Kołomyja, Zimna Woda – po raz drugi (2011)

Już drugi rok organizowana jest akcja „Mogiłę Pradziada Ocal Od Zapomnienia”, w ramach której wolontariusze z Dolnego Śląska wyjeżdżają podczas wakacji na Ukrainę, aby tam przez 2 tygodnie pracować przy ratowaniu polskich cmentarzy.
Wśród uczestników tegorocznego wyjazdu (około 150 osób) grupa 15 osób przebywała w miejscowościach Zimna Woda (pod Lwowem) i Kołomyja, kontynuując prace remontowe rozpoczęte w ubiegłym roku (choć ratowanie Kołomyi podjęto właściwie w roku 2004, a w roku ubiegłym po wieloletniej przerwie na ten cmentarz powrócono).
Uczestnikami grupy byli:
- licealiści i absolwenci liceów wrocławskich: Julia Jurecka, Hanna Król, Maria Łaszkiewicz, Maria Maćkowiak, Grzegorz Dejneka, Dorian Duda, Tomasz Duda, Wiktor Janowicz,
- strażacy z Trzebnicy: Władysław Grudziński (po raz drugi), Krzysztof Jaworski,
- nauczyciel z Wrocławia Wiesław Wasilewski (po raz drugi),
- małżeństwa: Dorota i Dariusz Przyjemscy oraz Roma i Zbigniew Saganowscy (3 raz).
Wyekwipowani w sprzęt, materiały i narzędzia (ważące około pół tony) dojechaliśmy w sobotę 02.07.2011 r. w godzinach rannych, 3 samochodami do Zimnej Wody. Po rozpakowaniu się u naszego gospodarza Oresta wyruszyliśmy na cmentarz w celu dokonania rekonesansu.
Padający intensywnie deszcz uniemożliwił nam tego dnia rozpoczęcie prac, więc poprzestaliśmy na ocenie stanu cmentarza i rozplanowaniu zadań. Niespodziewana informacja z Kołomyi o potrzebie zapewnienia już od poniedziałku 3 lipca kilku osób z kosą i piłą spalinową wymusiła zmianę pierwotnych planów i konieczność rozdzielenia grupy na 2 miejscowości.
Postanowiliśmy, że 5 osób (Władek, Wiesiek, Dorian, Grzegorz i Wiktor) pojedzie do Kołomyi i tam rozpocznie pracę, aby lepiej wykorzystać obecność harcerzy, którzy mieli w tym czasie przyjechać z Polski i pomóc porządkować tamtejszy cmentarz.
W niedzielę jeszcze razem pojechaliśmy do Lwowa, aby wraz z pozostałymi uczestnikami akcji oraz rzeszą Polaków z kraju i ze Lwowa wziąć udział w ceremonii odsłonięcia pomnika ku czci pomordowanych profesorów lwowskich, który usytuowano na Wzgórzach Wuleckich.
Uroczystość rozpoczęła msza św. odprawiona w kościele Marii Magdaleny, który do tej pory nie został odzyskany przez Polaków i na co dzień jest zamieniony w tzw. Dom Muzyki. Dalszy ciąg ceremonii miał miejsce na Wzgórzach, gdzie ustawiono pomnik.
Skromny wkład w uświetnieniu oprawy uroczystości mieli nasi koledzy strażacy Władek i Krzysztof, którzy zarówno w kościele, jak i przy pomniku, wzięli udział w asyście, występując w swoim służbowym umundurowaniu galowym.
Po zakończeniu ceremonii udaliśmy się na zwiedzanie Lwowa. Późnym popołudniem 5 kolegów wyjechało do Kołomyi, a reszta powróciła do Zimnej Wody na nocleg.

Celebruje metropolita Lwowa M.Mokrzycki

Pomnik na Wzgórzach Wuleckich
Poniedziałek to początek intensywnej pracy na cmentarzach.
W Zimnej Wodzie działania na tamtejszym cmentarzu pozwoliło rozpocząć miłe zdarzenie. Spotkaliśmy tam bowiem panią Barbarę Ślaską z Wrocławia, która przyjechała (pociągiem do Przemyśla, dalej autobusem, przez granicę pieszo i marszrutką do Lwowa) specjalnie na ten dzień i przywiozła ze sobą kilka zakupionych po drodze w Przemyślu iglaków, aby posadzić je na gruntownie uporządkowanym przez nas w ubiegłym roku grobie Katarzyny Korniak i młodziutkiego 19-to letniego legionisty Franciszka Korniaka, poległego śmiercią bohaterską 11.01.1919 r.
Panią Barbarę poznaliśmy właściwie tuż przed wyjazdem z Polski i dowiedzieliśmy się o jej zimno-wodziańskich korzeniach, gdyż jest spokrewniona z rodzinami Baranowskich (których na tym cmentarzu jest pochowanych sporo), Koncewiczów i właśnie Korniaków. Wiedząc o naszej akcji i terminie pobytu dostosowała swój przyjazd tak, aby się z nami spotkać na cmentarzu. Niestety padający deszcz nie pozwolił na dłuższy kontakt.

