Pomoc dla Ukrainy – 2023 rok – drugi transport
Fot. 1 Kościół parafii p.w. Matki Bożej Fatimskiej w xxxxxxxxx, koło Lwowa
Towarzystwo Miłośników Kultury Kresowej kontynuuje pomoc humanitarną dla walczącej już rok z agresorem rosyjskim Ukrainy.
Po dostarczeniu w święto Trzech Króli pierwszej partii pomocy humanitarnej do xxxxxxxxxxx – pojechała na Ukrainę, w dniach 24-27.02.2023 r, kolejna „przesyłka”.
Tym razem postanowiliśmy zakupić i dostarczyć awaryjne źródło zasilania dla Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w xxxx, gdyż nękające Ukrainę częste wyłączenia zasilania elektrycznego bardzo komplikują codzienne funkcjonowanie pomieszczeń, w których Siostry opiekują się i prowadzą zajęcia z dziećmi.
Fot. 2 Grafik wyłączeń prądu w xxxxxx, u Sióstr Franciszkanek – wyznaczający tryb aktywności urządzeń i obwodów elektrycznych
W pomieszczeniach tych, zwłaszcza gdy trwa jeszcze zimna pora roku, aby dzieci mogły przebywać, konieczne jest funkcjonowanie ogrzewania, a to podczas zaniku prądu w sieci jest niemożliwe, gdyż sterowanie układem i pompami c.o. nie jest wówczas czynne.
Na podstawie doświadczenia z parafią w xxxxxx, gdzie dostarczony w styczniu br. układ zasilania awaryjnego (falownik i 2 duże akumulatory) działa wyśmienicie (ksiądz proboszcz Jan Fafuła wyraził duże zadowolenie z posiadania układu), zdecydowaliśmy się na podobne rozwiązanie u Sióstr.
Fot. 3 Takie „zestawy oświetlenia awaryjnego” były w użyciu w parafii Matki Bożej Fatimskiej w xxxxxxxxxx, w salkach, gdzie odbywały się zajęcia (np. nauka religii, nauka j. polskiego) – do czasu zastosowania falownika z akumulatorami
W parafii Matki Bożej Fatimskiej w xxxxxxxxx, gdy brak jest zasilania elektrycznego z sieci ogólnej, falownik natychmiast przełącza układ i podaje napięcie do obwodów i urządzeń elektrycznych obiektu, po właściwym przetworzeniu, z naładowanych wcześniej akumulatorów.
Zastosowany tam zestaw wystarczy, aby nieprzerwanie pracował układ zasilania elektrycznego w obwodzie ogrzewania budynku, nagłośnienie kościoła i oświetlenie pomieszczeń. Tak więc zarówno podczas odprawianych w kościele nabożeństw, jak i podczas zajęć w salkach (np. nauka języka polskiego, nauka religii) nie występują żadne zakłócenia w zasilaniu elektrycznym.
Fot. 4 Zainstalowany w xxxxxxxxxxx falownik z akumulatorami spisuje się doskonale
Przy tym rozwiązaniu nie ma przerw i perturbacji związanych z ewentualnym uruchamianiem spalinowego agregatu prądotwórczego (czas potrzebny na uruchomienie generatora, hałas, spaliny itp.). Rozwiązanie z falownikiem i akumulatorami jest bardzo wygodne.
Z uwagi na to, że w xxxxxx wystarczy zestaw o mniejszej mocy taki też zakupiliśmy.
Po zaapelowaniu do najbliższych przyjaciół udało nam się zebrać konieczną kwotę pieniędzy i zakupić odpowiedni zestaw. Swój wkład w zebraną kwotę mieli: Dorota z Krakowa oraz Krzysztof, Marek i Szczepan z Wrocławia-Złotnik.
Fot. 5 Falownik z akumulatorami dostarczony do xxxxxxxxxx– po zainstalowaniu
Aby nie jechać na Ukrainę z samym zasilaniem awaryjnym podjęliśmy działania umożliwiające pozyskać inne jeszcze dary pomocy humanitarnej. Dzięki tym staraniom otrzymaliśmy pomoc głównie w postaci żywności.
Bardzo życzliwie i szybko zareagowała na nasze wystąpienie Firma TARCZYŃSKI S.A. z Ujeźdźca Małego, która ofiarowała nam 500 kg kabanosów.
Fot. 6 Żywność podarowana przez Firmę Tarczyński S.A.
