Ikony- iskierki blasku Kresów
Anna Małgorzata Budzińska - spisała i opracowała
Nasze myślenie o Kresach, nas- pokolenia powojennego, często ogranicza się do myślenia o mogiłach przodków. To bardzo ważne- trzeba wyjaśniać, szukać, pamiętać, zachować od zapomnienia bolesne sprawy. Ale Kresy to nie tylko to!
Nie myślimy o wesołych rzeczach . Najpierw jest pamięć o grobach, martyrologia, przesiedlenia, ... Ja też od tego zaczęłam. Mój dziadek zaginął w czasie wojny na Kresach. Próbowałam znaleźć jakieś wiadomości o nim, chociażby gdzie i jak zginął- na próżno.
Wciągnęły mnie te opowieści kresowe różnych ludzi, do których docierałam. I wtedy uświadomiłam sobie, że Kresy to nie tylko cmentarze, to także,- a nawet przede wszystkim, -piękne , radosne wspomnienia tamtejszych zwyczajów, ludzi, życia i krajobrazów.
To Wesoła Lwowska Fala w radiu, a także zwykłe zabawy taneczne, na które chodziło się do sąsiedniej wsi, to tęskne śpiewy na ławkach przed domem, to piękny wystrój kościołów i cerkwi, to także piękno ikon.
Pojechałam do Sulechowa na spotkanie z panią Anastazją.
Nie myślimy o wesołych rzeczach . Najpierw jest pamięć o grobach, martyrologia, przesiedlenia, ... Ja też od tego zaczęłam. Mój dziadek zaginął w czasie wojny na Kresach. Próbowałam znaleźć jakieś wiadomości o nim, chociażby gdzie i jak zginął- na próżno.
Wciągnęły mnie te opowieści kresowe różnych ludzi, do których docierałam. I wtedy uświadomiłam sobie, że Kresy to nie tylko cmentarze, to także,- a nawet przede wszystkim, -piękne , radosne wspomnienia tamtejszych zwyczajów, ludzi, życia i krajobrazów.
To Wesoła Lwowska Fala w radiu, a także zwykłe zabawy taneczne, na które chodziło się do sąsiedniej wsi, to tęskne śpiewy na ławkach przed domem, to piękny wystrój kościołów i cerkwi, to także piękno ikon.
Pojechałam do Sulechowa na spotkanie z panią Anastazją.
Fot. A.M. Budzińska – Pani Anastazja
To Kresowianka z okolic Nowomalina, z Chiniówki, wiekowa już kobieta, która wiele w życiu przeszła. Już od progu uderzyło mnie jej ciepło, ciepło ludzi wschodu, ciepło i gościnność, które sprawiają, że czujemy się prawie krewnymi. Gdy spytałam o jej życie w Chiniówce , mając nadzieję, że powie mi coś o mojej rodzinie, która mieszkała w pobliżu- najpierw zobaczyłam roziskrzone oczy , a potem usłyszałam opowieść o magicznych miejscach, o różnych ludziach. Zasłuchałam się. Pani Anastazja nie wspominała okropieństw wojny, mordów, walk różnych nacji. Opowiadała o zwyczajnym życiu tam, na Kresach.
Opowiadała tak:
Opowiadała tak:
„Zanim diabeł wstąpił w Ukraińców to żyliśmy tam spokojnie i wesoło, zgodnie, nie patrząc kto jakiej narodowości. Częste były małżeństwa mieszane a śluby odbywały się i w cerkwi i w kościele. Nie było w ogóle złodziejstwa ani rozboju. Można było iść w nocy do lasu szukać kwiatu paproci i nikt nie zaczepił. Często chodziliśmy całymi gromadami przez las do sąsiednich wiosek na zabawy. Wracaliśmy w nocy śpiewając piosenki– i polskie , i ukraińskie. Żyli wszyscy razem, razem pracowali, jedni drugim pomagali, zakochiwali się i żenili. Gdy u Polaków były święta Wielkanocne, to Ukraińcy w polu nie pracowali, a gdy oni mieli swoje święta, to Polacy świętowali także. Domów się w ogóle nie zamykało. Drzwi były tylko na haczyk zamknięte, nawet gdy byliśmy daleko. Tak samo obory. Najbardziej jednak pamiętam cudowną tam przyrodę.
Wszystkie pory roku były piękne.
Wiosną jeszcze w śniegu zbierałam sasanki- wyrastały spod topniejącego śniegu całymi połaciami.Potem cała ziemia zarastała śnieżyczkami.Tutaj są one pod ochroną, a tam na nich bydło się pasło i wszędzie ich było pełno. Maj był jak boży dywan - aż oczy cieszyła różnorodność kwiatów. Tam gdzie rosły leszczyny tam były przylaszczki- niebieski dywan. Dzięki tym kwiatom nigdzie tam nie było widać czarnej ziemi- ziemia zawsze, cały rok była przykryta kwiatami. Latem jeszcze zbieraliśmy poziomki, łuchiny (-ja nie wiem co to jest), maliny. Potem były grzyby. Było ich pełno - za 5 minut cały kosz nazbierało się. Najwięcej zbieraliśmy surojadek, prawdziwków i podgrzybków. Były też chraszcze (-nie znam takich grzybów) – te robiło się solone w beczkach.
W lesie pełno ptaków śpiewało, jakie chcesz głosy się słyszało, całe koncerty. Tak, przyroda była tam cudowna i niezapomniana- westchnęła pani Anastazja. I jeszcze dodała: - Tęskno. Tak bym chciała tam się znaleźć, posiedzieć w lesie, żeby nikt nie widział i zobaczyć czy tam dalej tak pięknie jest. Ale smutno się zrobiło dopiero w 1939 r., gdy Polska utraciła swoją niepodległość. Wtedy umarła radość życia: Rosjanie wywozili ludzi na wschód, Niemcy na zachód, a Ukraińcy zamienili się we wrogów i mordowali Polaków.”
