ODWIECZNA LUDZKA TUŁACZKA
Anna Małgorzata Budzińska
Temat wciąż przerażająco aktualny- ludzie na granicy. Już nieraz pisałam o tułaczce kresowej we wspomnieniach, jednak wciąż trzeba do tego wracać, bo współczujemy naszym przodkom, a nie widzimy udręki ludzi współcześnie.
Emigranci, wysiedleńcy, wypędzeni, deportowani, przesiedleńcy, uciekinierzy- jak zwał tak zwał, faktem jest, że ludzie muszą nieraz się przemieszczać w poszukiwaniu bezpieczeństwa, warunków do życia, polepszenia bytu, lub przymusowo, z nakazu władzy, w obronie życia.
Działo się tak od wielu wieków i dzieje się nadal. Powody są różne, a ludzka tułaczka wciąż wygląda smutno, nieraz tragicznie.
Inspiracją do napisania tego artykułu są wydarzenia na naszej granicy z Białorusią. Cokolwiek by nie mówić o politycznych przyczynach to efekt jest jednoznaczny- ludzie cierpią, a nawet umierają.
W takim niby religijnym kraju zapomina się o ważnych słowach Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40). Wysiłek podejmowany ze względu na Jezusa dla konkretnej osoby przynosi owoce zmieniające rzeczywistość na zawsze! A u nas co?!... Nie bądźmy obojętni!
1-ewangelia
Ludzie w tamtych regionach już się opamiętali, nawet niektórzy policjanci okazują serce i wyrozumiałość. Jednak nie wszyscy policjanci, pogranicznicy i żołnierze zrozumieli potrzebę pomocy każdemu CZŁOWIEKOWI. Są też okrutne działania… Czytamy o nich codziennie…
2-dziecko na granicy
Jednak zielone lampiony rozbłysły w wielu miejscach. Te lampiony są znakiem, że dom jest gościnny dla każdego przybysza i oferuje pomoc niezależnie od wszystkiego.
3-Lampion –znak możliwości pomocy
Pisze o tym na facebooku Aga Jakoniuk z miejscowości Judzianka:
„Dziś w południe w pobliżu mojego domu zatrzymano rodzinę z 3 małych dzieci. (celowo nie używam słowa uchodźcy) Policjanci zachowali się przyzwoicie i naprawdę ogromny szacun ode mnie. Niech empatia i moc nadal pozostają z Wami chłopaki. Bez żadnych zbędnych komentarzy pozwolili mi podejść i przekazać siatkę z jedzeniem. Kobieta i starszy mężczyzna jak zobaczyli, że przyniosłam im jedzenie zaczęli płakać tak bardzo, że nie dali rady nic przełknąć, dzieci łapczywie zaczęły jeść banany … Nie wytrzymałam zaczęłam też płakać. Ci ludzie wyglądali koszmarnie ale daruję sobie opisy bo nie o to chodzi.
Kochani powinniśmy każdy, w miarę skromnych możliwości, tym ludziom pomóc.
Moi pradziadkowie w roku 1917 spakowali co się dało na wóz i uciekali od koszmaru bolszewickiej rewolucji, tak trafili do Puszczy i do Hajnówki.
W domu, który kupili po 20 latach tułania się „po cudzych kątach” dziś mieszkam ja i w ganku tego domu od kilku dni pali się zielony lampion znak dla tych którzy potrzebują jedzenia, picia, środków medycznych, ciepłego ubrania, koca. To znak, że chętnie i bez oporów im pomożemy.”
4-lampion Agi
No właśnie… -piękny przykład, oby takich więcej. Podziwiamy Agę i dziękujemy!
O moim artykule powiecie jednak Państwo:
-Po cóż ona to pisze na stronach kresowych? To nie Polacy uciekają, to nie nasi przekraczają granice, to nie jest temat kresowy.
Otóż nie zgodzę się z taka opinią.
Myślę, że my, potomkowie Kresowian jesteśmy jak najbardziej potomkami takich tułaczy. Świadczą o tym wspomnienia, zdjęcia, dokumenty. Niejeden artykuł o tym napisałam, a świadectwa ludzi, z którymi rozmawiałam były przygnębiające i nieraz okrutne.
Myśląc o tułaczce Kresowian najczęściej myślimy o czasach II wojny światowej i potem. Jednak Kresowianie musieli się tułać już dużo wcześniej.
