CMENTARZ W LEWACZACH NA POLESIU WOŁYŃSKIM
Polskie cmentarze na Polesiu Wołyńskim zarosły krzakami, a na Zasłuczu zlały się z leśnym krajobrazem. Są to miejsca, które wciąż przypominają o Polakach zamieszkujących na tych terenach przez wieki.
Dzięki Akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” prowadzonej przez red.Grażynę Orłowską-Sondej i TVP3 Wrocław ,pod patronatem Kuratora Dolnośląskiej Oświaty, kolejny cmentarz w Lewaczach na Wołyniu można było uratować.
Założycielami wsi Lewacze w gminie Ludwipol /w XVIII wieku/ była rodzina Rudnickich. W 1927 roku wybudowano w Lewaczach kościół pw. NMP Królowej Polski i na ten czas datuje się powstanie cmentarza. Teren na nowy cmentarz podarował Maciej Rudnicki ze swojego areału.
Pocztówka ze straznicą kompanii Korpusu Ochrony Pogranicza we Lewaczach na dawnej granicy polsko-sowieckiej.
Tragiczna historia Polaków na tych terenach podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu spowodowała, że niemal wszyscy rodacy musieli opuścić swoje domy i wyjechać. Przez lata polski cmentarz zarastał drzewami, aż niemal zupełnie został wchłonięty przez las.
Rodzina Dąbrowskich z Nowej Huty była jedną z nielicznych, która nie wyjechała do Polski i pozostała na tym terenie. Grobami bliskich przez lata opiekowała się pani Janina mieszkająca obecnie w Siwkach. To dzięki jej pracy możemy mówić, że cmentarz w Lewaczach wciąż istnieje… Podczas minionych wakacji, udało się nam ją wsopomóc.
Z Wrocławia 3 lipca 2010 roku grupą Wołyniaków –26 osób / głównie byli mieszkańcy Rudni Bobrowskiej i Rudni Łęczyńskiej oraz ich rodziny/, wyruszyliśmy dwoma busami ratować cmentarz w Lewaczach i odnowić zbiorową mogiłę w Rudni Łęczyńskiej. Najstarszy uczestnik wyprawy miał 88 lat, najmłodszą natomiast była Karolina, wówczas jeszcze uczennica wrocławskiego gimnazjum.
Po przyjeździe na początku lipca dotarliśmy szybko zakasaliśmy rękawy i pełni zapału zabraliśmy się do pracy.
Za zebrane wśród wołyniaków pieniądze,córka pani Janiny Dąbrowskiej – Tamara /tak jak mama również mieszkanka Siwek/, zakupiła drewno na ogrodzenie cmentarza i wykonanie nowego krzyża.
Do pracy zaangażowała swoją rodzinę i razem ogrodzili cmentarz oraz postawili krzyż. Naszym zadaniem było uprzątnięcie cmentarza z wyciętych przez nich krzaków i drzew. Trzeba przyznać, że cała ekipa pracowała gorliwie i z godnym podziwu zapałem. Wystarczył jeden dzień, aby wszystko drewno zostało złożone za cmentarnym ogrodzeniem.
Cieszy fakt, że na cmentarzu maleje liczba bezimiennych mogił, bo na odszukanych przez bliskich grobach, umieszczono krzyże z nazwiskami tam pochowanych.
Ekipa podzieliła się na dwie grupy i jednocześnie wykonywała prace przy renowacji pomnika w odległej o 20 kilometrów Rudni Łęczyńskiej. Przed wojną była to duża wieś, którą Niemcy w 1943 roku spacyfikowali za pomoc partyzantom. Domy spalili,203 osoby rozstrzelali. Ich ciała pochowano na terenie wsi w zbiorowej mogile, którą wcześniej sami musieli wykopać. Tym miejscem od lat opiekują się uczniowie z nauczycielami ze szkoły w Łęczynie, a Leśnictwo Bobrowskie dba o ogrodzenie. Naszym zadaniem było zamontowanie tablicy w języku polskim, krzyża i pomalowanie pomnika.