Pani Barbara z Romą sadzą iglaki u Korniaków

Dorota, Julia, 2 Marysie, Hania, Roma, Darek tyłem Wiktor i Krzysztof
Radosnym był dla nas również fakt, że po bardzo krótkim ubiegłorocznym pobycie i pracy na tym cmentarzu pozostał nie tylko trwały ślad w postaci należytego wyglądu niewielkiego fragmentu cmentarza wokół kaplicy (w tym grób Korniaków), który wówczas zdążyliśmy uporządkować, ale nastąpił jakby odzew na nasze działania ze strony miejscowych mieszkańców, którzy w tym rejonie cmentarza uporządkowali groby swoich bliskich (Ukraińców), a po naszym wówczas wyjeździe dużą pracę wykonał z podległymi mu pracownikami kierownik grupy zajmującej się z ramienia Sielskiej Rady cmentarzami Zimnej Wody Orest Tandirjak (który jednocześnie gościł nas do środy w swoim domu).
Dokonali oni wycinki bardzo wielu starych drzew i wysokich krzewów w całym obszarze za kaplicą cmentarną, co przerwało ich niszczycielskie dla grobowców działanie. Tak więc dla nas do wycięcia pozostały tylko odnawiające się co roku zarośla.
Przez 2 dni pracy na tym cmentarzu dokonaliśmy wycinki na większości obszaru za kaplicą (nie zdążyliśmy na całości) z jednoczesnym odnowieniem i naprawieniem wielu pomników i grobowców (oczyszczenie z porostów, ziemi, podniesienie przewróconych pomników, mycie myjką ciśnieniową elementów kamiennych, odnowienie napisów).
Wśród nazwisk na pomnikach i grobowcach znajdują się m.in: Zajączkowscy, Korniakowie, Baranowscy, Koncewiczowie, Pankiewicz, Szostak, Kozłowski, Babiak, Kowalczyk, Święcicki, Wiatrowski.
Orestowi pozostawiliśmy odpowiednią porcję środka chwastobójczego, aby po naszym wyjeździe, podczas sprzyjającej temu pogody, mógł dokonać stosownych oprysków, powstrzymujących na dłuższy czas porost chwastów.
Na zakończenie działań przybył ks. Jacek Kocur z Sichowa, opiekujący się także katolikami rzymskimi z Zimnej Wody, aby poprowadzić modlitwę za pochowanych na cmentarzu zmarłych.
Ksiądz Jacek podkreślił ważność dbałości o pamięć zmarłych, która przejawia się także w utrzymywaniu w należytym stanie miejsc pochówków oraz w ciepłych słowach podziękował nam za przybycie na ten cmentarz i wykonane prace remontowe.
Na wszystkich uporządkowanych mogiłach zapaliliśmy w tym dniu znicze.
Wtorkowy wieczór w Zimnej Wodzie upłynął pod znakiem sympatycznej kolacji pożegnalnej z naszymi miłymi Gospodarzami.
Ksiądz Jacek podkreślił ważność dbałości o pamięć zmarłych, która przejawia się także w utrzymywaniu w należytym stanie miejsc pochówków oraz w ciepłych słowach podziękował nam za przybycie na ten cmentarz i wykonane prace remontowe.
Na wszystkich uporządkowanych mogiłach zapaliliśmy w tym dniu znicze.
Wtorkowy wieczór w Zimnej Wodzie upłynął pod znakiem sympatycznej kolacji pożegnalnej z naszymi miłymi Gospodarzami.

Teren za kaplicą przed ......

i po naszej akcji......

Hania i Marysia w trakcie pracy

Mycie piaskowca (krzyż przed myciem)

Na zakończenie były znicze ...