W cytowanym tekście Aga Jakoniuk wspomniała o swoich dziadkach, którzy uciekali od koszmaru bolszewickiej rewolucji, a było to w 1917 roku, byli Polakami, musieli uciekać i tułać się przez wiele lat.
Podobny temat znalazłam w książce Tadeusza Dołęgi Mostowicza pt. „Kiwony”. Jest to mało znana książka tego poczytnego pisarza. A warto ją przeczytać. Już ze wstępu dowiadujemy się, że autor pochodził z Kresów, z miejscowości Okuniewo.
Uczęszczał do gimnazjum w Wilnie. Już w czasie studiów na Uniwersytecie w Kijowie był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej.
Wojna, a potem Rewolucja Październikowa wpłynęły w istotny sposób na losy całej rodziny. Okuniewo znalazło się po stronie radzieckiej. Rodzina, po licznych perypetiach, przybyła do Polski.
Tadeusz dość wcześnie utracił kontakt z domem. W książce „Kiwony” zawarł wiele elementów autobiograficznych. Wprawdzie duża część dotyczy Warszawy, ale jest też tułaczka kresowa. W powieści Mostowicz wykorzystał doświadczenia życiowe, obserwacje i refleksje. Według mnie to wszystko bardzo na czasie również dzisiaj.
5-„Kiwony” Mostowicza
Tytułowe „kiwony” to chińskie figurki porcelanowe, które wprawione w ruch przez długi czas kiwają potakująco głowami. „Kiwony” więc to „potakiwacze”, ludzie nie mający własnego zdania, zgadzający się z otoczeniem, z władzą, ludzie bezwolni, niesieni z prądem.
Czyż i dzisiaj nie brakuje takich bezmyślnych potakiwaczy?!
Kresowa tułaczka nie była wycieczką turystyczną. Był to ciąg zdarzeń pełnych strachu, żalu, niepewności, no i nieludzkich warunków. W latach czterdziestych było podobnie jak po rewolucji.
Trochę łatwiej mieli ci, którzy legalnie, a nieraz pod przymusem opuszczali swe ziemie i jechali na zachód, choć i ich los był okrutny i nie do pozazdroszczenia. Nakaz opuszczenia domu i tzw. repatriacja- co za bzdury! Przecież oni cały czas żyli i mieszkali w ojczyźnie- patrii, w Polsce. Zawikłana polityka sprawiła, że granice się przesunęły i oni musieli emigrować. Nigdy jednak nie czuli się repatriantami, a raczej wygnańcami.
Wyjazdy były niby dobrowolne, ale jak tu pozostać na terenach, które będą wcielone do ZSRR. Ludzie wiedzieli co tu się działo w latach 1939-41.
Na ich decyzję o wyjeździe wpływał więc przymus sytuacyjny. Szczególnie w dużych miastach, gdzie dochodziło jeszcze do represji władz radzieckich.
W Wilnie, Lwowie i większych miastach Białorusi, trwały masowe aresztowania "polskich nacjonalistów" Te miasta miały być najszybciej oczyszczone z Polaków, by zapewnić miejsce napływającym głównie ze wschodu urzędnikom, funkcjonariuszom nowych władz.
Natomiast na wsiach wpływ na decyzje o wyjeździe miał często rzeczywiście konflikt etniczny. On był jednak bardzo różny. Nie można porównywać tego co działo się na Wołyniu, czy w Galicji, z tym co działo się na Litwie.
KTÓRY SKRZYWDZIŁEŚ
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego.
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując ,
Złote medale na twoją część kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić- narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
/Czesław Miłosz -1950/
Gorzej mieli ci Polacy, których ziemie zostały po stronie ZSRR, na mocy paktu Ribentrop- Mołotow. Ci ludzie zgodnie z prawem stali się obywatelami radzieckimi i nie mieli prawa wyjazdu do Polski. Wielu tam pozostało i musiało się zasymilować, no ale nie wszyscy. Polak potrafi kombinować, zresztą nie tylko Polak… Zaczęły się nielegalne przejścia przez granicę, choć było to bardzo trudne. Łatwiej było pokombinować z dokumentami. Legalne były wyjazdy dla łączenia rodzin- mąż pozostał po polskiej stronie, bądź dzieci chciały dołączyć do rodziców- to się dało załatwić, nawet gdy nie było to prawdą. Nieraz pomagał gąsiorek wódki, nieraz pieniądze czy kosztowności, ale dało się przekupić tych co wystawiali dokumenty.