Jak zawsze mogliśmy liczyć na zaprzyjaźnione Harcerki ZHR z 10 Ślężańskiej Drużyny Harcerek „Szlak” im. Danuty Siedzikówny ps. Inka w Sobótce, które wspomogły nas w żywność i słodycze z długim terminem przydatności.
Na apel ks. Jana Fafuły o pomoc w zdobyciu „czarno-białej” drukarki komputerowej na toner, o którą prosiła go jedna z placówek i nasze prośby do przyjaciół, otrzymaliśmy aż 2 sztuki takiego sprzętu na format drukowania A3, a dodatkowo jedna z życzliwych osób przekazała nam zestaw komputerowy (stacja i monitor).
Fot. 7 Boczne drzwi samochodu przed zamknięciem – „na styk” z ładunkiem
Do tych darów dołożyliśmy jeszcze 2 wózki dziecięce (po 2 gondole tzn. podstawowa głęboka plus spacerówka) i 2 łóżeczka dziecięce z materacami oraz spory pakiet pościeli, które to rzeczy ofiarowało Złotnickie Centrum Spotkań przy Parafii Najświętszej Maryi Panny Różańcowej we Wrocławiu-Złotnikach.
Kolega Maciej, sobie wiadomymi ścieżkami, dostarczył jeszcze do tego transportu 3 wielkie kartony fartuchów chirurgicznych.
Fot. 8 Tył samochodu posiadał małe, wolne przestrzenie na uzupełnienie w Krakowie karmą dla zwierząt
Wszystkie powyższe dary z trudem upchaliśmy do osobowego busa, wyjmując wcześniej z niego ławki dla pasażerów i w dniu 24 lutego br. wyruszyliśmy z Wrocławia na Ukrainę, prosząc jednocześnie przyjaciół o modlitwę w intencji bezpiecznej podróży, gdyż w tym dniu wypadała akurat rocznica napaści Rosji na Ukrainę i obawialiśmy się o to czy Putin nie zarządzi jakichś „fajerwerków”(?).
Na wszelki wypadek, po ostrzeżeniu ze strony polskiej placówki dyplomatycznej na Ukrainie, zabraliśmy dla siebie hełmy i kamizelki kuloodporne.
Fot. 9 Zalecony nam przez ambasadę polską, na czas podróży, rynsztunek osobisty
W trakcie jazdy ku granicy wstąpiliśmy do Krakowa, gdzie wieloletnie wolontariuszki naszego Towarzystwa Asia i Dorotka wzbogaciły ładunek o duże ilości karmy dla psów i kotów (suchej w worach i mokrej w puszkach), z przeznaczeniem do xxxxxxxx, gdzie u Sióstr Niepokalanek tych zwierząt zgromadziło się dość sporo, m.in. przyjeżdżając z uchodźcami z rejonu działań wojennych.
Przed granicą wyładowaliśmy w Przemyślu, do umówionej osoby, 50 kg kabanosów, które miały być przez nią dostarczone na Wołyń.
Ku naszemu miłemu zdziwieniu samo przejście przez granicę (obie strefy – polska i ukraińska) udało nam się pokonać bardzo sprawnie, a całość odpraw trwała 40 minut.
Po przekroczeniu granicy udaliśmy się do xxxxxxx, gdzie przekazaliśmy 50 kg kabanosów Siostrom Franciszkankom Rodziny Maryi, a już wieczorem otrzymaliśmy od Siostry Elżbiety fotografię obrazującą przekazanie części tej wędliny na front, dla żołnierzy z tego miasta.
Kolejnym przystankiem w podróży była xxxxxx. Tam, w parafii Matki Bożej Fatimskiej zostawiliśmy 50 kg kabanosów, wózki i łóżeczka dziecięce, pościel, drukarki i zestaw komputerowy. Po krótkiej rozmowie z Księdzem Proboszczem Janem ruszyliśmy do xxx.
W xxxxxxxxx, przy kościele parafii św. Mikołaja przekazaliśmy Księżom Salezjanom 40 kg wędliny „Tarczyński” i zdążyliśmy jeszcze wziąć udział w odprawianej wieczorem Drodze Krzyżowej.
Fot. 10 „Droga Krzyżowa” u Św. Mikołaja
Następnie, po dojechaniu do xxxxxxxx Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, wypakowaliśmy kolejne 40 kg wędlin, parę innych „drobiazgów” oraz zestaw zasilania awaryjnego i po obfitym posiłku skorzystaliśmy z noclegu.
W drugim dniu podróży ruszyliśmy do pobliskiego xxxxxxxx, aby „spenetrować” tamtejszy stary cmentarz, w poszukiwaniu przodków. W trakcie pobytu na cmentarzu nastąpił alarm przeciwlotniczy, który po krótkim czasie został odwołany.