Na zakończenie były znicze ...

i modlitwa .....
Tymczasem w Kołomyi działała piątka naszych kolegów. Z ich relacji wynikało, że od poniedziałku wraz z nimi na tamtejszym cmentarzu pracowało kilka osób miejscowych (w tym 2 panów z kosami spalinowymi) i niewielka grupka polskiej młodzieży kołomyjskiej tak, że wycinka i usuwanie zarośli postępowały sprawnie i efektywnie.
We wtorek, na kilka godzin pojawiła się również grupa kilkudziesięciu harcerzy z Gorzowa Wlkp., która w drodze na wypoczynek na Ukrainie pomogła w usuwaniu chwastów i porządkowaniu tego, niemal 8 hektarowego, zabytkowego cmentarza.
Gdy dołączyliśmy do naszych kolegów w środę duża ilość wyciętych zarośli stanowiła dla nas miłe zaskoczenie.
Założeniem na ten rok dla Kołomyi było:
− oczyszczenie z chwastów i zarośli głównej alejki cmentarza, możliwie na całej jej długosci (około 800m), tj. od głównej bramy wejściowej przy ul. Mazepy aż do końcowego parkanu, na szerokość 2 rzędów grobów po obu stronach alei, aby grobowce i pomniki były całkowicie widoczne,
− wycięcie zarośli od ul. Mazepy do środkowej części cmentarza poza ww. pas alejki, możliwie na całą szerokość cmentarza (około 100m),
− odczyszczenie na odchwaszczonym terenie jak największej ilości grobowców i pomników,
− równolegle z pracami porządkowymi dokonanie wydobycia z ziemi i podniesienia, z ustawieniem na właściwym miejscu, możliwie maksymalnej ilości kamiennych elementów (piaskowiec, marmur, granit, beton) grobowców i pomników,
− odnowienie napisów na odczyszczonych pomnikach i grobowcach,
− tam gdzie to będzie możliwe (i zdążymy) oczyszczenie i pomalowanie elementów metalowych w rejonie grobowców (płotki, elementy dekoracyjne itp.),
− zaimpregnowanie oczyszczonych i odmalowanych (napisy) elementów kamiennych (marmur, piaskowiec, granit, wapień) grobowców i pomników ofiarowanymi nam przez „Instytut Chemii Przemysłowej” w Warszawie i firmę „DAF” Artur Figiel z Trzebnicy (kierownictwu obu firm serdecznie dziękujemy) specjalistycznymi preparatami.
Priorytetem było (tak jak w roku poprzednim) odchwaszczenie maksymalnie dużego obszaru cmentarza, aby możliwy był dostęp do grobów i by były one widoczne z alejek komunikacyjnych, a także wydobycie (odkopanie przewróconych i zapadniętych częściowo lub całkowicie w podłoże), podniesienie, oczyszczenie i ustawienie na pierwotnym miejscu jak największej ilości elementów pomników i grobówców, aby przerwać ich erozję i zachować do dalszej, przyszłej renowacji.
Tak więc, po połączeniu się w jedną grupę, w kolejnych dniach, kontynuowaliśmy mozolną pracę na kołomyjskim zabytkowym cmentarzu.
Wraz z naszą grupą (z Polski) pracował z nami codziennie Wołodia Sanojca, u którego część grupy była zakwaterowana (tak jak w roku ubiegłym), a także - w miarę wolnego od zajęć zawodowych czasu – Stasia Kołysenko (Prezes Towarzystwa Kultury Polskiej „Pokucie” w Kołomyi), która opiekowała się nami w czasie całego pobytu w każdym koniecznym aspekcie (organizacja zakwaterowania, wyżywienia, posiłki w czasie pracy na cmentarzu, czas wolny, kontakty młodzieży z Polski z miejscowymi Polakami, wyjazd do Kosowa na targ huculski, piknik niedzielny nad Prutem itd.).
Także mąż Stasi – Wołodia - był nam pomocny zarówno podczas prac na cmentarzu(m.in. naprawa głównej bramy wejściowej), jak i w pobycie w Kołomyi, będąc również naszym pilotem podczas wyjazdu w dniu wolnym od pracy do Kosowa i Szoszorów (znana miejscowość wypoczynkowa pomiędzy Kosowem, a Kołomyją).