Deportacja była elementem zbiorowej represji stosowanym od wieków. Sposób rozprawiania się ze społeczeństwem podbitego, anektowanego lub własnego opornego terytorium, polegający na wysiedleniu ludności z miejsca zamieszkania i zesłaniu jej do odległych zazwyczaj miejscowości na przymusowy pobyt, znany był od czasów starożytnych, i to w skali dotyczącej całych ludów czy narodów.
Wszak już Naród Wybrany, pokonany i wysiedlony ze swej ojczyzny przez Asyryjczyków, jak mówi psalmista, „płakał nad rzekami Babilonu”.
My- naród podobno katolicki- nie pamiętamy, że Jezus z Marią i Józefem też byli uchodźcami? Smutne to i okrutne!
6,7- na granicy
A gdzie nasza wrodzona, podobno, gościnność? !
8-gościnność-na profilu fb Ani Wloch
Kto ty jesteś?
Chłopiec mały
A ci duzi?
Polskie pały
Gdzie twój domek?
To bagnisko
Jest ci zimno?
Mam ognisko
A mamusia?
Patrzy z nieba
Mam ci współczuć?
Nie potrzeba
Jesteś dzieckiem
…terrorysty
Kto tak mówi?
Prawie wszyscy
Jak ci pomóc?
Nijak, dzięki
Jestem bronią Łukaszenki
Zakładnikiem miejsca, czasu
Lepiej cofnąć mnie do lasu
Byście w Polsce, bez udręki
Mogli ruszyć do stajenki
By powitać Maleńkiego
I Maryję, matkę Jego.
Wiersz: Krzysztof Zyzik
Pisałam o kresowej tułaczce już nieraz, na przykład:
https://www.kresowianie.info/artykuly,n515,uchodzcy_przesiedlency_wygnancy_tragiczni_tulacze.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n712,kresowe_drogi_z_ostroga_nad_horyniem_do_opalenicy.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n691,kresowe_drogi_z_buczacza_do_gubina__przypomnienie_artykulu.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n658,kresowe_drogi_z_rownego_do_wroclawia.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n752,kresowe_drogi__z_oszmiany_przez_wschowa_do_wroclawia_get_stankiewicz.html
Więcej o tułaczce kresowej na stronach:
https://www.polska1918-89.pl/pdf/o-sowieckich-represjach-wobec-polakow,5863.pdf
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,8842882,Kresowianie_nie_mieli_wyboru__musieli_jechac_na_zachod.html
Zdjęcia z internetu
Więcej o tułaczce kresowej na stronach:
https://www.polska1918-89.pl/pdf/o-sowieckich-represjach-wobec-polakow,5863.pdf
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,8842882,Kresowianie_nie_mieli_wyboru__musieli_jechac_na_zachod.html
Zdjęcia z internetu
2-dziecko na granicy
Jednak zielone lampiony rozbłysły w wielu miejscach. Te lampiony są znakiem, że dom jest gościnny dla każdego przybysza i oferuje pomoc niezależnie od wszystkiego.
3-Lampion –znak możliwości pomocy
Pisze o tym na facebooku Aga Jakoniuk z miejscowości Judzianka:
„Dziś w południe w pobliżu mojego domu zatrzymano rodzinę z 3 małych dzieci. (celowo nie używam słowa uchodźcy) Policjanci zachowali się przyzwoicie i naprawdę ogromny szacun ode mnie. Niech empatia i moc nadal pozostają z Wami chłopaki. Bez żadnych zbędnych komentarzy pozwolili mi podejść i przekazać siatkę z jedzeniem. Kobieta i starszy mężczyzna jak zobaczyli, że przyniosłam im jedzenie zaczęli płakać tak bardzo, że nie dali rady nic przełknąć, dzieci łapczywie zaczęły jeść banany … Nie wytrzymałam zaczęłam też płakać. Ci ludzie wyglądali koszmarnie ale daruję sobie opisy bo nie o to chodzi.
Kochani powinniśmy każdy, w miarę skromnych możliwości, tym ludziom pomóc.
Moi pradziadkowie w roku 1917 spakowali co się dało na wóz i uciekali od koszmaru bolszewickiej rewolucji, tak trafili do Puszczy i do Hajnówki.