Fot. 11 xxxxxx – cmentarz
Fot. 12 Zapalenie znicza i krótka modlitwa za naszych zmarłych przodków, którzy spoczywają w xxxxxxx
Dalsza droga prowadziła do Stanisławowa, gdzie w Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego przekazaliśmy 30 kg darów Firmy Tarczyński S.A. i mogliśmy porozmawiać dłuższą chwilę z paniami Danusią i Aliną o problemach czasu wojny i działaniach Centrum na rzecz wspomagania żołnierzy i ludności w panujących wojennych warunkach.
Fot. 13 Żywność przekazana w Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w xxxxxxxx
Po sympatycznym spotkaniu w xxxxxxx udaliśmy się przez xxxxxx (tutaj spotkanie i rozmowa z panią Olą, opiekującą się miejscowym kościołem parafii p.w. Wniebowzięcia NMP i przekazanie symbolicznej ilości 10 kg wędlin dla parafian) do nieistniejącej dzisiaj miejscowości xxxxxxf, której teren znajduje się obecnie w granicach wioski xxxxxx.
Fot. 14 Kościół parafii p.w. Wniebowzięcia NMP w xxxxxx
Fot. 15 Czekająca na nas Pani Ola
W xxxxxxxxxxxxxxxx chcieliśmy zorientować się co pozostało po dawnych mieszkańcach tej wioski, którzy byli przodkami sporej grupy dzisiejszych mieszkańców m.in. Wrocławia i Dolnego Śląska.
Pechowo dzień ten był bardzo nieprzyjazny pogodowo, gdyż wiał bardzo silny, lodowaty wiatr i padały grube płaty śniegu, a to wszystko topniało na podłożu. Na miejscu okazało się, że po przejechaniu wąską drogą gruntową wzdłuż tej wioski, około 1 km, w kierunku ginącego już w zaroślach starego cmentarza, nasz samochód utknął w błocie.
Po wielu próbach wycofania auta z błotnistego dołka, przy tytanicznym wspomaganiu od zewnątrz przez kolegę Macieja, udało się wydostać z tego zagłębienia i wycofać kilkadziesiąt metrów w bezpieczniejszy odcinek drogi, tj. z większą ilością trawy i twardej ziemi. Z tego miejsca, do cmentarza mieliśmy jeszcze około 1-1,5 km drogi, o mokrym, błotnistym, miejscowo trawiastym podłożu, który to odcinek można było pokonać wyłącznie pieszo.
Fot. 16 Droga przez xxxxxxxxxx w kierunku cmentarza
Po krótkim wahaniu – iść w takiej pogodzie, czy nie iść(?), stwierdziliśmy, że nie po to jechaliśmy z Wrocławia do tej pory około 900 km żeby teraz odpuścić ten krótki odcinek. Ruszyliśmy więc pieszo, a po walce o wycofanie samochodu z błota uciekła nam z głowy wcześniejsza myśl o zabraniu ze sobą z pojazdu przygotowanych zniczy.
Fot. 17 Stare gospodarstwo w xxxxxxxxxx
Fot. 18 Rozsypująca się już chata w dawnej polskiej miejscowości
Fot. 19 Chata trzymająca się jeszcze nie najgorzej
Po dotarciu w rejon cmentarza w butach naszych już dobrze chlupało, a nogawki spodni były do kolan mokre i obłocone. Zdołaliśmy jednak nieco „pobuszować” w chwastach i drzewnych samosiejkach po terenie cmentarza i zrobić trochę zdjęć.
Fot. 20 Widok cmentarza w xxxxxxxxxxx
Widać, że na tym cmentarzu zachowała się jeszcze w miarę dobrze (czytelnie) spora część pomników nagrobnych, choć czas zrobił swoje.
Fot. 21 Jeden z przewróconych pomników
Fot. 22 Leżący w ziemi element bardzo dobrze zachowany „Katarzyna Wierzbicka zmarła 17/IV 1909
Fot. 23 Mogiły w zaroślach
Fot. 24 Zapomniana osoba – choć zachowane literki TS zdają się informować „Tu Spoczywa”(?)
Fot. 25 Zamontowana tabliczka, na butwiejącym krzyżu chyba długo się nie utrzyma(?). Tragiczna treść - „Ofiary śmierci skrytobójczej Stefania i Piotr Zachara pomordowani dnia 14.III.1945, Postawiono ten krzyż w listopadzie 2003 r.”