Częśc grupy była zakwaterowana u pani Haliny, która wraz z mężem Wiktorem i siostrą Oksaną z dużą serdecznością i zaangażowaniem opiekowała się swoimi lokatorami, starając się także o urozmaicenie naszego czasu wolnego po pracy na cmentarzu (spacer po centrum Kołomyi, wizyta w muzeum pisanki).
Prace na cmentarzu z każdym dniem posuwały się do przodu.
W czwartek zmontowaliśmy naszą „tajemną broń”, czyli przywieziony z Polski sprzęt do podnoszenia i ustawiania ciężkich, kamiennych elementów pomników, który został zapewniony przez wrocławskie firmy „HAK” Sp. Z o.o. (wciągarka łańcuchowa) i „Inss-Pol” Sp. Z o.o. (przejezdna bramka do zawieszenia wciągarki łańcuchowej) – za co Panom Prezesom tych firm serdecznie dziękujemy.
Dzięki temu sprzętowi mogliśmy podnieść z ziemi i ustawić na właściwym miejscu dużą ilość bardzo ciężkich (kilkaset do nawet ponad 1000kg) elementów, co w ubiegłych latach wykonywane było wyłącznie ręcznie i z tego powodu niemożliwe było wówczas w ogóle dźwignięcie niektórych z nich.
Męska część grupy wykonywała głównie prace siłowe, przy czym koledzy Darek, Krzysztof i Władek – z racji posiadania wysokich umiejętności obsługi sprzętu spalinowego (kosy, piła łańcuchowa) – niezależnie od uczestnictwa w dźwiganiu elementów, większość czasu poświęcili na wycinkę ogromnej ilości chwastów i zarośli, umożliwiając nam przez to dotarcie do grobów.
Młodzież męska (jak i pozostali „starsi panowie”) również intensywnie pracowała przy odchwaszczaniu, posługując się narzędziami ręcznymi (maczety, sekatory, siekiery, łopaty itp.).
Praca ta pozwoliła na oczyszczenie (wycięcie i usunięcie) zarośli z około 4-5 ha obszaru cmentarza, odsłaniając jego wygląd i pozwalając wykonywać prace renowacyjne przy grobach usytuowanych w tym terenie.
We wtorek, na kilka godzin pojawiła się również grupa kilkudziesięciu harcerzy z Gorzowa Wlkp., która w drodze na wypoczynek na Ukrainie pomogła w usuwaniu chwastów i porządkowaniu tego, niemal 8 hektarowego, zabytkowego cmentarza.
Gdy dołączyliśmy do naszych kolegów w środę duża ilość wyciętych zarośli stanowiła dla nas miłe zaskoczenie.
Założeniem na ten rok dla Kołomyi było:
− oczyszczenie z chwastów i zarośli głównej alejki cmentarza, możliwie na całej jej długosci (około 800m), tj. od głównej bramy wejściowej przy ul. Mazepy aż do końcowego parkanu, na szerokość 2 rzędów grobów po obu stronach alei, aby grobowce i pomniki były całkowicie widoczne,
− wycięcie zarośli od ul. Mazepy do środkowej części cmentarza poza ww. pas alejki, możliwie na całą szerokość cmentarza (około 100m),
− odczyszczenie na odchwaszczonym terenie jak największej ilości grobowców i pomników,
− równolegle z pracami porządkowymi dokonanie wydobycia z ziemi i podniesienia, z ustawieniem na właściwym miejscu, możliwie maksymalnej ilości kamiennych elementów (piaskowiec, marmur, granit, beton) grobowców i pomników,
− odnowienie napisów na odczyszczonych pomnikach i grobowcach,
− tam gdzie to będzie możliwe (i zdążymy) oczyszczenie i pomalowanie elementów metalowych w rejonie grobowców (płotki, elementy dekoracyjne itp.),
− zaimpregnowanie oczyszczonych i odmalowanych (napisy) elementów kamiennych (marmur, piaskowiec, granit, wapień) grobowców i pomników ofiarowanymi nam przez „Instytut Chemii Przemysłowej” w Warszawie i firmę „DAF” Artur Figiel z Trzebnicy (kierownictwu obu firm serdecznie dziękujemy) specjalistycznymi preparatami.