W domu, który kupili po 20 latach tułania się „po cudzych kątach” dziś mieszkam ja i w ganku tego domu od kilku dni pali się zielony lampion znak dla tych którzy potrzebują jedzenia, picia, środków medycznych, ciepłego ubrania, koca. To znak, że chętnie i bez oporów im pomożemy.”
4-lampion Agi
No właśnie… -piękny przykład, oby takich więcej. Podziwiamy Agę i dziękujemy!
O moim artykule powiecie jednak Państwo:
-Po cóż ona to pisze na stronach kresowych? To nie Polacy uciekają, to nie nasi przekraczają granice, to nie jest temat kresowy.
Otóż nie zgodzę się z taka opinią.
Myślę, że my, potomkowie Kresowian jesteśmy jak najbardziej potomkami takich tułaczy. Świadczą o tym wspomnienia, zdjęcia, dokumenty. Niejeden artykuł o tym napisałam, a świadectwa ludzi, z którymi rozmawiałam były przygnębiające i nieraz okrutne.
Myśląc o tułaczce Kresowian najczęściej myślimy o czasach II wojny światowej i potem. Jednak Kresowianie musieli się tułać już dużo wcześniej.
W cytowanym tekście Aga Jakoniuk wspomniała o swoich dziadkach, którzy uciekali od koszmaru bolszewickiej rewolucji, a było to w 1917 roku, byli Polakami, musieli uciekać i tułać się przez wiele lat.
Podobny temat znalazłam w książce Tadeusza Dołęgi Mostowicza pt. „Kiwony”. Jest to mało znana książka tego poczytnego pisarza. A warto ją przeczytać. Już ze wstępu dowiadujemy się, że autor pochodził z Kresów, z miejscowości Okuniewo.
Uczęszczał do gimnazjum w Wilnie. Już w czasie studiów na Uniwersytecie w Kijowie był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej.
Wojna, a potem Rewolucja Październikowa wpłynęły w istotny sposób na losy całej rodziny. Okuniewo znalazło się po stronie radzieckiej. Rodzina, po licznych perypetiach, przybyła do Polski.
Tadeusz dość wcześnie utracił kontakt z domem. W książce „Kiwony” zawarł wiele elementów autobiograficznych. Wprawdzie duża część dotyczy Warszawy, ale jest też tułaczka kresowa. W powieści Mostowicz wykorzystał doświadczenia życiowe, obserwacje i refleksje. Według mnie to wszystko bardzo na czasie również dzisiaj.
5-„Kiwony” Mostowicza
Tytułowe „kiwony” to chińskie figurki porcelanowe, które wprawione w ruch przez długi czas kiwają potakująco głowami. „Kiwony” więc to „potakiwacze”, ludzie nie mający własnego zdania, zgadzający się z otoczeniem, z władzą, ludzie bezwolni, niesieni z prądem.
Czyż i dzisiaj nie brakuje takich bezmyślnych potakiwaczy?!
Kresowa tułaczka nie była wycieczką turystyczną. Był to ciąg zdarzeń pełnych strachu, żalu, niepewności, no i nieludzkich warunków. W latach czterdziestych było podobnie jak po rewolucji.
Trochę łatwiej mieli ci, którzy legalnie, a nieraz pod przymusem opuszczali swe ziemie i jechali na zachód, choć i ich los był okrutny i nie do pozazdroszczenia. Nakaz opuszczenia domu i tzw. repatriacja- co za bzdury! Przecież oni cały czas żyli i mieszkali w ojczyźnie- patrii, w Polsce. Zawikłana polityka sprawiła, że granice się przesunęły i oni musieli emigrować. Nigdy jednak nie czuli się repatriantami, a raczej wygnańcami.
Wyjazdy były niby dobrowolne, ale jak tu pozostać na terenach, które będą wcielone do ZSRR. Ludzie wiedzieli co tu się działo w latach 1939-41.
Na ich decyzję o wyjeździe wpływał więc przymus sytuacyjny. Szczególnie w dużych miastach, gdzie dochodziło jeszcze do represji władz radzieckich.
W Wilnie, Lwowie i większych miastach Białorusi, trwały masowe aresztowania "polskich nacjonalistów" Te miasta miały być najszybciej oczyszczone z Polaków, by zapewnić miejsce napływającym głównie ze wschodu urzędnikom, funkcjonariuszom nowych władz.