Nie śmiałam przerywać pani Anastazji pytaniem o własna rodzinę. Powróciłam do tego dopiero później. Podobnie było gdy słuchałam opowieści cioci Janki o jej podbojach miłosnych w Równem, gdy opowiadała ciocia Hela o przyjaciółkach z Kresów, gdy wspominała babcia Lusia , czy babcia Bronia, gdy opowiadali rodzice o swoim dzieciństwie. To fascynujące historie i nieznany mi świat. Warto przybliżyć barwy Kresów i je przypomnieć. Ja nie potrafię śpiewać, nie znam się na muzyce- pozostawię to innym. Chcę natomiast przybliżyć nowym pokoleniom świat ikon, bo na tym się znam i lubię. Dla mnie ikony to ten zapomniany blask Kresów, iskierki tego blasku, podobnie jak muzyka, ludzie i krajobrazy. Każdy powinien sam szukać barw i blasków Kresów, nie zapominając też o cieniach.
Nie chcę zaczynać od historii ikon- napiszę o tym później. Teraz sama istota ikony- co to takiego? Z języka greckiego eikon- ikona to po prostu obraz. My jednak tę nazwę używamy w odniesieniu do malarstwa sakralnego chrześcijaństwa wschodniego. Wykonane są najczęściej (choć nie tylko) na desce, techniką enkaustyczną lub temperową, według pewnego wzoru. Ikony to nie tylko dzieła malarskie, to przede wszystkim przekazywanie złożonych treści religijnych językiem sztuki.
Święty Jan z Damaszku napisał: „ Rzeczy widzialne są obrazami rzeczy niewidzialnych i nieuchwytnych, na które rzucają zaledwie nikłe światło. ”
Ikona to widzialny obraz Niewidzialnego. Maciej Bielawski w książce „Blask ikon” tak pisze: „Ikona stara się mówić o tajemnicy światła wewnętrznego, o nieśmiertelności oraz o przemienieniu ludzkiej natury.”
Nie chcę zaczynać od historii ikon- napiszę o tym później. Teraz sama istota ikony- co to takiego? Z języka greckiego eikon- ikona to po prostu obraz. My jednak tę nazwę używamy w odniesieniu do malarstwa sakralnego chrześcijaństwa wschodniego. Wykonane są najczęściej (choć nie tylko) na desce, techniką enkaustyczną lub temperową, według pewnego wzoru. Ikony to nie tylko dzieła malarskie, to przede wszystkim przekazywanie złożonych treści religijnych językiem sztuki.
Święty Jan z Damaszku napisał: „ Rzeczy widzialne są obrazami rzeczy niewidzialnych i nieuchwytnych, na które rzucają zaledwie nikłe światło. ”
Ikona to widzialny obraz Niewidzialnego. Maciej Bielawski w książce „Blask ikon” tak pisze: „Ikona stara się mówić o tajemnicy światła wewnętrznego, o nieśmiertelności oraz o przemienieniu ludzkiej natury.”
Fot. i wyk. A.M. Budzińska- Mandylion
Tak samo jak Pismo Święte jest słownym wyobrażeniem, obrazem historii świętej, tak ikony tworzą to wyobrażenie, tyle, że nie słowami, lecz liniami i barwami. Dlatego o malarzu, który tworzy ikony nie mówi się, że je maluje, lecz pisze. Malarzy ikon nazywano na Rusi ikonopisami, ponieważ pisali je żywym słowem-obrazem. Tak samo jak pisze się ikony, tak też trzeba umieć je czytać. Barwy, symbole, napisy, gesty- to wszystko da się odczytać i spróbujemy to zrobić na przykładzie niektórych ikon w następnym artykule. Na razie ogólnie o ikonach.
W pisaniu ikony unika się perspektywy naturalistycznej. Często natomiast stosuje się odwróconą perspektywę- czyli obserwator jest jakby w centrum obrazu, a nie przed nim. Stosuje się też zabiegi podkreślające symboliczny charakter wizerunku. Pejzaż na ikonie często przedstawiony jest za pomocą umownych znaków, architektura uproszczona, twarze przedstawionych osób tchną spokojem i surowością, wąskie dłonie są w wymownych gestach- to wszystko nadaje całej kompozycji symboliczny charakter. To nie jest brak umiejętności ikonopisa, to świadomie podjęte działania, aby w uproszczeniach ukazać symbolikę.
Fot. i wyk. A.M. Budzińska- św. Mojżesz arcybiskup nowogrodzki i św. Symeon.
Każda ikona może posiadać wiele wersji, odmian, wariacji, które zmieniają się na przestrzeni wieków i kultur. Nie istnieje pojęcie kopii ikony, każdy maluje- pisze tak jak potrafi według starych wzorów. Jednak wszystkie, pomimo całej różnorodności malowane są według pewnego kanonu, który odróżnia je od malarstwa, także sakralnego, które rozwinęło się na Zachodzie. Kanon- zbiór zasad istnieje, ale podobnie jak słowa w słowniku- można z nich stworzyć piękną opowieść lub liche opowiadanie. Kanon wyznacza ramy, ale nie ogranicza całkowicie twórców, bo ikona żyje i też ewoluuje
fot. i wyk. A.M. Budzińska – święty Jerzy walczący ze smokiem- ten sam motyw, ale różne wersje.
Artykuł przeczytano 5102 razy