Priorytetem było (tak jak w roku poprzednim) odchwaszczenie maksymalnie dużego obszaru cmentarza, aby możliwy był dostęp do grobów i by były one widoczne z alejek komunikacyjnych, a także wydobycie (odkopanie przewróconych i zapadniętych częściowo lub całkowicie w podłoże), podniesienie, oczyszczenie i ustawienie na pierwotnym miejscu jak największej ilości elementów pomników i grobówców, aby przerwać ich erozję i zachować do dalszej, przyszłej renowacji.
Tak więc, po połączeniu się w jedną grupę, w kolejnych dniach, kontynuowaliśmy mozolną pracę na kołomyjskim zabytkowym cmentarzu.
Wraz z naszą grupą (z Polski) pracował z nami codziennie Wołodia Sanojca, u którego część grupy była zakwaterowana (tak jak w roku ubiegłym), a także - w miarę wolnego od zajęć zawodowych czasu – Stasia Kołysenko (Prezes Towarzystwa Kultury Polskiej „Pokucie” w Kołomyi), która opiekowała się nami w czasie całego pobytu w każdym koniecznym aspekcie (organizacja zakwaterowania, wyżywienia, posiłki w czasie pracy na cmentarzu, czas wolny, kontakty młodzieży z Polski z miejscowymi Polakami, wyjazd do Kosowa na targ huculski, piknik niedzielny nad Prutem itd.).
Także mąż Stasi – Wołodia - był nam pomocny zarówno podczas prac na cmentarzu(m.in. naprawa głównej bramy wejściowej), jak i w pobycie w Kołomyi, będąc również naszym pilotem podczas wyjazdu w dniu wolnym od pracy do Kosowa i Szoszorów (znana miejscowość wypoczynkowa pomiędzy Kosowem, a Kołomyją).
Częśc grupy była zakwaterowana u pani Haliny, która wraz z mężem Wiktorem i siostrą Oksaną z dużą serdecznością i zaangażowaniem opiekowała się swoimi lokatorami, starając się także o urozmaicenie naszego czasu wolnego po pracy na cmentarzu (spacer po centrum Kołomyi, wizyta w muzeum pisanki).
Prace na cmentarzu z każdym dniem posuwały się do przodu.
W czwartek zmontowaliśmy naszą „tajemną broń”, czyli przywieziony z Polski sprzęt do podnoszenia i ustawiania ciężkich, kamiennych elementów pomników, który został zapewniony przez wrocławskie firmy „HAK” Sp. Z o.o. (wciągarka łańcuchowa) i „Inss-Pol” Sp. Z o.o. (przejezdna bramka do zawieszenia wciągarki łańcuchowej) – za co Panom Prezesom tych firm serdecznie dziękujemy.
Dzięki temu sprzętowi mogliśmy podnieść z ziemi i ustawić na właściwym miejscu dużą ilość bardzo ciężkich (kilkaset do nawet ponad 1000kg) elementów, co w ubiegłych latach wykonywane było wyłącznie ręcznie i z tego powodu niemożliwe było wówczas w ogóle dźwignięcie niektórych z nich.
Męska część grupy wykonywała głównie prace siłowe, przy czym koledzy Darek, Krzysztof i Władek – z racji posiadania wysokich umiejętności obsługi sprzętu spalinowego (kosy, piła łańcuchowa) – niezależnie od uczestnictwa w dźwiganiu elementów, większość czasu poświęcili na wycinkę ogromnej ilości chwastów i zarośli, umożliwiając nam przez to dotarcie do grobów.
Młodzież męska (jak i pozostali „starsi panowie”) również intensywnie pracowała przy odchwaszczaniu, posługując się narzędziami ręcznymi (maczety, sekatory, siekiery, łopaty itp.).
Praca ta pozwoliła na oczyszczenie (wycięcie i usunięcie) zarośli z około 4-5 ha obszaru cmentarza, odsłaniając jego wygląd i pozwalając wykonywać prace renowacyjne przy grobach usytuowanych w tym terenie.