I w tym miejscu prace wykonaliśmy starannie i z zaangażowaniem, a na odnowionej mogile ułożyliśmy wieńce i kwiaty, zapłonęły znicze.
Zwieńczeniem naszego wyjazdu było odprawienie za pomordo-wanych i zmarłych Mszy Świętych żałobnych. Pod nieobecność
ks. Władysława Łukasiewicza z Sarn, który wcześniej pomagał nam zorganizować pracę na miejscu – szczególnie z lokalnymi władzami, msze święte odprawił ks. Andrzej Walczuk z Rokitna. Dokonał też poświęcenia cmentarza oraz zbiorowej mogiły. Naszą uroczystość uświetniła schola z parafii pw. św. Tomasza w Tomaszgrodzie i pani Eugenia Jakimiec – Prezes Polskiego Towarzystwa z rodziną.
W Rudni Łęczyńskiej razem z nami modlili się też przedstawiciele miejscowych władz z gminy i leśnictwa oraz licznie przybyli mieszkańcy Łęczyna i pobliskich miejscowości. Pomimo trwających w tym czasie wakacji, był również dyrektor z uczniami ze szkoły w Łęczynie. Obecni dziennikarze z Berezna w/w uroczystość opisali w lokalnej prasie.
Krzyż postawiony w 2010 r na cmentarzu w Lewaczach. Pierwowzorem był krzyż wystawiony przez wysiedlonych mieszkańców Lewacz po przyjeździe do nowej ojczyzny, na Dolny Śląsk.
Pamięć o Polakach zamieszkujących na tych terenach do 1945 roku jest bardzo żywa.
Najwięcej radości dawały nam rozmowy z mieszkańcami z polskim rodowodem, którzy z różnych względów tam pozostali lub po powrocie z wojennej tułaczki nie zastali rodzin, które wcześniej deportowano do Polski.
Nie wiedząc jak ich szukać, zostali tam gdzie się wychowali. Samotni, opuszczeni, przez lata żyli wśród zgliszcz po polskich miejscowościach i otoczeni nieżyczliwymi sąsiadami.
Odwiedzając rodzinne miejsca, wszędzie spotykaliśmy się z wielką serdecznością i gościnnością. Przy biesiadnych stołach opowieściom i śpiewom nie było końca.
Do kraju wracaliśmy z poczuciem spełnienia marzeń naszych dziadków i rodziców. Oto kolejnym miejscom pochówku naszych krewnych przywrócono godny wygląd, a na ich mogiłach wraz z modlitwą zapłonęły znicze.
Maria Chmurzyńska, Świdnica
Rodzina Dąbrowskich z Nowej Huty była jedną z nielicznych, która nie wyjechała do Polski i pozostała na tym terenie. Grobami bliskich przez lata opiekowała się pani Janina mieszkająca obecnie w Siwkach. To dzięki jej pracy możemy mówić, że cmentarz w Lewaczach wciąż istnieje… Podczas minionych wakacji, udało się nam ją wsopomóc.
Z Wrocławia 3 lipca 2010 roku grupą Wołyniaków –26 osób / głównie byli mieszkańcy Rudni Bobrowskiej i Rudni Łęczyńskiej oraz ich rodziny/, wyruszyliśmy dwoma busami ratować cmentarz w Lewaczach i odnowić zbiorową mogiłę w Rudni Łęczyńskiej. Najstarszy uczestnik wyprawy miał 88 lat, najmłodszą natomiast była Karolina, wówczas jeszcze uczennica wrocławskiego gimnazjum.
Po przyjeździe na początku lipca dotarliśmy szybko zakasaliśmy rękawy i pełni zapału zabraliśmy się do pracy.
Za zebrane wśród wołyniaków pieniądze,córka pani Janiny Dąbrowskiej – Tamara /tak jak mama również mieszkanka Siwek/, zakupiła drewno na ogrodzenie cmentarza i wykonanie nowego krzyża.