Natomiast na wsiach wpływ na decyzje o wyjeździe miał często rzeczywiście konflikt etniczny. On był jednak bardzo różny. Nie można porównywać tego co działo się na Wołyniu, czy w Galicji, z tym co działo się na Litwie.
KTÓRY SKRZYWDZIŁEŚ
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego.
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując ,
Złote medale na twoją część kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić- narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
/Czesław Miłosz -1950/
Gorzej mieli ci Polacy, których ziemie zostały po stronie ZSRR, na mocy paktu Ribentrop- Mołotow. Ci ludzie zgodnie z prawem stali się obywatelami radzieckimi i nie mieli prawa wyjazdu do Polski. Wielu tam pozostało i musiało się zasymilować, no ale nie wszyscy. Polak potrafi kombinować, zresztą nie tylko Polak… Zaczęły się nielegalne przejścia przez granicę, choć było to bardzo trudne. Łatwiej było pokombinować z dokumentami. Legalne były wyjazdy dla łączenia rodzin- mąż pozostał po polskiej stronie, bądź dzieci chciały dołączyć do rodziców- to się dało załatwić, nawet gdy nie było to prawdą. Nieraz pomagał gąsiorek wódki, nieraz pieniądze czy kosztowności, ale dało się przekupić tych co wystawiali dokumenty.
Deportacja była elementem zbiorowej represji stosowanym od wieków. Sposób rozprawiania się ze społeczeństwem podbitego, anektowanego lub własnego opornego terytorium, polegający na wysiedleniu ludności z miejsca zamieszkania i zesłaniu jej do odległych zazwyczaj miejscowości na przymusowy pobyt, znany był od czasów starożytnych, i to w skali dotyczącej całych ludów czy narodów.
Wszak już Naród Wybrany, pokonany i wysiedlony ze swej ojczyzny przez Asyryjczyków, jak mówi psalmista, „płakał nad rzekami Babilonu”.
My- naród podobno katolicki- nie pamiętamy, że Jezus z Marią i Józefem też byli uchodźcami? Smutne to i okrutne!
6,7- na granicy
A gdzie nasza wrodzona, podobno, gościnność? !
8-gościnność-na profilu fb Ani Wloch
Kto ty jesteś?
Chłopiec mały
A ci duzi?
Polskie pały
Gdzie twój domek?
To bagnisko
Jest ci zimno?
Mam ognisko
A mamusia?
Patrzy z nieba
Mam ci współczuć?
Nie potrzeba
Jesteś dzieckiem
…terrorysty
Kto tak mówi?
Prawie wszyscy
Jak ci pomóc?
Nijak, dzięki
Jestem bronią Łukaszenki
Zakładnikiem miejsca, czasu
Lepiej cofnąć mnie do lasu
Byście w Polsce, bez udręki
Mogli ruszyć do stajenki
By powitać Maleńkiego
I Maryję, matkę Jego.
Wiersz: Krzysztof Zyzik
Pisałam o kresowej tułaczce już nieraz, na przykład:
https://www.kresowianie.info/artykuly,n515,uchodzcy_przesiedlency_wygnancy_tragiczni_tulacze.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n712,kresowe_drogi_z_ostroga_nad_horyniem_do_opalenicy.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n691,kresowe_drogi_z_buczacza_do_gubina__przypomnienie_artykulu.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n658,kresowe_drogi_z_rownego_do_wroclawia.html
https://www.kresowianie.info/artykuly,n752,kresowe_drogi__z_oszmiany_przez_wschowa_do_wroclawia_get_stankiewicz.html
Więcej o tułaczce kresowej na stronach:
https://www.polska1918-89.pl/pdf/o-sowieckich-represjach-wobec-polakow,5863.pdf
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,8842882,Kresowianie_nie_mieli_wyboru__musieli_jechac_na_zachod.html
Zdjęcia z internetu
Więcej o tułaczce kresowej na stronach:
https://www.polska1918-89.pl/pdf/o-sowieckich-represjach-wobec-polakow,5863.pdf
https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,35771,8842882,Kresowianie_nie_mieli_wyboru__musieli_jechac_na_zachod.html
Zdjęcia z internetu
Artykuł przeczytano 702 razy