Ustawianie pomnika Walentego Milewskiego

Efekt końcowy

Figura wykopana z ziemi w 2010 r.

Dzięki sprzętowi mogła stanąc na swoim miejscu w 2011 r.
Panie natomiast w większości zajmowały się mozolnym oczyszczaniem samych grobowców i pomników, terenu bezpośrednio do nich przyległego i odnawianiem napisów na pomnikach.
Także oczywiście, w miarę potrzeb i czasu, uczestniczyły w ogólnych pracach porządkowych obszaru cmentarza.
W czasie pracy:
W czasie pracy:

Marysia Ł.

Hania

Julia
W razie konieczności wszyscy z nas wykonywali każdą niezbędną pracę.
Pierwsze dni w Kołomyi, ze względu na deszczową pogodę, nieco utrudniły i spowolniły przebieg pracy, ale później warunki pogodowe poprawiły się i praca szła raźniej.
Po tygodniu niestety kilka osób musiało wracać do kraju i zostaliśmy w zmniejszonym składzie.
Mimo tego prace posuwały się intensywnie i wygląd cmentarza zmieniał się zdecydowanie pozytywnie.
Dzięki intensywnej pracy uczestników grupy, osób miejscowych i harcerzy została odchwaszczona ponad połowa obszaru cmentarza, podniesiono i ustawiono (po odczyszczeniu) na właściwe miejsce elementy kilkuset pomników i grobowców,
odczyszczono kompleksowo (odchwaszczenie, usunięcie porostów i warstwy powierzchniowych zanieczyszczeń, umycie) i odnowiono napisy na kilkudziesięciu pomnikach i grobowcach oraz dokonano impregnacji specjalistycznymi preparatami 15 dużych pomników (piaskowiec, granit, wapień, biały marmur).
Oczywiście potrzeby dla tamtejszego cmentarza są jeszcze wielkie, więc oczekuje on kontynuacji działań w następnych latach.
Oprócz wykonywania żmudnych i ciężkich robót na cmentarzu korzystaliśmy także pożytecznie z pozostałego po pracy czasu wolnego.
Codziennie, przebywając w otoczeniu i towarzystwie miejscowych mieszkańców Kołomyi, nawiązywaliśmy (lub kontynuowaliśmy) kontakty towarzyskie, dowiadując się o warunkach życia miejscowych Polaków i zaprzyjaźnionych Ukraińców, poznając dzięki nim miasto i jego okolice.
W dniu 10.07.2011 r. (niedziela) nasi miejscowi znajomi, z inspiracji i pod kierownictwem Stasi Kołysenko zorganizowali dla nas wszystkich wspólny piknik nad legendarnym chyba dla Kresowian z tego regionu, Prutem („... tam szum Prutu, Czeremoszu do tańca przygrywa...”).
Słoneczna, choć nieco zmienna w tym dniu pogoda umożliwiła spędzenie w bardzo miłej atmosferze kilku godzin na łonie przyrody, kąpiąc się, śpiewając znane wszystkim piosenki, spożywając przyniesione przez naszych wszystkich gospodarzy i przygotowane na rozpalonym ognisku potrawy grilowe. Żal było opuszczać miejsce biesiadowania gdyż atmosfera zabawy była wyśmienita.
Cóż? Poniedziałek zbliżał się nieubłaganie i czekały nas kolejne dni pracy na cmentarzu.
Pierwsze dni w Kołomyi, ze względu na deszczową pogodę, nieco utrudniły i spowolniły przebieg pracy, ale później warunki pogodowe poprawiły się i praca szła raźniej.
Po tygodniu niestety kilka osób musiało wracać do kraju i zostaliśmy w zmniejszonym składzie.
Mimo tego prace posuwały się intensywnie i wygląd cmentarza zmieniał się zdecydowanie pozytywnie.
Dzięki intensywnej pracy uczestników grupy, osób miejscowych i harcerzy została odchwaszczona ponad połowa obszaru cmentarza, podniesiono i ustawiono (po odczyszczeniu) na właściwe miejsce elementy kilkuset pomników i grobowców,
odczyszczono kompleksowo (odchwaszczenie, usunięcie porostów i warstwy powierzchniowych zanieczyszczeń, umycie) i odnowiono napisy na kilkudziesięciu pomnikach i grobowcach oraz dokonano impregnacji specjalistycznymi preparatami 15 dużych pomników (piaskowiec, granit, wapień, biały marmur).
Oczywiście potrzeby dla tamtejszego cmentarza są jeszcze wielkie, więc oczekuje on kontynuacji działań w następnych latach.
Oprócz wykonywania żmudnych i ciężkich robót na cmentarzu korzystaliśmy także pożytecznie z pozostałego po pracy czasu wolnego.
Codziennie, przebywając w otoczeniu i towarzystwie miejscowych mieszkańców Kołomyi, nawiązywaliśmy (lub kontynuowaliśmy) kontakty towarzyskie, dowiadując się o warunkach życia miejscowych Polaków i zaprzyjaźnionych Ukraińców, poznając dzięki nim miasto i jego okolice.
W dniu 10.07.2011 r. (niedziela) nasi miejscowi znajomi, z inspiracji i pod kierownictwem Stasi Kołysenko zorganizowali dla nas wszystkich wspólny piknik nad legendarnym chyba dla Kresowian z tego regionu, Prutem („... tam szum Prutu, Czeremoszu do tańca przygrywa...”).
Słoneczna, choć nieco zmienna w tym dniu pogoda umożliwiła spędzenie w bardzo miłej atmosferze kilku godzin na łonie przyrody, kąpiąc się, śpiewając znane wszystkim piosenki, spożywając przyniesione przez naszych wszystkich gospodarzy i przygotowane na rozpalonym ognisku potrawy grilowe. Żal było opuszczać miejsce biesiadowania gdyż atmosfera zabawy była wyśmienita.
Cóż? Poniedziałek zbliżał się nieubłaganie i czekały nas kolejne dni pracy na cmentarzu.

