. Wspólnie z radą parafialną podjęliśmy uchwałę, że nie wolno otwierać cerkwi na co dzień, tylko na czas nabożeństw.
Bardzo żałuję, bo nie będę mogła zostać tam dłużej i uczestniczyć w nabożeństwie, nie zobaczę ikon i wnętrza. No cóż, rozumiem ich racje- za dużo jest kradzieży w cerkwiach. Ich molenna też została ograbiona.
Nastawnik Mieczysław Kapłanow zaprasza mnie do domu. Rozmawiamy.
Opowiada o problemach staroobrzędowców, o ich niełatwym życiu, o własnej rodzinie. Jest sympatyczny, a z jego oczu bije dobroć. Twarz jego okala broda. Nie tylko on tu nosi brodę- to atrybut starszych mężczyzn staroobrzędowych- mają brody wzorem Chrystusa.
Natomiast starsze kobiety noszą na głowach chustki.
Dziękuję nastawnikowi za gościnę, wymieniamy adresy mailowe, żegnamy się. Nastawnik to jakby nauczyciel- prowadzi parafian wspólnoty bezpopowców do Boga, ale nie ma święceń kapłańskich.
Idę dalej przez wieś.
Na podwórku jednego z domostw zauważam starą studnię z żurawiem.
Na innym podwórku flaga Polski (był to czas EURO2012).
Wszystkie domy zadbane, choć wiele z nich bardzo starych.
Przy drodze urokliwe gniazdo bocianie- częsty widok w tych stronach. No i młodzi ludzie uprawiający jogging.
Wracam do szosy, po jej drugiej stronie leży Bór- druga wieś staroobrzędowców. Molennę i cmentarz mają wspólne.
Spotykam kolejnego mieszkańca i on wyjaśnia mi dlaczego szkoła jest zamknięta i opuszczona. Powód jest prosty i prozaiczny- podobnie jak w całej Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, problem demograficzny spowodował zamknięcie szkoły. Dzieci dojeżdżają teraz do szkoły do Białobrzegów.
Opuszczam wioski staroobrzędowców z kontrastującymi wrażeniami: nieufność i rezerwa mieszają się tu z serdecznością i otwartością ludzi, starodawność z nowoczesnością, ale tradycje pozostają niezmienne- i dobrze!
Zastanawia mnie jednak i martwi niezrozumienie i brak tolerancji niektórych ludzi względem tej wspólnoty. Dlaczego nieraz są poniżani, obrzucani obelgami, dlaczego ciągle dla niektórych to są „ruski”?! Ci ludzie żyją tu od lat, wychowali wiele pokoleń, pracują dla Polski, za ten kraj walczyli i nieraz ginęli.
Staroobrzędowcy to jedni z nas, zwykli ludzie, żyjący w zwykłej wiosce. Różnią się silnym przywiązaniem do swojej tradycji i jej kultywowaniem.
Artur Szmigiel na swojej stronie napisał: napisał : „Nowe techniki komunikacji, zwłaszcza telewizja i internet, sprzyjają upowszechnieniu rzetelnej wiedzy o tej grupie etnicznej. Należy mieć nadzieję, że trend ten się utrzyma i prace naukowe, reportaże, filmy i warsztaty artystyczne sprawią, że staną się nam bliżsi ci, którzy od wieków żyją wśród nas.”
-Tak, zgadzam się z nim i chcę się również do tego przyczynić tym artykułem. Nasi przodkowie też musieli emigrować, też byli prześladowani, też zostawili rodzinne strony. Powody były różne, ale jednak wiele nas łączy- nas potomków Kresowian ze staroobrzędowcami.
To garść moich wrażeń i refleksji z odwiedzin w Gabowych Grądach i Borze.
Pan nastawnik Mieczysław Kapłanow dodał mi też informacje: „Od 1983 roku organem reprezentującym nasz kościół jest Naczelna Rada Staroobrzędowców z siedzibą w Suwałkach. Obecnym przewodniczącym Rady jest p. Wacław Nowiczenko. Każda gmina wyznaniowa, a jest ich 4 tj. w Gabowych Grądach, Suwałkach, Wojnowie i Wodziłkach ma swoją molennę. Tylko w Suwałkach i Gabowych Grądach są nastawnicy i odbywaja się regularne nabożeństwa. W pozostałych doraźnie, bez nastawników.”
Byłam też w Wojnowie, na Mazurach- kiedyś prężnym ośrodku starowierców. Niestety teraz, od kiedy zmarła ostatnia mniszka ich monastyr jest, wprawdzie ciekawym, ale tylko obiektem turystycznym.
Wojnowski monastyr położony jest nad jeziorem, oddalony od wsi.
Natomiast we wsi Wojnowo żyją rodziny staroobrzędowe i czynna jest molenna, ale tylko doraźnie nastawnik przyjeżdża.
Teraz trzeba uzupełnić mój reportaż wiadomościami. Polecam odwiedzić w tym celu stronę http://www.philipponia.republika.pl/index.htm - Artur Szmigiel to młody człowiek, który pochodzi z Mazur. Często odwiedzał molenny. Zrobił tę stronę przez pamięć swoich przodków, dla potomnych, dla zachowania tradycji, dla wszystkich światłych umysłów, których interesuje otaczający nas świat.
Artykuł przeczytano 15299 razy