Do pracy zaangażowała swoją rodzinę i razem ogrodzili cmentarz oraz postawili krzyż. Naszym zadaniem było uprzątnięcie cmentarza z wyciętych przez nich krzaków i drzew. Trzeba przyznać, że cała ekipa pracowała gorliwie i z godnym podziwu zapałem. Wystarczył jeden dzień, aby wszystko drewno zostało złożone za cmentarnym ogrodzeniem.
Cieszy fakt, że na cmentarzu maleje liczba bezimiennych mogił, bo na odszukanych przez bliskich grobach, umieszczono krzyże z nazwiskami tam pochowanych.
Ekipa podzieliła się na dwie grupy i jednocześnie wykonywała prace przy renowacji pomnika w odległej o 20 kilometrów Rudni Łęczyńskiej. Przed wojną była to duża wieś, którą Niemcy w 1943 roku spacyfikowali za pomoc partyzantom. Domy spalili,203 osoby rozstrzelali. Ich ciała pochowano na terenie wsi w zbiorowej mogile, którą wcześniej sami musieli wykopać. Tym miejscem od lat opiekują się uczniowie z nauczycielami ze szkoły w Łęczynie, a Leśnictwo Bobrowskie dba o ogrodzenie. Naszym zadaniem było zamontowanie tablicy w języku polskim, krzyża i pomalowanie pomnika.
I w tym miejscu prace wykonaliśmy starannie i z zaangażowaniem, a na odnowionej mogile ułożyliśmy wieńce i kwiaty, zapłonęły znicze.
Zwieńczeniem naszego wyjazdu było odprawienie za pomordo-wanych i zmarłych Mszy Świętych żałobnych. Pod nieobecność
ks. Władysława Łukasiewicza z Sarn, który wcześniej pomagał nam zorganizować pracę na miejscu – szczególnie z lokalnymi władzami, msze święte odprawił ks. Andrzej Walczuk z Rokitna. Dokonał też poświęcenia cmentarza oraz zbiorowej mogiły. Naszą uroczystość uświetniła schola z parafii pw. św. Tomasza w Tomaszgrodzie i pani Eugenia Jakimiec – Prezes Polskiego Towarzystwa z rodziną.
W Rudni Łęczyńskiej razem z nami modlili się też przedstawiciele miejscowych władz z gminy i leśnictwa oraz licznie przybyli mieszkańcy Łęczyna i pobliskich miejscowości. Pomimo trwających w tym czasie wakacji, był również dyrektor z uczniami ze szkoły w Łęczynie. Obecni dziennikarze z Berezna w/w uroczystość opisali w lokalnej prasie.
Krzyż postawiony w 2010 r na cmentarzu w Lewaczach. Pierwowzorem był krzyż wystawiony przez wysiedlonych mieszkańców Lewacz po przyjeździe do nowej ojczyzny, na Dolny Śląsk.
Pamięć o Polakach zamieszkujących na tych terenach do 1945 roku jest bardzo żywa.
Najwięcej radości dawały nam rozmowy z mieszkańcami z polskim rodowodem, którzy z różnych względów tam pozostali lub po powrocie z wojennej tułaczki nie zastali rodzin, które wcześniej deportowano do Polski.
Nie wiedząc jak ich szukać, zostali tam gdzie się wychowali. Samotni, opuszczeni, przez lata żyli wśród zgliszcz po polskich miejscowościach i otoczeni nieżyczliwymi sąsiadami.
Odwiedzając rodzinne miejsca, wszędzie spotykaliśmy się z wielką serdecznością i gościnnością. Przy biesiadnych stołach opowieściom i śpiewom nie było końca.
Do kraju wracaliśmy z poczuciem spełnienia marzeń naszych dziadków i rodziców. Oto kolejnym miejscom pochówku naszych krewnych przywrócono godny wygląd, a na ich mogiłach wraz z modlitwą zapłonęły znicze.
Maria Chmurzyńska, Świdnica
Artykuł przeczytano 885 razy