Targ huculski w Kosowie

Szoszory

Odpoczynek nad Prutem, a właściwie nad odnogą - Pistinką

Wiesiek, Wołodia, Wiktor, Grzegorz, Tomek w Pistince

Wiesiek, Wołodia, Wiktor, Grzegorz, Tomek w Pistince
Te dni przynosiły, oprócz zmęczenia i znużenia, także chwile zadowolenia i satysfakcji, bowiem zaczął być już coraz częściej dostrzegalny efekt naszego mozolnego działania.
Coraz więcej grobów było wydobytych z dżungli zarośli, kolejne elementy znajdowane w podłożu były ustawiane na swoim pierwotnym miejscu, część pomników została już dokładnie odczyszczona i wymyta myjką ciśnieniową, a niektóre z nich wyschły na tyle, że można było przystąpić do malowania na nich zniszczonych i brakujących napisów.
Po tych działaniach sporo pomników odzyskało niegdysiejszy, pierwotny wygląd.
Zauważyłem, że szczególnie młodzież (choć także każdy z nas dorosłych) po tym czasie czuła się związana emocjonalnie z wieloma ratowanymi przez siebie pomnikami i odczuwała satysfakcję z tego, że ich praca przyniosła takie pozytywne efekty.
Poniżej niektóre z odnowionych i zaimpregnowanych pomników:
Coraz więcej grobów było wydobytych z dżungli zarośli, kolejne elementy znajdowane w podłożu były ustawiane na swoim pierwotnym miejscu, część pomników została już dokładnie odczyszczona i wymyta myjką ciśnieniową, a niektóre z nich wyschły na tyle, że można było przystąpić do malowania na nich zniszczonych i brakujących napisów.
Po tych działaniach sporo pomników odzyskało niegdysiejszy, pierwotny wygląd.
Zauważyłem, że szczególnie młodzież (choć także każdy z nas dorosłych) po tym czasie czuła się związana emocjonalnie z wieloma ratowanymi przez siebie pomnikami i odczuwała satysfakcję z tego, że ich praca przyniosła takie pozytywne efekty.
Poniżej niektóre z odnowionych i zaimpregnowanych pomników:






Zakończenie naszego działania na kołomyjskim cmentarzu w sobotę 16 lipca odbyło się w sposób uroczysty, gdyż w kościele z 1896 r pw. św. Ignacego Loyoli Ksiądz Kazimierz Wysocki odprawił wieczorem mszę św. w intencji naszej grupy (z podziękowaniem oraz o pomyślność i szczęśliwy powrót do kraju), po czym udaliśmy się na cmentarz, gdzie zapaliliśmy na uporządkowanych mogiłach znicze, a ksiądz Kazimierz odmówił (przy naszym udziale) modlitwę za pochowanych tam zmarłych.
Na zakończenie dnia, w domu Ulany i Wołodii Sanojców, spotkaliśmy się (Stasia i Wołodia Kołysenko, Halina z mężem Wiktorem, Oksana, Ulana i Wołodia Sanojca i nasza grupa z Polski) na uroczystej kolacji pożegnalnej, dziękując sobie wzajemnie za czas wspólnie spędzony w Kołomyi, miło i pożytecznie.