Trochę dziwi, że tak niewielki obszar cmentarza i to co na nim znajduje się jeszcze z mogił i pomników, nie zostało dotychczas jakoś uratowane przez potomków pochowanych tam osób(?) tak, aby pamięć o przodkach została zachowana, a co najmniej możliwie przedłużona.
Nie trzeba przecież wiele, bo obiektów pochówkowych nie została tam jakaś ogromna ilość (szacuję, że około kilkudziesięciu pomników, krzyży i mogił). Kilka dni pracy kosą i piłą spalinową, sekatorem i maczetą, trochę wody, szczotek, odpowiedniej farby i pędzli.
Może nieco cementu, prostych materiałów budowlanych i narzędzi i cmentarz stanowiłby godne miejsce pamięci o polskich mieszkańcach tamtej wsi. Może nawet udałoby się porozumieć z mieszkającymi tam dziś kilkoma rodzinami, oczywiście także z zarządcą terenu (Radą Wiejską), a większość prac związanych z wycinką zarośli byliby w stanie wziąć na siebie ci mieszkańcy.
Owszem jest tam na mogiłach kilka tabliczek wykonanych i umieszczonych na nich w ostatnich latach, ale one też marnieją (np. leżąc na ziemi), a całość cmentarza sprawia mocno przygnębiające wrażenie. Szkoda, że nie widać jakiejś konkretnej inicjatywy i działań ratujących to miejsce spoczynku Polaków(!).
W pobliżu cmentarza widać także jeszcze jakieś resztki murów stojącego tam niegdyś kościoła, który w czasach funkcjonowania był bardzo okazały – co można zobaczyć w różnych publikacjach internetowych.
Fot. 26 Znikome ślady po kościele w xxxxxxxxx
Po takiej smutnej „wizji lokalnej” powróciliśmy, przez błoto, kałuże i mokrą trawę, do samochodu. Tam osobiście musiałem zdjąć mokre buty i skarpetki i po założeniu suchych skarpet, korzystając z wiezionych ze sobą domowych sabotów, poprowadziłem samochód w dalszą trasę. Ze względu na wąską drogę, na której nie było możliwości zawrócenia, należało 1 km pokonać tyłem, co bardzo mocno dało w kość mojemu kręgosłupowi szyjnemu, ale po dojechaniu do najbliższego rozwidlenia dróg pojechaliśmy już do przodu i dotarliśmy do xxxxx, gdzie mogliśmy wyładować kolejną partię darów.
Przy obiekcie dla uchodźców, na terenie parafii Św. Ignacego Loyoli, dokonaliśmy rozładunku kolejnych darów (m.in. 95 kg kabanosów, 4 kartony trwałej żywności i sprzętów kuchennych) i porozmawialiśmy chwilę z Ks. Proboszczem Michałem oraz naszymi innymi przyjaciółmi.
Fot. 27 xxxxxxxx, parafia św. Ignacego Loyoli, budynek, w której przebywają uchodźcy. Tu oczekiwał nas Ks. Michał i nasi kołomyjscy Przyjaciele
Po serdecznym pożegnaniu ruszyliśmy w drogę do planowego miejsca noclegu tj. klasztoru Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP w xxxxxx.
Fot. 28 xxxxxxx kaplica w Wielkopostnej scenerii
U Sióstr pozostawiliśmy 95 kg darów Firmy Tarczyński oraz całą karmę dla zwierząt z Krakowa, a po wieczornym posiłku porozmawialiśmy dłuższą chwilę z zabieganą Siostrą Julią, przełożoną domu.
Usłyszeliśmy jakie trudności mają Siostry na co dzień w szczególnie ciężkiej aktualnej rzeczywistości wojennej, gdy mają w swoich murach pod opieką około 60 uciekinierów z rejonów działań wojennych (głównie kobiety z dziećmi). Współczujemy Siostrom i podziwiamy.
Fot. 29 Na korytarzu przed każdymi drzwiami do pokoju zamieszkania uchodźców suszarki na wypraną odzież mieszkańców danego pomieszczenia
Fot. 30 …a także ich buty
Kolejny dzień, to odwiedzenie katakumb z Matką Marceliną Darowską, msza w kaplicy klasztornej i podróż w kierunku xxxxx.
Fot. 31 Katakumby w xxxxxxxxx
Fot. 32 Katakumby – widok od strony wejścia
Fot. 33 Miejsce spoczynku bł. Matki Marceliny Darowskiej
Po drodze odwiedzamy xxxxx, aby zorientować się co pozostało tam po dawnych mieszkańcach – Polakach i wstąpić na stary cmentarz.