W niedzielę rano wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski i w późnych godzinach nocnych dotarliśmy szczęśliwie do Wrocławia, rozjeżdżając się do swoich domów.
Wyjazd ten i wykonane prace, oprócz chęci i zaangażowania każdego z uczestników grupy, wymagały także finansowego i materialnego wsparcia wielu osób i instytucji.
Dzięki temu wsparciu możliwy był wyjazd naszych wolontariuszy z kraju (pokrycie kosztów przejazdu, ubezpieczenia, noclegu, wyżywienia), a także zaopatrzenie w niezbędne narzędzia i sprzęt (samochody na przejazd, łopaty, grabie, sekatory, siekiery, piły i kosy spalinowe, agregat prądotwórczy, myjka ciśnieniowa, materiały budowlane, środki klejące, impregnaty do kamienia, pędzle, szpachle, szczotki, farby, sprzęt do podnoszenia ciężkich elementów i ... szereg, szereg innych środków i materiałów.
Było to niemałe przedsięwzięcie logistyczne, które zostało zrealizowane dzięki wielu osobom i instytucjom.
Osobiście pragnę serdecznie podziękować uczestnikom grupy za ich mozolną i wytężoną pracę, a więc fizyczną realizację celu akcji na cmentarzach w Zimnej Wodzie i Kołomyi w 2011 roku. Prowadzoną niejednokrotnie w przykrych warunkach pogodowych (deszcze, upały) oraz w różnych warunkach zakwaterowania (u miłych i serdecznych gospodarzy, jednak w ograniczonych możliwościach lokalowych).
Dziękuję więc (kolejność przypadkowa) Julii, Hani, Marysi Ł., Marysi M., Grzegorzowi, Dorianowi, Tomkowi, Wiktorowi, Dorocie, Darkowi, Władkowi, Krzysztofowi, Wieśkowi i Romie.
Drugą grupę „uczestników” akcji „Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia”, którzy umożliwili działalność na cmentarzach w Zimnej Wodzie i Kołomyi w lipcu 2011 roku stanowią m.in. (niestety trudno tu wymienić wszystkich, więc przepraszam z góry tych, których niechcący pominę):
− Pani red. Grażyna Orłowska-Sondej (motor napędowy wszelkich akcji na rzecz Kresów, w tym oczywiście „Mogiły”),
− władze wrocławskiego Kuratorium Oświaty (wpółorganizator akcji),
− Towarzystwo Miłośników Kultury Kresowej z Wrocławia (współorganizator akcji),
− szkoły, placówki, instytucje, zakłady pracy (ich uczniowie, rodzice, nauczyciele, kierownictwo, pracownicy), organizacje związkowe i osoby prywatne - które ofiarowały swój czas i środki pieniężne na rzecz akcji,
− Parafie (ich proboszczowie i parafianie) – które ofiarowały środki finansowe na rzecz akcji,
Wsparcie materiałowe i sprzętowe dla działań naszej grupy (Zimna Woda, Kołomyja) w roku 2011 zapewniły firmy i osoby:
− HAK sp. z o.o. Wrocław ul. Jerzmanowska 73 – wsparcie sprzętowe -wciągarka łańcuchowa,
− Instytut Chemii Przemysłowej im. I. Mościckiego w Warszawie ul. Rydygiera 8 - preparat impregnujący do elementów kamiennych pomników,
− Artur Figiel Firma "DAF" - Trzebnica ul. Prusicka 22 - narzędzia, chwastobójcze środki chemiczne, farby, materiały budowlane i ogrodnicze, impregnaty do pomników,
− Inss-Pol Sp. z o.o. Wrocław ul. Krakowska 36-38 - wsparcie sprzętowe – bramka do wciągarki,
− Jerzy Doleczek "ADO" PHTU Andrzej Doleczek Wrocław ul. Kielecka 12 – znicze
− Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Trzebnicy - sprzęt spalinowy
Moje podziękowanie kieruję również pod adresem pani konserwator zabytków Jolanty Marosik za Jej cenne podstawowe wskazówki konserwatorskie, choć nie w pełni zdążyłem je wykorzystać na Ukrainie.
Wszystkim wyżej wymienionym organizacjom, parafiom, instytucjom, firmom i osobom, a także tym niewymienionym, serdecznie dziękuję za udział w zorganizowaniu i umożliwieniu realizacji wyjazdu naszej grupy wolontariuszy na cmentarze, zachęcając do dalszego, kolejnego wspierania dzieła ratowania polskich cmentarzy na Ukrainie.
Oddzielne podziekowania chcę skierować do osób, które były zaangażowane w nasz pobyt i pracę na terenie Ukrainy tj.:
− w Zimnej Wodzie nasi gospodarze Rusłana i Orest Tandirjak oraz Ksiądz Jacek Kocur z asystującymi mu na cmentarzu 2 Siostrami zakonnymi,
− w Kołomyi: Stasia i Wołodia Kołysenko – opiekunowie naszego całego pobytu i organizatorzy akcji po stronie miejscowej, gospodarze pobytu (noclegi, wyżywienie opieka codzienna) Ulana i Wołodia Sanojca, Halina, Wiktor, Oksana, Ksiądz Kazimierz Wysocki.
Myślę, że akcja ratowania cmentarzy w Zimnej Wodzie i Kołomyi przeprowadzona w lipcu 2011 r. przyniosła pozytywne efekty, które będą widoczne przez następne lata, a wszystkim uczestniczącym w niej podmiotom dała satysfakcję i poczucie pożytecznego wspólnego działania na rzecz pamięci o naszej kulturze i historii.
Młodzież, mam nadzieję, poczuła atmosferę Kresów, która (oby) zapoczątkowała jej świadome i zaangażowane zainteresowanie się tamtym terenem, w kierunku ratowania dziedzictwa naszych przodków.
Wszystkim serdecznie dziękuję
Zbyszek Saganowski
Artykuł przeczytano 369 razy