Fot. 34 Jedna z chat w xxxxxxx
W wiosce zobaczyliśmy kilka starych chat, a w przylegającym do niej xxxxxxxx – 2 stare cmentarze, na których stoją jeszcze pomniki z polskimi nazwiskami, choć mocno niszczejące.
Fot. 35 Jeden ze starych cmentarzy w xxxxxxxxxxx
Fot. 36 Dobrze zachowany napis na jednym z pomników „Tu spoczywa ANDRZEJ STAWARSKI zm. 20/5/1917 w 64 r. życia Prosi o pozdrowienie Anielskie”
Fot. 37 Znajdujący się nieopodal drugi stary cmentarz w xxxxxxxx
Fot. 38 Ciekawy pomnik (resztka) na tamtejszym cmentarzu
Po wykonaniu zdjęć jedziemy już bezpośrednio do Lwowa, gdzie czeka na nas Redaktor Naczelna Radia Lwów -pani Maria Pyż, z dobrym sercem i obiecanymi pączkami domowego wypieku. Docieramy na spotkanie, tam przekazujemy około 40 kg wędliny i zostajemy zaproszeni na domowy posiłek, uwieńczony przepysznymi, jeszcze ciepłymi pączkami, prosto z wypieku.
Rozmawiamy również o obecnej sytuacji Ukrainy i przewidywaniach na najbliższy czas. Nie są to rozmowy brzmiące nazbyt optymistycznie, ale cóż? Możemy tylko na wszystkie możliwe dla nas sposoby wspomagać i oczekiwać pomyślnego przełomu.
Po spotkaniu wracamy do gościnnych Sióstr w xxxxxx, a kolejnego dnia wyruszamy w drogę powrotną do kraju, docierając szczęśliwie opróżnionym samochodem do Wrocławia.
Fot. 39 25-cio kilometrowa kolejka Tirów do granicy z Polską
W podróży przejechaliśmy niemal 2000 km, dostarczyliśmy około 750-800 kg darów pomocy humanitarnej, wstąpiliśmy na trasie naszej jazdy do 13 miejscowości i spotkaliśmy się z wieloma, zaprzyjaźnionymi z nami ludźmi i środowiskami. Odbyliśmy wzruszające rozmowy i staraliśmy się nieść spotkanym ludziom pociechę, zapewniając o możliwie dalszej pomocy i wsparciu.
Fot. 40 Wskazanie licznika samochodu na zakończenie podróży
Dziękujemy wszystkim życzliwym Darczyńcom, dzięki którym mieliśmy co ze sobą zabrać i przekazać.
Byli to m.in.
- Firma Tarczyński S.A., - wędlina
- Złotnickie Centrum Spotkań, przy parafii NMP Różańcowej we Wrocławiu-Złotnikach – wózki, łóżeczka, pościel,
- Harcerki ZHR z 10 Ślężańskiej Drużyny Harcerek „Szlak” im. Danuty Siedzikówny ps. Inka w Sobótce – trwała żywność,
- Darczyńcy finansowi (zakup falownika i akumulatorów dla Bóbrki) – Dorota, Krzysztof, Marek i Szczepan,
- Marek i Darczyńcy Macieja – drukarki A3,
- Michał – zestaw komputerowy
– Asia i Dorota – karma dla zwierząt,
- Darczyńcy Maćka – fartuchy chirurgiczne,
Dziękujemy służbom granicznym Polski i Ukrainy za sprawne i szybkie dokonywanie odpraw.
Dziękujemy Konsulatowi RP we Lwowie za każdorazową opiekę konsularną.
Dziękujemy wszystkim pomagającym i wspierającym działanie na różne sposoby
Dziękujemy wreszcie wszystkim, którzy nas serdecznie gościli, a także udzielali noclegów na Terenie Ukrainy – Siostry Franciszkanki w xxxxxx i xxxxxx, Ks. Jan w xxxxxxxx, Ks. Michał oraz Pan Włodzimierz, Bolesław i Ulana w xxxxxxx, Panie Danusia i Alina w Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w xxxxxx, Pani Ola w xxxxxxx, Siostry Niepokalanki w xxxxx i Pani Maria Pyż z rodziną we xxxxxx
Serdecznie dziękuję również pozostałym osobom i instytucjom oraz naszym najbliższym, których tutaj nie zdołałem wymienić, a przyczyniły się do pomyślnego przeprowadzenia akcji.
Do następnego razu!
Artykuł przeczytano 442 razy